Euro, euro!

Z tego historycznego przeglądu wynika, że euro nie jest gwałtownym skokiem, ale kolejnym, logicznym stadium wieloletniego procesu. Nie jest to również reforma walutowa, mająca uzdrawiać "chore" gospodarki. Wręcz przeciwnie, do konwencji euro mogą przystąpić tylko "ekonomicznie zdrowi", po to, aby jeszcze bardziej rozwinąć wzajemne powiązania finansowe, widoczne m.in. w ramach systemu współzależnych walut unijnych. Ci, którzy dzisiaj jeszcze obawiają się nowego pieniądza, z reguły nie znają zasad jego funkcjonowania, zapominając, że rzeczywista odległość między dwoma miastami jest zawsze taka sama - niezależnie od tego, czy mierzyć ją w milach, czy w kilometrach. Z czysto finansowego punktu widzenia kryteria, jakie muszą spełniać euro-państwa są bardzo ostre, podobnie jak zasady kontrolowania nowego pieniądza - korzyści wynikające z jego wprowadzenia są zatem oczywiste.

Dzień "X" to 1. stycznia przyszłego roku. Wówczas zostanie ustalony kurs euro, nowy pieniądz będzie mógł być używany w transakcjach międzybankowych, co zapoczątkuje ostatni etap jego wprowadzania. Etap ten zostanie zakończony w roku 2001, gdyż 1. stycznia 2002 r. jest najpóźniejszym terminem wejścia do obiegu banknotów europejskich, jako prawnego środka płatniczego. Dodajmy jeszcze, że sześć miesięcy później waluty państwowe członków EUW ostatecznie stracą swoją ważność, zachowując, również i po tym terminie, zdolność do wymiany na pieniądz kontynentalny bez ograniczeń. Techniczne szczegóły dotyczące nowej waluty uzupełnijmy jeszcze informacją, że przewidziano 7 banknotów o nominałach: 5, 10, 20, 50, 100, 200 i 500 euro, a także 8 rodzajów monet - 1 i 2 euro oraz 1, 2, 5, 10, 20 i 50 centów.

Kto się boi euro

"Wake up America!" - Ameryko zbudź się, nawołuje Anne Knowles na internetowych stronach Datamation, w kontekście euro. Skoro firmy komputerowe za Wielką Wodą widzą w tym jakiś problem, to warto mu się przyjrzeć bliżej. Zdaniem Dennisa Keelinga, niektóre oszacowania wskazują, że koszt euro-transformacji oprogramowania wyniesie ok. 300 mld USD. Pan Keeling zapewne wie co mówi, jest bowiem dyrektorem Związku Producentów Oprogramowania Gospodarczego BASDA (Business and Accounting Software Developers Association), współpracującego ściśle z "monetarnym ramieniem" Komisji Europejskiej.

Natomiast analityk Gartner Group Andrew Dailey twierdzi, że konwersja oprogramowania niezbędna do wprowadzenia euro będzie od 2 do 6 razy kosztowniejsza od "akcji Y2K" (rok 2000). To prawda: sylwestra 1999 nie da się przesunąć i po tej dacie pakiety software'owe zostaną poddane nieubłaganej próbie czasu. Euro to coś więcej niż poszukiwanie miejsc, w których dwupozycyjną reprezentację roku trzeba uzupełnić o kolejne dwie cyfry stulecia. To problem nie tylko techniczny, ale i funkcjonalno-organizacyjny dla wielu struktur przedsiębiorstwa. Wymieńmy tu:

dział osobowy (wypłaty, koordynacja transakcji z bankami, kasami chorych, ubezpieczalniami czy urzędami finansowymi), księgowość (podatki, rozliczenia z partnerami, dostawcami i klientami, instytucjami finansowymi), przetwarzanie zleceń (reklamacje, kontrola zamówień), import/eksport (firmy ze strefy euro i spoza niej), analizy gospodarcze (sprawozdawczość), kierownictwo przedsiębiorstwa (zaciąganie kredytów, obrót akcjami, koszty, zyski, zadłużenie), dział prawny (umowy), planowanie (efektywność produkcji, inwestycji), marketing (strategie cenowo-reklamowe).

Listę można by znacznie wydłużyć i modyfikować, w zależności od tego, czy mamy do czynienia z zakładem przemysłowym, czy np. z bankiem. Przyjrzyjmy się zatem bliżej ostatniemu z wymienionych punktów.


TOP 200