Green IT to już prawie "standard przemysłowy"

To jest przykład promocji produktów SAP, która w 2009 r. wprowadziła pakiet narzędzi przeznaczonych do analizy efektywności procesów biznesowych i ilości odpadów powstałych podczas ich realizacji. Oprogramowanie tworzy raporty, które mogą być wykorzystane do ulepszania tych procesów i eliminacji zbędnych elementów. W efekcie trudno się nie zgodzić, że jest produkt, który choć pośrednio, to ma realny wpływ na ekologię.

Można oczekiwać, że podkreślanie ekologicznych cech produktów będzie tendencją trwałą, przynajmniej w perspektywie kilku najbliższych lat. Bo później stanie się normą, która przestanie przyciągać uwagę odbiorców.

Różne odcienie zielonego

Green IT to przede wszystkim energooszczędność, minimalizacja odpadów i eliminacja materiałów szkodliwych dla środowiska. Na to wszystko nakładają się kalkulacje biznesowe - co opłaca się zrobić z punktu widzenia producenta działającego na konkurencyjnym rynku. Bo z ogólnego punktu widzenia, firma szczególnie dbająca o ekologię, ale przegrywająca z konkurentami zniknie z rynku i jej zaangażowanie w ochronę środowiska naturalnego nie będzie miało żadnego praktycznego znaczenia.

Z drugiej strony ocena, czy dane urządzenie lub technologię można określić jako ekologiczne, jest względnie łatwa na poziomie pojedynczego produktu. Ale na system IT i organizację firmy składa się wiele współzależnych elementów, które tworzą mniej lub bardziej efektywną całość. Na przykład, jeśli poprawiając samą organizację procesów biznesowych można wyeliminować zbędne aplikacje, serwery lub pamięci masowe, to będzie to lepsze rozwiązanie niż instalacja nawet najbardziej ekologicznych nowych urządzeń.

Stąd też najważniejszy jest tzw. zrównoważony rozwój (sustainability) - czyli dążenie do uwzględnienia wymagań ekologii, ale przy uwzględnieniu również innych warunków, które umożliwiają utrzymanie zyskowności biznesu.

Nie jest to zadanie proste, ponieważ kompromisy takie często spotykają się z krytyką ze strony instytucji lub organizacji zajmujących się ekologią, które systematycznie śledzą i kontrolują producentów, zwłaszcza tych największych.

Na przykład ostatnio cztery duże korporacje produkujące sprzęt elektroniczny - Samsung, Dell, Lenovo, LG Electronics - zostały skrytykowane przez przedstawicieli organizacji Greenpeace, którzy zauważyli, że firmy te nie spełniły wcześniejszych obietnic, że do końca 2009 r. wyeliminują ze swoich produktów szkodliwe dla środowiska związki chemiczne, takie jak PVC (chlorek poliwinylu). Zadeklarowany przez nie termin został, oczywiście bez rozgłosu, przesunięty o przynajmniej dwa lata. Mimo to, według rankingu najbardziej ekologicznych producentów sprzętu elektronicznego opublikowanego w styczniu br. w kwartalniku Greenpeace "Guide to Greener Electronics", pierwsze miejsce wśród najbardziej sprzyjających ekologii firm zajęła Nokia, a drugie - Samsung, który wyprzedził Toshibę i Philipsa.

Z kolei Apple zapowiedział, że już wkrótce panele solarne, wykorzystujące energię słoneczną do uzupełniania akumulatorów, mogą się stać standardowym elementem większości jej produktów. A przedstawiciele firmy podkreślają zaangażowanie Apple’a w popularyzację innowacyjnych, ekologicznych rozwiązań. Z drugiej strony, organizacja Greenpeace skrytykowała Apple’a, twierdząc, że produkty firmy zawierają zbyt wiele szkodliwych środków chemicznych, które nie poddają się procesom recyclingu, a po złomowaniu trafiają "w ręce dzieci z Chin, Indii i innych krajów rozwijających się, które zajmują się utylizacją zużytego sprzętu, narażając ich zdrowie i zanieczyszczając środowisko".


TOP 200