Google znalazł swoje szczęście
- Computerworld,
- 30.08.2004
Udany debiut Google na giełdzie Nasdaq uczynił z założycieli spółki - Larrego Page'a i Sergeya Brina - najmłodszych miliarderów. Każdy z nich ma ponad 4 mld USD w akcjach spółki. Page i Brin uruchomili wyszukiwarkę Google sześć lat temu, świeżo po studiach na Uniwersytecie Stanford.
Udany debiut Google na giełdzie Nasdaq uczynił z założycieli spółki - Larrego Page'a i Sergeya Brina - najmłodszych miliarderów. Każdy z nich ma ponad 4 mld USD w akcjach spółki. Page i Brin uruchomili wyszukiwarkę Google sześć lat temu, świeżo po studiach na Uniwersytecie Stanford.
Akcje Google były sprzedawane w formie aukcji internetowej. W przeszłości przeprowadzano już emisje w podobny sposób, ale nigdy dotąd na tak wielką skalę. Drogę obraną przez Google komentowano jako cios wymierzony w establishment z Wall Street - wielkich brokerów i banki inwestycyjne, które pozbawiono wielomilionowych bonusów. Nie brak opinii, że perturbacje towarzyszące emisji akcji Google to zemsta nowojorskich bankierów. Cytowani w prasie amerykańskiej analitycy malowali debiut Google w czarnych barwach. W związku z tym obarcza się ich winą za mniejszy od spodziewanego sukces emisji, w tym obniżenie ceny ze 135 USD do 85 USD. W ostatniej chwili założyciele Google byli także zmuszeni zredukować o połowę liczbę sprzedawanych akcji.
Wejście na giełdę nie przebiegało bezproblemowo. Przed debiutem Google sporo zamieszania wywołała sprawa domniemanego naruszenia przepisów w związku z niezgłoszeniem amerykańskiej komisji papierów wartościowych emisji akcji dla pracowników. Kontrowersje wywołał także wywiad założycieli Google opublikowany przez Playboya, tuż przed rozpoczęciem zapisów na akcje. Według amerykańskiego prawa spółka szykująca się na giełdę powinna przestrzegać tzw. quiet period, czyli powstrzymywać się od wszelkich komentarzy, które mogłyby wpłynąć na cenę akcji. Ewentualne naruszenia przepisów SEC bada w nieformalnym dochodzeniu.