Gdy nie wiadomo o co chodzi...

Pięć błędów

Po pierwsze, w projekcie e-podatki zakłada się najpierw przeprowadzenie centralnej inwestycji budowlanej - ustalenie gruntu, wybudowanie siedziby, wyposażenie w sprzęt. Potrwa to przynajmniej dwa lata (najpierw trzeba zdobyć środki z funduszy strukturalnych, potem przeprowadzić inwestycję) i pochłonie ponad 100 mln zł.

Po drugie, nie ma jeszcze pełnych podstaw prawnych (ordynacja podatkowa) pod e-podatki - dopiero najwcześniej w przyszłym roku będą pierwsze legislacje w tym zakresie.

Po trzecie, nikt nie zamierza wykorzystać doświadczeń elektronicznych systemów rozliczeń celnych Celina i Zefir, które obsługują 60% przychodów państwa, kosztowały o rząd wielkości mniej niż e-podatki i zapewniają realizację procedury drogą elektroniczną. Co więcej, e-podatki w konkurencji po środki unijne blokują wszelkie próby ceł w tym temacie.

Po czwarte, nie policzono przyszłych kosztów pobocznych inwestycji e-podatki - kosztów budowy centrów zapasowych i realizacji sieci tzw. centrów kolekcji deklaracji (wg projektu deklaracje fiskalne w przyszłości będą składane nie w urzędzie skarbowym, ani w urzędzie celnym, a w nowej państwowej sieci punktów przyjmowania dokumentów).

Po piąte, w Ministerstwie Finansów zwalnia się ludzi, którzy głośno kwestionują zasadność projektu.

W resorcie narodził się pomysł projektu e-podatki, który nie wiadomo ile będzie trwał i nie wiadomo ile ostatecznie pochłonie pieniędzy, ponieważ nie jest wiarygodnie przygotowany. Resort ten ma już podobne doświadczenie: słynny Poltax, który przez lata kosztował RP ponad miliard złotych i 12 lat ciągłego wdrażania.

Pytania na przyszłość

Na szczęście - to wiadomość z ostatniej chwili - komitet sterujący informatyzacją resortu finansów pod wodzą wiceministra finansów prof. Wiesława Czyżowicza odrzucił projekt e-podatków. Wciąż pozostają aktualne pytania: Czy resort jest w stanie sformułować strategię IT, czy budowa centrum gromadzącego wszystkie dane wynika z rzeczywistych potrzeb, czy raczej z ambicji posiadania wielkiego centrum przez informatyków?

Jesteśmy najlepsi

Józef Adamus o mały włos doprowadziłby do zaprzestania dalszych prac nad systemem elektronicznych deklaracji celnych Celina. Dopiero jednoznacznie pozytywna opinia Ministerstwa Nauki i Informatyzacji pozwoliła na przyznanie firmie Systemy Komputerowe Główka zamówienia z wolnej ręki na dalszą kontynuację prac nad Celiną, którą chciano na nowo tworzyć w ramach projektu e-podatki. Symptomatyczna jest tendencja stałego pomniejszania roli całej administracji celnej przez urzędniczy aparat Ministerstwa Finansów. Jest to kontynuacja działań, w wyniku których obecne władze doprowadziły do rozbicia w 2002 r. coraz sprawniej pracującego Głównego Urzędu Ceł i wchłonięcia pozostałości tego urzędu do struktur Ministerstwa Finansów.

Stare kadry urzędnicze nieefektywnych struktur skarbowych z niechęcią patrzą na korzystające z nowoczesnych systemów i bardziej sprawne struktury służby celnej. W Biuletynie Informacyjnym 2004 "Administracja podatkowa oraz system podatkowy w Polsce" szeroko opisany został system Poltax, powszechnie kojarzony z największą klapą informatyczną lat 90., a nie wspomina się w ogóle o Zintegrowanym Systemie Ceł i Podatków administracji celnej, który rozlicza więcej dochodów budżetowych i został uznany przez Unię Europejską w 2003 r. za jeden z najlepszych w Europie systemów eGovernment.

W administracji celnej w październiku br. rusza projekt informatyczny o nazwie "bezpapierowe cło" z podpisem elektronicznym. Od stycznia 2005 r. obejmie ono wszystkie izby celne. Także Polska Służba Celna została zaproszona do pilotażu bezpapierowego cła w UE wraz z przodującymi w tym względzie administracjami celnymi Belgii, Austrii i Finlandii.


TOP 200