Pierwsza partie takich testowych akumulatorów zostały już nawet wyprodukowane w Chinach przez współpracującą z StoreDot firmę Eve Energy Co. Są one obecnie zainstalowane na próbę nie w samochodach, ale w elektrycznych skuterach.

Cała tajemnica tej niewiarygodnej na pierwszy rzut oka technologii, umożliwiającej tak ekstremalnie szybkie ładowanie litowo-jonowych akumulatorów – bo o takie chodzi - tkwi w anodzie. Znajdujący się w niej grafit został zastąpiony specjalnym materiałem, który składa się z nanocząsteczek germanu. To metaloid (czyli półmetal), który jest rozpuszczalny w wodzie i co bardzo ważne jest stosunkowo łatwy w produkcji.

Zobacz również:

• Już wkrótce z samochodu będziemy mogli pracować jak z domu
• iPhone 15 z baterią odporniejszą na zużycie
• Ładowanie bezprzewodowe - przydatna funkcja czy zbędny gadżet

Charakteryzuje się tym, że absorbuje i przewodzi jony wielokrotnie szybciej niż ma to miejsce w standardowych akumulatorach, dlatego proces ładowanie przebiega błyskawicznie. Przeprowadzone testy wykazały, że zaprojektowany przez StoreDot akumulator można ładować co najmniej 1000 razy, zachowując przy tym cały czas co najmniej 80% jego pierwotnej pojemności.

Jeśli technologia sprawdzi się, może całkowicie zrewolucjonizować rynek motoryzacyjny. Nie nastąpi to jednak szybko, gdyż szacuje się, że produkcja takich akumulatorów na masową skalę może ruszyć dopiero za kilka lat. Dlatego póki co należy się uzbroić w cierpliwość i pogodzić z faktem, że akumulator zainstalowany w naszym elektrycznym samochodzie naładuje się dopiero po kilku godzinach.