Ekran w oku

Skimer z kotylionem

Człowiek jako portal internetowy? Dlaczegóż by nie, ale dopiero wtedy, gdy będzie przyozdobiony odpowiednią szatą. Pomysł szwajcarskiej firmy skim.com jest prosty i technicznie też nie powinien stwarzać problemu. Każda część firmowego ubioru ma wyraźnie nadrukowany numer, który przy zakupie jest uaktywniany jednocześnie jako adres poczty elektronicznej szczęśliwego właściciela mundurka. Teraz nic nie stoi na przeszkodzie, aby ski-merzy nawiązywali elektroniczny kontakt na ulicy. Że śmieszne i po co to komu? Ano zobaczymy, na razie firma ma już przedstawicielstwa w kilkunastu krajach. Na delikatnej drodze od człowieka do człowieka nie takie kurioza się pojawiały.

Wystarczy zapytać nasze babki o zapomniane słowo: kotylion. A że dziś rzecz przybrała formę elektroniczną? Ot, signum temporis. A cóż powiedziałby dzisiaj autor Folwarku zwierzęcego, 17 lat po roku 1984? Orwellowskie wizje omnipotentnego państwa, które w totalitarny sposób kontroluje najbardziej intymne sfery życia swoich obywateli, na szczęście, się nie sprawdziły. Ich twórca, gdyby żył, zapewne teraz przecierałby oczy ze zdumienia, patrząc na rosnącą popularność stron internetowych czy audycji telewizyjnych służących... podglądaniu.

Jedno jest pewne. I ci przed ekranami domowymi czy biurowymi, i ci noszący je ze sobą potrzebują dobrych wyświetlaczy - i dużych, i małych. Czy da się połączyć te sprzeczne wymagania? Wyjściem z pata wydają się mikrowyświetlacze (microdisplay). Przyjmuje się, że do tej grupy zalicza się urządzenia o rozmiarach przekątnej nie przekraczających 3". Przejdźmy do porządku dziennego nad tzw. wyświetlaczami bezpośrednimi (direct display), czyli typowymi urządzeniami końcowymi, służącymi do oglądania obrazów w skali 1:1. O wiele ciekawsze są dwie inne kategorie wyświetlaczy: projekcyjne i wirtualne.

Naoczne obrazy

Wyświetlacze projekcyjne (projection display) wyświetlają obraz powiększony w stosunku do oryginału np. na ścianie. W tej kategorii mieszczą się także wyświetlacze, które wyświetlają taki obraz na większym ekranie. Obszarem ich zastosowania jest również domowa rozrywka (home entertainment) połączona z przyszłościowymi systemami telewizyjnymi (HDTV). Tego typu sprzęt osiąga już rozmiary nawet 60".

Wyświetlacze wirtualne (virtual display) również dostarczają naszym oczom obraz powiększony w stosunku do oryginału, co sprowadza się do umieszczenia odpowiedniego okularu-obiektywu w odległości bliskiej oku. Tak wytworzony obraz zwykło nazywać się wirtualnym w odróżnieniu od niewątpliwie realnych, uzyskiwanych na fizycznym "nośniku" obrazu (ekranie). Właśnie z fizycznego punktu widzenia również obraz wirtualny może być zaliczony do kategorii obrazów realnych. Tyle że w takim przypadku nasze oko staje się częścią układu optycznego. Innymi słowy mówiąc: wyświetlacz wirtualny również dałoby się określić mianem wyświetlacza projekcyjnego, lecz dokonującym projekcji bezpośrednio na ludzkie oko.

Pozostańmy jednak przy powszechnie przyjętej terminologii, która - jak to zwykle bywa - jest często kwestią umowną. O wiele istotniejsze są perspektywy, jakie otwierają się przed mikrowyświetlaczami. Będą się upowszechniać przede wszystkim zestawy "nagłowne" typu HMD (Head Mounted Device) czy popularne headsety. Znane telefonistkom ramię słuchawkowo-mikrofonowe wzbogaca się właśnie w miniaturowy wyświetlacz. Możliwości zastosowań i wariantów wykonań nie ma granic. Oto niektóre firmy oferują mikrowyświetlacze, które można integrować z konwencjonalnymi okularami. Z kolei podobnie jak samochodowe przystawki głośnomówiące uzupełniają "komórki", tak systemy nawigacyjne można wyposażać w wyświetlacze, dokonujące projekcji obrazu wprost na fragment szyby samochodowej.

Modny hełm

Oczywiście, uzyskanie stosownej jakości obrazu wymaga zastosowania urządzeń gwarantujących wysoką jego rozdzielczość. Musi ona być wyższa niż w urządzeniach klasycznych. W przeciwnym razie mielibyśmy bowiem do czynienia z efektami znanymi każdemu fotografowi: fragmenty zdjęcia da się bez ograniczeń powiększać, ale wskutek utraty ostrości będzie na nich coraz mniej widać. Dlatego firma Planar operuje w swoich mikrowyświetlaczach pikselami nieznacznie przekraczającymi rozmiar 10 mikrometrów, uzyskując rozdzielczość ponad 2000 lpi (linii na cal).

Z kolei mikrodispleje, wytwarzane w technologii LCOS (Liquid Crystal On Silicon), na powierzchni mniejszej niż 1" osiągają rozdzielczość 2048 x 1536. Nie należy jednak zapominać o tym, że na rozwój techniki składa się również jej niewymierne otoczenie, np. ludzka psychika i tradycje estetyczne. Otóż w biurach trwa opór, zwłaszcza pań, wobec headsetów. Takie urządzenie uchodzi za mało ozdobne, a już na pewno nie poprawia pożądanej fryzury. Demokratycznym społeczeństwom na szczęście na razie nie grozi moda na hełmy.

Warto docenić i te aspekty, aby nie popełnić błędów Japończyków z lat 70. Próbowano wówczas pobudzić potrzeby konsumpcyjne społeczeństwa w zakresie wideotelefonii. Technicznie rzecz była realna, a przy masowej produkcji szybko dokonałby się oczekiwany spadek cen. Inżynierom i menedżerom zabrakło jednak fantazji dla wcześniejszego zorganizowania stosownych badań socjologicznych. Te zaś później wykazały, że przeciętny użytkownik telefonu wcale nie miał zamiaru rezygnować z zachowania atmosfery intymności, pryskającej natychmiast podczas kontaktu wzrokowego między rozmówcami.


TOP 200