Fucha na 8 godzin

Nie ulega wątpliwości, że takie podejście do wykonywanej pracy nie jest uczciwe. Jednak zwłaszcza w dużych miastach właśnie zapewnienie możliwości czerpania dodatkowych dochodów jest jedną z niewielu zalet umożliwiających zachęcenie do pracy fachowców. Alternatywą bowiem pozostaje zatrudnienie miernych pracowników. "Jeśli ktoś ma wysokie kwalifikacje, a zakład pracy nie wynagradza go odpowiednio, to albo będzie dorabiał, albo w końcu się pożegna" - mówi szef działu informatyki dużej instytucji państwowej.

Potencjał firmy

"Szał" dorabiania w każdej wolnej chwili dotyczy głównie ludzi młodych. "W pewnym wieku nie wystarczy już dodatkowe 200-300 zł miesięcznie. Zainteresowanie wzbudzają wyłącznie większe zlecenia, takie powyżej tysiąca złotych. Najlepiej, jeśli wiążą się z podpisaniem stałej umowy" - wyjaśnia starszy informatyk. O takie okazje jednak jest już znacznie trudniej. Na podobne kwoty można liczyć przede wszystkim realizując zlecenia na rzecz firm z zagranicy.

Najczęściej dorabiają programiści, administratorzy sieci i aplikacji oraz webmasterzy. Oprogramowanie zwykle jest pisane w godzinach pracy, natomiast administrowanie odbywa się najczęściej wieczorami, wystarczy podać numer telefonu, pod który, w razie awarii, należy dzwonić. Informatycy pracujący w firmach internetowych często w czasie pracy tworzą własne witryny. Korzystają z doświadczeń zdobytych w firmie, jej łącza internetowego i serwerów firmowych.

Konflikt interesów

Co ciekawe, wielu szefów nie potępia dorabiających. Uznaje to za naganne dopiero w momencie kolizji z wykonywaniem codziennych obowiązków. "Sytuacja, w której informatyk dorabia, ma dwa aspekty. Z jednej strony może to stymulować rozwój pracownika. Styka się z on nowymi zagadnieniami, nowymi sposobami rozwiązywania problemów. Poszerzają się jego horyzonty, co może w efekcie sprawić, że będzie on lepiej pracował" - mówi szef działu informatyki w urzędzie miejskim. - "Jest jednak również aspekt negatywny. Informatyk wykonujący prace dodatkowe zawsze się śpieszy i ma za mało czasu". W dorabianiu nie ma nic nagannego, o ile "informatyk jest rozsądny", tzn. wie, że najpierw musi wykonać podstawowe obowiązki. "Czasem jednak zdarzają się informatycy nierozsądni i wówczas trzeba przeprowadzić z nimi rozmowę. Zwłaszcza, jeśli pracownicy przynoszą dodatkowe zlecenia do pracy. Trzeba to szybko ukrócić" - twierdzi jeden z nich. - "W 100% przypadków wystarczy wówczas męska rozmowa".

Taka postawa wydaje się dyskusyjna. Tak naprawdę dorabianie nigdy nie pozostaje bez wpływu na codzienne obowiązki. Nie chodzi tu tylko o to, że informatycy wykonujący dodatkowe zlecenia po godzinach przychodzą do pracy zmęczeni i znużeni. Realizując dodatkowe zlecenia, nie mogą w pełni swobodnie rozplanować codziennych zajęć. Z czasem musi to doprowadzić do konfliktów. By wyrwać się z pracy i zdążyć z wykonaniem zewnętrznego zlecenia, niektórzy posuwają się nawet do oszustwa, usprawiedliwiając się np. dostarczeniem sprzętu do serwisu.

Zresztą problem nie ogranicza się jedynie do konfliktu interesów. Dorabianie przez pracowników naraża na szwank dobre imię i interes firmy czy instytucji. W końcu nie sposób traktować poważnie urzędu zajmującego się powiedzmy szeroko rozumianą kontrolą, który nie potrafi i nie chce kontrolować działań swoich pracowników. Podobnie jest w przypadku firm komercyjnych. Czy ktoś będzie zamawiał usługi w firmie, jeżeli wykonanie podobnej usługi może zamówić u jednego z jej pracowników? Jednym z poważniejszych skutków takich praktyk jest tworzenie się sieci nieformalnych powiązań między pracownikami, a także między pracownikami a podmiotami zewnętrznymi. Z czasem mogą one zagrozić interesom samej firmy.

Gospodarka nadwyżkami

Trudno o sensowne rozwiązanie tego problemu, tym bardziej że nie sprowadza się on jedynie do kwestii materialnych. Do dorabiania często skłaniają informatyków ograniczenia zewnętrzne. Tak jest chociażby w przypadku doktorantów, którzy decydując się na pobieranie stypendiów zobowiązują się do niepodejmowania przez okres studiów pracy na etacie. W tej sytuacji dorabianie staje się dla nich nie tylko szansą na zdobycie dodatkowych środków, ale także jedną z niewielu okazji do zdobycia praktycznych doświadczeń w informatyce. Niekiedy do dorabiania nakłaniają podwładnych sami pracodawcy. Bo czymże innym niż zachętą do realizowania dodatkowych zleceń jest nakłanianie informatyków do zakładania własnej działalności gospodarczej? Albo odwlekanie decyzji o inwestycjach i projektach, które powoduje, że w dziale informatyki tygodniami pracuje się na "pół gwizdka" i to często za pół pensji.


TOP 200