Gdy komputer jest leniwy

Coraz częściej przeciętny użytkownik komputera staje przed następującym problemem: szybki do tej pory sprzęt, staje się dla niego zbyt wolny, szczególnie, gdy próbuje używać nowoczesnego oprogramowania. Dlaczego tak się dzieje i jak sobie można z tym radzić?

Coraz częściej przeciętny użytkownik komputera staje przed następującym problemem: szybki do tej pory sprzęt, staje się dla niego zbyt wolny, szczególnie, gdy próbuje używać nowoczesnego oprogramowania. Dlaczego tak się dzieje i jak sobie można z tym radzić?

Problem jest dosyć złożony, bowiem wydajność systemu zależy zarówno od typu komputera, prędkości zegara taktującego procesor, ilości i szybkości układów współpracujących jak również od stosowanego oprogramowania. Jeśli chodzi o szybkość procesora, to wydajność jego zależy w znacznie większym stopniu od jego typu niż od częstotliwości zegara. Z moich obserwacji wynika, że przeciętny komputer 386sx/20 jest mniej więcej o 65% szybszy od AT 286/20. Podobna zależność występuje w innych modelach.

Z drugiej jednak strony, staruszek XT będzie sobie lepiej radził z Word for DOS niż rzeczony AT z Word for Windows, chociaż ten drugi jest urządzeniem kilkakrotnie szybszym. Wynika to przede wszystkim ze sposobu pracy Windows, w którym to środowisku rzadko kiedy realizowany jest tylko jeden program. W przypadku wspomnianego Win Worda działać będzie jeszcze co najmniej Program Manager.

Jeszcze gorzej jest, gdy np. zostawiliśmy włączony zegar, sleeper pracujący pod Windows i drukujemy coś na drukarce pisząc jednocześnie kolejny dokument, lub ucinamy sobie partyjkę Wintera w oczekiwaniu na posortowanie dużej bazy danych. W ten sposób możemy nawet komputer 486/50MHz doprowadzić do stanu, w którym w podstawowej czynności zostanie wyprzedzony przez sędziwego XT.

Programy pracujące w środowisku Windows bardzo intensywnie korzystają z twardego dysku, a to głównie wskutek używania tzw. pamięci wirtualnej. Taka pamięć funkcjonuje w następujący sposób: jeśli, z jakichś powodów nie starcza miejsca w pamięci RAM naszego komputera, (bo np. działają w nim już dwa programy, a chcemy uruchomić trzeci), to Windows przenosi część dotychczasowej zawartości RAM na twardy dysk, a następnie uruchamia trzeci program. Aby jednak dwa pierwsze programy nie czekały na zakończenie nowego zadania, komputer sukcesywnie przepisuje zawartość pamięci na dysk i z powrotem, dzięki czemu czas pracy procesora rozłożony zostaje równomiernie na wszystkie programy.

W ten sposób do dyspozycji użytkownika pozostaje o wiele więcej pamięci, niż faktycznie zainstalowano jej w komputerze. Jest to jednak okupione znacznie częstszym odwoływaniem się komputera do twardego dysku. Stąd potrzeba stosowania tzw. programów typu cache, które przyspieszają transmisje dyskowe poprzez rezerwowanie części pamięci na magazynowanie najczęściej używanych przez komputer informacji oraz konieczność pilnowania porządku, czyli odpowiedniego poukładania plików na dysku. Polecam Speed Disk, a w nim opcję Files to place first. Znaczne przyspieszenie pracy dysku można uzyskać także poprzez regulację tzw. przeplotu, czyli kolejności numeracji ścieżek.

Kolejną kwestią jest szybkość pracy karty graficznej, której zbyt wolne działanie wpływa na Windows, podobnie jak zaciągnięcie ręcznego hamulca na samochód. Komputery pracujące w środowisku znakowym przetwarzają obrazy składające się co najwyżej z 3200 znaków (tryb tekstowy 80x40), a w środowisku graficznym minimum 72000 punktów (rozdzielczość 350x200). Stwarza to znaczne różnice w ilości informacji, które muszą być opracowywane przez system. Z tego względu produkowane są specjalizowane karty graficzne, które często wyposaża się w dodatkowe układy przyspieszające pracę (np. procesory RISC).

Są to tylko niektóre kwestie związane z szybkością pracy w Windows, gdyż inne, takie jak np. konfiguracja pamięci, organizacja płyty głównej itp. wyszłyby daleko poza ramy tego artykułu. Niemniej jednak postaramy się często wracać do tych zagadnień, bo niesłychanie przyjazna dla użytkownika forma komunikacji środowiska Windows wiąże się pośrednio z koniecznością posiadania bardzo szybkiego komputera.

A w ogóle, to warto się głęboko zastanowić, czy aby na pewno potrzebujemy edytora, w którym od razu widać obrazek wstawiony do tekstu i czy już dziś niezbędne jest nam do pracy właśnie takie wielozadaniowe środowisko. Jeśli tak, to w szybkim czasie powinniśmy zacząć gromadzić środki ma zakup super wydajnego komputera, bo jak uczy doświadczenie 386DX z zegarem 40MHz w przyszłym roku będzie też za wolny.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200