Festiwal marzeń

Inwestowanie na granicy konsumpcji

Prawie wszystkie firmy inwestują, ale widać wyraźną różnicę między rodzajami (nie wartością! - ta jest podobna) wydatków trzech grup firm: inwestycjami dystrybutorów i dilerów, inwestycjami producentów sprzętu oraz inwestycjami firm produkujących oprogramowanie, integratorów i firm świadczących usługi. Wszyscy inwestują w środki transportu, infrastrukturę biurową i szkolenie pracowników. Marginalne znaczenie mają inwestycje w systemy zapewniania jakości i zmniejszanie kosztów. W ten sposób dają o sobie znać braki w edukacji menedżerskiej szefów i właścicieli firm tej branży. Istnieje niebezpieczeństwo, że inwestycje poniesione w dziedziny bezpośrednio związane z biznesem nie przyniosą spodziewanego efektu bez podniesienia poziomu zarządzania tymi firmami.

Dystrybutorzy i dilerzy inwestują w swoje biura, transport, komputeryzację księgowości i magazynu, szkolenia, marketing i prace budowlane. Dilerzy dodają do tego wprowadzanie nowych produktów i inwestycje w zmniejszanie kosztów (jako jedyni w branży!).

Producenci sprzętu wkładają pieniądze w infrastrukturę biurową, komputeryzację działów pomocniczych i narzędzia do udoskonalania produkcji.

Natomiast producenci oprogramowania, integratorzy i firmy usługowe zdecydowanie najwięcej inwestują w nowe produkty i usługi oraz w narzędzia do ich lepszego wytwarzania (lub świadczenia), w następnej kolejności - w szkolenia i marketing oraz systemy jakości (głównie producenci oprogramowania). Mniej ważne są nakłady na biuro i transport.

Inną ważną prawidłowością jest fakt, że firmy, które odważnie wchodzą w różne związki kapitałowe lub sojusze rynkowe, również odważniej korzystają z kredytów bankowych i leasingu. Inne inwestują jedynie ze środków własnych.

Pod wrażeniem polityki

Firmy informatyczne oczekują w 1998 r. znacznie lepszej koniunktury niż w roku ubiegłym. Największy optymizm cechuje firmy usługowe i producentów oprogramowania. Również dobrej myśli są integratorzy i dilerzy, sceptyczni zaś - dystrybutorzy i producenci sprzętu.

Powodzenie branży powszechnie wiąże się z ogólnym poziomem koniunktury w gospodarce oraz kwalifikacjami menedżerów podejmujących decyzje w przedsiębiorstwach i innych organizacjach. Nie dziwi to w kontekście ogromnego uzależnienia branży od przemysłu i handlu oraz - znacznie mniejszego, ale jednak - małego biznesu. Mniejsze znaczenie - choć też duże - mają decyzje polityczne w dziedzinie projektów w administracji oraz zasoby kapitałowe i kadrowe firm informatycznych.

Mówiąc najogólniej - jeśli będzie koniunktura w gospodarce, dostawcy rozwiązań informatycznych znajdą pieniądze na rozwój, choćby u swoich klientów, a od administracji i polityki zdystansują się, zostawiając ten obszar kilku graczom lubującym się w przepychankach politycznych i personalnych. Zdecydowana większość firm informatycznych nie ma żadnego zacięcia politycznego, a udział w nich innych firm informatycznych obserwuje z niesmakiem.

Dilerzy, oprócz stanu koniunktury i kwalifikacji menedżerów, wskazują na zasoby finansowe firm informatycznych jako warunek rozwoju branży, integratorzy i producenci oprogramowania dodają natomiast zasoby kadrowe przedsiębiorstw informatycznych, zaś producenci sprzętu i firmy usługowe dostrzegają ważność decyzji politycznych przy wielkich kontraktach.

Firmy deklarują optymizm, ale doskonale zdają sobie sprawę, że spełnią się marzenia i plany niewielu, bo jeśliby nawet gospodarka rozwijała się na miarę "tygrysów azjatyckich", to i tak nie wchłonie tego, co mogłyby one zaoferować. Jesteśmy bowiem krajem bardzo zacofanym i na razie jedynie odrabiamy straty. Przybliżamy się dopiero do takiego poziomu rozwoju gospodarczego i społecznego, na którym inwestycje w informatykę w ogóle mogą mieć jakiekolwiek znaczenie ekonomiczne.

Boom dla branży zacznie się wtedy, gdy inwestycje te zaczną decydować o rozwoju ekonomicznym. Za rok, za dwa lata, za dziesięć...?


TOP 200