Europejski problem z innowacjami
- Dorota Konowrocka,
- 13.04.2010
Europejczycy od lat głowią się, co zrobić, by dogonić innowacyjne Stany Zjednoczone i Japonię. Winą obarczają własną, niewielką skłonność do ryzyka, brak kultury przedsiębiorczości i niewystarczające nakłady na badania i rozwój.
W latach 2002-2006, zakrojone na szeroką skalę badanie innowacyjności 82 krajów świata przeprowadził The Economist Intelligence Unit, oddział badawczy tygodnika The Economist. Wyniki opublikowane zostały pod koniec 2007 roku w raporcie pt. "Innovation: Transforming the way business creates". Za najbardziej innowacyjny kraj uznana została wtedy Japonia, tuż za nią uplasowały się: Szwajcaria, Stany Zjednoczone i Szwecja. Kraje, które w kolejnych latach miały najszybciej przesuwać się w górę rankingu to: Chiny (które już dziś wydają na badania i rozwój znacznie więcej niż Japonia), Meksyk, Singapur i RPA.
Wzrost światowych nakładów korporacji na badania i rozwój jest cały czas wysoki (6,9% w 2008 rok, 10% w 2006 roku i 9% w 2007 roku). W firmach Unii Europejskiej (8,1%) jest wyższy niż w firmach amerykańskich (5,7%) oraz w firmach japońskich (4,4%). Jednocześnie wzrost nakładów na R&D rynków rozwijających się jest znacznie wyższy - Chiny 40%, Indie 27,3%, Tajwan 25,1%. Znacznie więcej na badania i rozwój wydają również Szwajcaria i Korea Południowa.
Innowacja ma dwie podstawowe cechy. Po pierwsze, rozbija utarte schematy poprzez zastosowanie wiedzy w nietypowy sposób. Po drugie, jest rezultatem łańcucha zdarzeń, którego początkiem jest oryginalny pomysł, wynalazek lub odkrycie, a dalszym ciągiem następujące po sobie, zazwyczaj dość chaotycznie, fazy: konstrukcji prototypu, finansowania, pokazu dla klientów, prób terenowych, inżynierii, produkcji, marketingu i ostatecznie sprzedaży. Dopiero po pokonaniu tego toru przeszkód innowację można uznać za innowację. Wynalazek, którego stworzenie kosztowało tysiąc dolarów, łatwo może stać się innowacją, której koszty wprowadzenia na rynek przekraczają 10 milionów.