Fakty o rynku i rankingu

Wielka trójka

Zastosowana przez nas metoda klasyfikacji spółek, a nie grup kapitałowych powoduje, że HP Polska pozostał na miejscu lidera. HP o dwie długości wyprzedza inne firmy, w tym największego konkurenta IBM. W zestawieniu TOP 200 są one rozdzielone gromadką firm dystrybucyjnych.

Od dłuższego czasu obserwujemy umacnianie się pozycji zagranicznych dostawców, co po części dzieje się na skutek konsolidacji między polskimi spółkami. Osłabienie Sygnity, kłopoty Prokomu, reorganizacja Asseco - polskie firmy zwalniają coraz więcej miejsca amerykańskim potentatom. Choć ta ostatnia w kolejnym naszym rankingu może zaskoczyć pozycją na liście TOP 200.

Konkurencja o największe projekty sprowadza się obecnie do rywalizacji między Asseco, IBM i HP. De facto te trzy firmy mogą liczyć się w każdym dużym przetargu publicznym. Sygnity do czasu, kiedy nie odzyska stabilizacji, raczej wypada z gry o najwyższe trofea.

Ile wart jest sektor publiczny?

Wśród 130 firm, które zadeklarowały sprzedaż do sektora publicznego, przychody z obsługi administracji stanowiły średnio 20% ich rocznych wpływów. Całkiem sporo, zważywszy na to, że w dość zgodnej opinii przedstawicieli największych polskich firm IT, sektor publiczny nie rozpieszczał branży w 2007 r.

Nie można wykluczyć, że narzekanie na małą liczbę zamówień do tego stopnia weszło w krew prezesom i dyrektorom, iż żaden rząd ani minister nie są w stanie zaspokoić apetytów tych, którzy chcieliby polską administrację informatyzować. Stwierdzenia "sektor publiczny nie zamawia, ale nadrabiamy to w innych sektorach" to często powtarzamy slogan. Do pewnego stopnia "niezarabianie na administracji" stało się modne. Z drugiej strony nie trzeba wnikliwie śledzić rynku IT, wystarczy postawić się w pozycji zwykłego obywatela, aby dostrzec brak wsparcia informatyki w administracji, tam gdzie jest ono niezbędne. Zatem wypada zadać pytanie, jak mogłaby wzrosnąć wartość rynku informatycznego w Polsce, gdyby administracja uruchomiła wszystkie te projekty, na które czekają obywatele? Kolejne 20% nie wydaje się wartością przesadzoną.

Wakaty i etaty

Gdyby nie kłopoty z wymiarem sprawiedliwości Janusza Filipiaka z Comarchu (krótkotrwałe) i Ryszarda Krauzego (poważniejsze), z kronikarskiego punktu widzenia niewiele można by napisać w rubryce "Personalia". Ryszard Krauze sprzedając Prokom, rozstał się na dobre z informatyką, choć nie brak było opinii, że od dawna był w niej obecny tylko duchem, koncentrując się na innych, bardziej zyskownych biznesach.

Najbardziej zaskakująca zmiana nastąpiła w Microsofcie, już w 2008 r. Prezentowane przez nas wyniki finansowe polskiego oddziału nie sugerują, aby powodem dymisji dyrektora generalnego było załamanie sprzedaży. Druga zmiana to rozstanie Pawła Piwowara z Oracle, jeszcze w roku 2007. Wiceprezes odpowiedzialny za region środkowoeuropejski, w tym Polskę, nie doczekał jubileuszu dziesięciolecia pracy dla tej korporacji.

Na fali odbudowy Sygnity z branżą IT pożegnał się - przynajmniej na jakiś czas - zarząd wywodzący się z Computerlandu, na czele z Michałem Danielewskim i Dariuszem Chwiejczakiem. Uprzedzając to zdarzenie Tomasz Sielicki, człowiek instytucja w polskiej IT, chwilę wcześniej odsunął się od zarządzania firmą.

Poza tym wszyscy agresywnie rekrutowali. Przy tym tempie rozwoju rynku deficyt wykwalifikowanych pracowników, od menedżerów, przez inżynierów, po sprzedawców, daje się branży IT coraz bardziej we znaki. Przeciąganie pracowników z jednej firmy do drugiej nie rozwiązuje poważniejszego problemu, przed jakim stoi dzisiaj polski rynek IT.

Czas na przemysł informatyczny

Wacław Iszkowski, prezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji konsekwentnie posługuje się terminem "polski przemysł informatyczny". Przemysł to znacznie więcej niż branża w powszechnym rozumieniu tych słów, choć nie o nomenklaturę tu chodzi. Przemysł to dziedzina, której państwo, kreując swoją politykę gospodarczą, nie może pozostawiać na marginesie zainteresowania. Na tyle istotna dla kraju - pod względem udziału w PKB, liczby zatrudnionych i potencjału - że dotyczące jej decyzje mogą istotnie wpłynąć na sferę gospodarczą i społeczną.

Prosząc prominentnych polityków o opinie, wielokrotnie zdarza nam się usłyszeć wymijające odpowiedzi, że na informatyce się nie znają. Tę rzadką szczerość w tym przypadku trudno docenić. Porównywalny brak kompetencji nie przeszkadza zajmować im stanowiska w kwestiach finansów publicznych, funduszy emerytalnych, górnictwa i innych. W politycznej percepcji informatyka nie jawi się jako dziedzina, która wymaga jakiejkolwiek troski. Rzeczywiście, od dwudziestu lat rynek informatyczny rozwija się doskonale bez patronatu państwowego.

Warto jednak przeczytać kilkanaście punktów memorandum Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji z marca br. wskazującego obszary, w których konieczna jest zmiana. Bez zmian w systemie edukacji, bez ułatwienia procedur i przepisów, polska informatyka nie wykorzysta pełni swojego potencjału.

Zapraszamy do lektury TOP 200!


TOP 200