Około dwa lata temu, pragnąc nieco uatrakcyjnić operatorom budowanie infrastruktury szerokopasmowej, rząd doprowadził do zniesienia podatku od nieruchomości telekomunikacyjnych. Teraz podatek wrócił do propozycji zmian w prawie, sugerowanych przez Ministerstwo Finansów na rzecz gminy.

Walka toczy się o sporą kwotę. Operatorzy wyliczyli, że na mocy ustawy do budżetów gmin musieliby wpłacić dodatkowo nawet miliard złotych rocznie. Nieruchomości telekomunikacyjne byłyby bowiem obłożone 2% stawką. Nie mowa jednak o stacjach przesyłowych, ale o kablach i światłowodach umieszczanych przez operatorów w tzw. "kanałach kablowych".

Miliard złotych wpłacony przez prywatne firmy to jednak tylko jeden koniec kija. Całkiem przy okazji wyszło bowiem, że opodatkowanie okablowania może poważnie uderzyć w powstające dopiero regionalne sieci szerokopasmowe. Województwa budują je z pieniędzy unijnych, to fakt. Warunkiem Komisji Europejskiej jest jednak utrzymanie ich z wojewódzkiej kasy przynajmniej przez 7 następnych lat. Samorządy Województw natomiast nie zaplanowały na ten cel tak dużych środków. Nikt bowiem chyba nie spodziewał się, że po dwóch latach podatek wróci z niebytu wprost na salony.

Eugeniusz Gaca, przewodniczący sekcji operatorów telekomunikacyjnych w Krajowej Izbie Gospodarczej Elektroniki i Telekomunikacji, twierdzi, że chęć podniesienia stawki wcale go nie dziwi. Według niego, gminy planują w ten sposób połatać i wzmocnić swoje budżety.

Gotowy projekt nowelizacji trafił już nawet pod konsultacje. Fragmentu o opodatkowaniu brak. Nie wiadomo jednak, czy gminy powiedziały tej sprawie ostatnie słowo.