Google nie chce pokazać wyników

Spółka nie zamierza udostępnić amerykańskim władzom, badającym dostęp nieletnich do szkodliwych treści w sieci, ponad miliona zapytań do jej wyszukiwarki, zasłaniając się tajemnicą handlową oraz ryzykiem utraty zaufania klientów. Z kolei amerykańscy kongresmeni są gotowi wprowadzić prawo zabraniające spółkom internetowym współpracę z rządami państw ograniczających swoim obywatelom swobodny dostęp do internetu.

Google zwróciło się nawet do sądu o uchylenie wniosku amerykańskiej administracji, twierdząc, że żądania stanowią 'duże obciążenie' dla firmy. - Chodzi o wiele milionów zapytań naszych użytkowników i kolejne miliony stron z wynikami wyszukiwania - argumentują prawnicy firmy, podkreślając, że dostarczone informacje niewiele pomogą urzędnikom.

Podobny wniosek władz skierowany został do Yahoo, MSN oraz America Online, które dostarczyły wymagane informacje. Amerykański sąd ma czas do 24 lutego br. na ustosunkowanie się do stanowiska Google. Przypomnijmy, amerykańskie władze zażądały informacji w sierpniu ubiegłego roku. Urzędnicy zamierzają zbadać m.in. skuteczność ustawy Child Online Protection Act w założeniach chroniącej dzieci przed szkodliwymi treściami w internecie. Zapewniają, że dane zbierane będą anonimowo.

Zobacz również:

  • Apple może wykorzystać sztuczną inteligencję od Google i OpenAI

Zakaz stawiania serwerów

Inny aspekt działalności czwórki amerykańskich firm internetowych dotyczy ich zagranicznych operacji, przede wszystkim w Chinach. Chodzi o cenzurowane wyniki wyszukiwania Google zgodnie z wytycznymi tamtejszych władz, dostarczanie danych 'wywrotowych' internautów, wskutek czego trafiają do więzienia (Yahoo), uniemożliwianie pisania blogów przez chińskich niezależnych dziennikarzy (Microsoft). Na liście spółek amerykańskiego kongresu współpracujących z reżimem jest także Cisco Systems, którego odpowiednio skonfigurowany sprzęt sieciowy blokuje dostęp do niektórych zasobów sieci.

W ubiegłym tygodniu Izba Reprezentantów potępiła ich postępowanie. Spółki odpierają zarzuty twierdząc, że cenzurowanie wyników stanowi integralną część prowadzonych interesów w krajach o bardzo restrykcyjnym prawie, zaś ich usługi nawet w zmodyfikowanej wersji służą rozpowszechnianiu wolności słowa.

Jeden z amerykańskich kongresmanów zgłosił projekt ustawy Global Online Freedom Act, który miałaby uniemożliwiać amerykańskim firmom, stawiania serwerów w krajach takich jak Chiny czy Wietnam, które ograniczają dostęp do sieci i treści w internecie. Nowe prawo ma także zabronić operatorom wyszukiwarek cenzurowania wyników i podawania dokładnych danych internautóww np. korzystających ze skrzynek pocztowych.

Ustawa przewiduje kary więzienia do 5 lat oraz grzywny sięgające 2 mln USD dla pracownika korporacji, który wspomniane przepisy narusza.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200