Ekonomia Linuksa

Nowy sposób produkcji zakłada, że firma Boeing przekazuje dostawcom swoją wiedzę, a nawet tajemnice handlowe i niektóre patenty. W takiej sytuacji powstaje pytanie zasadnicze: jak określić formalne granice firmy? Jak precyzyjnie określić, co powinno się znajdować w wewnętrznych strukturach firmy, a co poza nimi? Co tak naprawdę jest jej najwartościowszym aktywem? Z jednej strony nie ulega wątpliwości, że firmy muszą strzec swojej intelektualnej własności o zasadniczym znaczeniu. Dla firmy Boeing rolę tę spełnia wiedza na temat budowy skrzydeł samolotu. Z drugiej strony, trzeba pamiętać, że firmy nie mogą dzisiaj efektywnie współpracować, jeśli wszystko skrywają przed światem. Japońska firma Mitsubishi współpracuje ze swoim konkurentem, firmą Boeing, przy budowie samolotów z tzw. materiałów kompozytowych, które są lżejsze od aluminium, mając nadzieję, że dzięki temu zdobędą potrzebną wiedzę do samodzielnego konstruowania skrzydeł.

Ciągła edukacja

Hammer w swojej książce "Reinżynieria i jej następstwa", opisując rolę pracowników w nowoczesnych przedsiębiorstwach, wskazuje na fakt, że pracownik ze zwykłego wyrobnika staje się profesjonalistą. Pisze on: "W organizacji skoncentrowanej na procesach samokierujący się pracownicy są odpowiedzialni zarówno za wykonanie pracy, jak i za zapewnienie, że jest ona zrobiona dobrze. Nie ma już wielkiej różnicy pomiędzy robieniem a zarządzaniem. Zarządzanie nie jest już tajemną i niedostępną umiejętnością zarezerwowaną dla obcej i uprzywilejowanej elity. Ono staje się częścią zajęcia każdego (…) profesjonalista nie pracuje zgodnie z wyraźnie określonymi instrukcjami. Skierowany na cel i mający szerokie horyzonty profesjonalista musi być <<rozwiązywaczem problemów>> (ang. problem solver), zdolnym do radzenia sobie z nieprzewidzianymi i niezwykłymi sytuacjami bez biegania do kierownictwa po wskazówki. (…) Prawdziwy profesjonalista jest zaangażowany w bezustanne badanie, w niekończące się poszukiwanie wglądu i zrozumienie swej praktyki".

Dzięki zasadzie dostępu do kodów źródłowych w Linuksie możemy być "zaangażowani w bezustanne badanie, w niekończące się poszukiwanie wglądu i zrozumienie swej praktyki". W elektronicznej ekonomii bowiem pracownik musi umieć przystosować się do ciągle zmieniającego się kontekstu ekonomicznego i technologicznego, co wymaga stałego podnoszenia kwalifikacji. Warunkiem skutecznej pracy jest szybkość, z jaką analizuje się i absorbuje zmianę, ponieważ zmiana jest cechą charakterystyczną naszej cywilizacji. Paradoksalnie, doskonała znajomość i ciągłe używanie tylko jednego systemu operacyjnego utrudnia - a czasami wręcz uniemożliwia - naukę innych, opartych na odmiennych zasadach oprogramowań. Ekonomiści nazywają to zjawisko blokadą innowacyjną. Dlatego pluralizm metodologiczny w nauczaniu informatyki jest konieczny właśnie z punktu widzenia praw rządzących ekonomią elektroniczną.

Szkoła powinna uczyć uczenia się. Ciągła nauka - aksjomat XXI wieku - stała się częścią naszego życia zawodowego i codziennego. W opinii ekonomistów to system edukacyjny decyduje o miejscu zapóźnionych cywilizacyjnie społeczeństw - takich jak Polska - w światowym podziale pracy. Czy jest jednak możliwe, biorąc pod uwagę liczbę godzin przeznaczoną na naukę informatyki w szkole, zaznajomienie uczniów z dwoma systemami operacyjnymi, co, oprócz ewidentnie korzystnej dla pedagogiki wykładu różnorodności metodologicznej, umożliwiłoby również praktyczne zrozumienie przez młodzież zasady konkurencji, na której oparta jest współczesna ekonomia? Byłby to eksperyment, ale nauczanie informatyki jest ciągłym eksperymentem. Konkurencja informatyczna - gdyż używając różnych systemów, uczniowie porównują je i oceniają - w szkole jest ważna także z innego powodu: gwarantowałaby niezależność programów szkolnych od strategii marketingowej przedsiębiorstw produkujących oprogramowania oparte na prawie własności. Powszechnie wiadomo, że przedsiębiorstwa te traktują systemy edukacyjne jako doskonałe narzędzia do zaznajamiania i - co gorsza - do przyzwyczajania uczniów do używania w przyszłości swoich produktów. Jeżeli uważamy, że celem nauki informatyki w szkole nie jest wychowywanie konsumentów używających automatycznie - czyli bezmyślnie - oprogramowań potężnych firm, takich jak Microsoft, lecz kształcenie podstaw metodologicznych informatyki i nabywania umiejętności obsługiwania narzędzi informatycznych zbudowanych według różnorodnych zasad, to wniosek wydaje się oczywisty.


TOP 200