Firma jak drużyna

Zdrowa rywalizacja

Wieź w drużynie sportowej oparta jest – tak jak cały sport - na kilku żelaznych prawach, które obowiązują wszystkich uczestników w takim samym stopniu. Rywalizacja w sporcie opiera się na podporządkowaniu się regułom – wszyscy walczą uczciwie według tych samych zasad. Wszyscy są równi. Wygrywa najlepszy. Te same prawa rządzą drużyną i to dzięki nim tworzy się jej wewnętrzna struktura. Każdy zawodnik swoje miejsce w zespole zawdzięcza aktualnej formie, która jest pochodną talentu i pracy włożonej w trening. Ci którzy siedzą na ławce rezerwowych wiedzą, że od ich determinacji zależy, czy znajdą się w pierwszym składzie. Warunki do budowania formy są jednakowe dla wszystkich. Każdy dostaje szansę na podniesienie swoich możliwości, a ścieżka dochodzenia do drużyny jest otwarta dla wszystkich. Tak wygląda sport.

Nie! Tak wygląda idealna wersja sportu – powie ktoś – i będzie miał rację. Mimo to, ważne jest, że istnieje zestaw zasad, które stanowią niezmienny punkt odniesienia. Walka w drużynie sportowej wymaga wykrzesania z siebie maksymalnego wysiłku. Żeby to osiągnąć, trzeba mieć pewność, że każda kropla potu wylana przez obrońców odpowiada takiemu samemu wysiłkowi pomocników i napastników, na prawym skrzydle i na lewym, w środku i pod bramką, w pierwszej połowie i w dogrywce. Trzeba pamiętać, że na boisku jest się jednym z trybów maszyny, która działa tym lepiej im lepiej działają poszczególne części. I że każda część, jeśli zwalnia tempo pracy całości, może być zastąpiona przez nową część, która tylko czeka, żeby pokazać swoją przydatność. Wszyscy zjednoczeni w wysiłku, aby osiągnąć wspólny cel: strzelenie bramki, wygranie seta, wrzucenie piłki do kosza. W każdym przypadku - pokonanie przeciwnika. To są uczciwe reguły, a „budowanie drużyny” polega na tym, żeby one bezwzględnie obowiązywały i żeby wszyscy zawodnicy mieli pewność, że są nienaruszalne.

Budowanie więzi

Czy tym samym jest „team building” w wersji proponowanej przez pracodawców? Kiedyś w czasach antygospodarki, których część czytelników „Computerworld” nie ma prawa pamiętać obowiązywały zasady będące zaprzeczeniem reguł sportowych. O miejscu zajmowanym w strukturze firmy nie decydowały cechy niezbędne/przydatne na danym stanowisku. O objęciu funkcji dyrektora IT (gdyby były wtedy takie stanowiska) nie decydowała wiedza z dziedziny technologii internetowych, ani umiejętności zarządzania ludźmi. Znajomość zasad prowadzenia złożonych projektów też nie była konieczna. Można było nie wiedzieć, jak przyciągać klientów i jak ich obsługiwać. Można było nawet klientów lekceważyć. To nie były umiejętności najważniejsze. Ważniejszy był stosunek do panującego ustroju, przynależność partyjna albo związki rodzinne lub towarzyskie. Najważniejsza zaś była umiejętność spożywania wysokoprocentowego alkoholu w każdych okolicznościach. Ekonomia, za naukami przyrodniczymi, skutki obowiązywania takiego zestawu zasad nazywa selekcją negatywną i negatywne też były efekty ekonomiczne takiej gospodarki.

Tamte czasy szczęśliwie mamy już za sobą i po ponad dwudziestu latach obowiązywania żelaznych zasad ekonomii budowanie ducha zespołu oznacza to co jego sportowy pierwowzór. Pracodawcy budują więc więzi wewnątrz zespołów pracowniczych poprzez ustanawianie zestawu niezmiennych zasad regulujących pozycje poszczególnych pracowników. Każdy wie, gdzie jest jego miejsce i jak ważna jest jego/jej rola dla funkcjonowania całości zespołu. Wie też, że dzięki wytężonej pracy, podnoszeniu swoich kwalifikacji, dodatkowym szkoleniom (koniecznie poza godzinami pracy) może awansować, a granice tych awansów wyznacza tylko jego/jej wyobraźnia. Pracodawca precyzyjnie reguluje, jak wygląda ścieżka awansu z poszczególnych stanowisk. Dba też o to, aby każdy pracownik znał te reguły i miał pewność, że są one nienaruszalne i obowiązują wszystkich bez wyjątków.

Tak wygląda „budowanie zespołu.” Nie! Tak wygląda idealne „budowanie zespołu – powie ktoś i będzie miał rację. A na razie zespoły HR wciąż będą organizować zabawy w karaoke, paintball, wieczorne picie … i łagodzić stres z powodu niechcianych ciąż i rozbitych małżeństw.


TOP 200