GPLv.3 pierwsze wrażenia

Można oczywiście obciążać punkt kserograficzny lub producenta kopiarek haraczem na rzecz organizacji zrzeszających twórców, lecz nie wydaje mi się, aby to rozwiązanie było najszczęśliwsze. Tym bardziej że zjawisko określane powszechnie jako piractwo dotyczy również Wolnego Oprogramowania! W tym przypadku piratami nie są zazwyczaj osoby prywatne, lecz wielkie korporacje, często te same, które głośno nawołują do obrony praw własności intelektualnej! Wystarczy spojrzeć choćby na stronę prowadzoną przez Haralda Welte, autora wielu programów GPL (http://www.gpl-violations.org ).

Naruszanie licencji GPL (oraz innych licencji otwartych) jest bardzo powszechne. Producenci dość niefrasobliwie korzystają z Wolnego Oprogramowania - do rzadkości należy umieszczenie nazwisk autorów wykorzystywanych modułów programowych, czego licencja GPL wymaga jednoznacznie, oraz przekazywanie wraz z oprogramowaniem kopii licencji!

Uwarunkowania prawne mogą stać się niekiedy przyczyną zakłóceń w rozwoju technologii. Wystarczy tylko podać przykład słynnego "Red Flag Act" wprowadzonego w Anglii nie bez nacisków właścicieli dyliżansów. Wymagało ono, aby przed każdą "maszyną samobieżną" (czyli samochodem) szedł pieszy niosący czerwoną flagę ostrzegającą przechodniów i innych użytkowników drogi. Po wprowadzeniu tego prawa Anglia straciła na wiele lat przodującą pozycję w rozwoju technologii motoryzacyjnej.

Obowiązujące obecnie uregulowania prawne dotyczące praw autorskich nie przystają w oczywisty sposób do rozwoju technologicznego - rezultatem jest więc ich powszechne łamanie i to nie tylko w dziedzinach twórczości związanej z oprogramowaniem komputerowym. Nie ma gorszego prawa, niż prawo, które powszechnie nie jest przestrzegane! Zauważyli to również prawnicy - wystarczy tylko wspomnieć inicjatywę Creative Commons (http://www.creativecommons.org ).

Większa swoboda prac zależnych

Nowa proponowana wersja licencji GPL jest w moim przekonaniu krokiem we właściwym kierunku. Niewątpliwie konieczne jest uregulowanie prawne mające na celu umożliwienie swobodnego rozwoju oprogramowania. Idee zawarte w "GNU Manifesto" mogą wydawać się bardzo kontrowersyjne, nie sposób jednak nie zauważyć, że nowa wersja licencji wychodzi naprzeciw oczekiwaniom zainteresowanych. Z jednej strony stara się zachować możliwość swobodnego wykorzystywania i rozwoju oprogramowania, a z drugiej, w znacznym stopniu uwzględnia postulaty środowiska związanego z oprogramowaniem komercyjnym.

W nowej wersji rozszerzono znacznie możliwości dystrybucji kodów wykonywalnych - rozdział Non-Source Distribution opublikowanej propozycji. Zawiera on obecnie kilka możliwości dystrybuowania takiego kodu i jest znacznie mniej restrykcyjny od poprzedniej wersji. Równocześnie zachowano prawo dostępu użytkownika do "odpowiadającego kodu źródłowego", pozostawiając jednak wybór metody takiego udostępniania do decyzji dystrybutora.

Tak naprawdę stosunkowo niewielu użytkowników jest zainteresowanych analizą lub poprawianiem kodów źródłowych, a pragną oni jedynie korzystać z możliwości oprogramowania. Nowa wersja licencji ułatwia więc dystrybucję zarówno programów, jak i urządzeń wyposażanych w oprogramowanie (embedded systems).

Drugim istotnym krokiem jest znaczne poszerzenie możliwości tworzenia prac zależnych. Bezwarunkowe przenoszenie licencji GPL na wszystkie prace zależne było dość powszechnie krytykowane przez środowisko komercyjne. Proponowana wersja pozwala na wprowadzanie dodatkowych zapisów (additional terms) dla części takiej pracy. Oczywiście warunki te nie mogą ograniczać praw wynikających z przenoszonej licencji GPL, jednak ograniczają znacznie zakres "zarażania" prac zależnych warunkami tejże licencji.

Mam nadzieję, że spowoduje to rozwój prac ułatwiających korzystanie z oprogramowania GPL dzięki zainteresowaniu pisaniem np. interfejsów użytkowników. Jest to zajęcie pracochłonne i dla wielu programistów po prostu nudne, a więc niezbyt chętnie podejmowane przez twórców Wolnego Oprogramowania. Możliwość dodatkowego licencjonowania tego typu modułów umożliwia ich rozwój komercyjny, co zresztą daje się już zauważyć (np. oprogramowanie 2X -http://www.2x.com wykorzystujące produkty otwarte, systemy CRM oparte na PHP - np.http://www.sugrarcrm.com itp.). Zapewne wpłynie to korzystnie na rozwój prac sponsorowanych, takich jak spolszczenie OpenOffice wykonane przez firmę UX (http://www.ux.pl ).

Nic o nas bez nas

Najbardziej skomplikowana jest sprawa patentów. Oczywiście nie jest to jedynie problem licencji GPL i nie może być przez nią rozwiązany. Proponowana wersja licencji zakłada jak największą ochronę użytkownika oprogramowania przed ewentualnymi roszczeniami.

Proponowane w GPL v.3 Draft wprowadzenie automatycznego udzielania licencji patentowej na rozwiązania objęte licencją GPL (lub ich części) wydaje się bardzo rozsądne, a dla znawców materii wręcz oczywiste. W ten sposób zachowane zostają bowiem prawa twórcy, zaś automatyzm udzielania licencji patentowej (bez opłat oraz ograniczeń) zapobiega ich nadużywaniu. Dzięki zapisom proponowanym w nowej wersji możliwe jest także oprotestowanie patentów udzielanych na takie rozwiązania podmiotom trzecim. Zapisy te również mogą skutecznie ostudzić zapędy patentowe wielkich korporacji, FSF uzyskuje bowiem podstawę do podejmowania odpowiednich działań prawnych.

Z drugiej strony, zawarty w propozycji zapis wymagający od dystrybutora oprogramowania ochrony użytkownika jest bardzo kontrowersyjny. Trudno wymagać od twórców Wolnego Oprogramowania, aby dokonywali odpowiednich analiz prawnych przed jego udostępnieniem. W moim przekonaniu ten akapit może być bardzo niebezpieczny i wymaga sprecyzowania. W obecnej wersji dotyczy on co prawda dystrybutorów (ale czyż twórca udostępniający oprogramowanie nie może zostać potraktowany jako dystrybutor?). Może to również wpłynąć na ograniczenie zainteresowania dystrybucją rozwiązań GPL ze względu na obawę przed ryzykiem prawnym.

Kończąc chciałbym podkreślić, że uwagi te zostały spisane "na gorąco" i nie należy ich traktować jako próby pełnej analizy tekstu nowej licencji. Jest to zresztą tylko jej wersja próbna, a prace na wersją ostateczną potrwają zapewne ok. roku. Jaki będzie kształt licencji ostatecznej, zależy także od nas. Gorąco zachęcam wszystkich zainteresowanych do włączenia się do dyskusji i przesyłania uwag w myśl zasady: "Nic o nas bez nas".

Tomasz Barbaszewski jest prezesem ABA sp. z o.o. w Krakowie, wykładowcą na Politechnice Krakowskiej i aktywistą Ruchu Wolnego Oprogramowania. Można się z nim skontaktować pod adresem: [email protected]


TOP 200