Dwa światy

T.K.: Pytanie, czy rzeczywiście mamy do czynienia ze złą wolą dostawcy, czy z zawartym świadomie kompromisem między producentem oprogramowania a klientem, że w danym harmonogramie i budżecie firma nie jest w stanie stworzyć idealnego produktu.

W przypadku narzędzi programistycznych, z których korzystam, w ciągu ostatnich lat zanotowałem tylko dwa przypadki opóźnień. O poślizgu byłem na bieżąco informowany przez producenta. W jednym przypadku zapłaciłem mu, żeby określoną funkcjonalność mieć szybciej. Jednocześnie korzystam z bibliotek open source. Na działające wersje niekiedy czekam miesiącami. Co gorsza, nie mam do kogo się zwrócić, by wymusić terminy. Bo komu miałbym zapłacić? Wszystkim? Wybrać kluczowych developerów? Według jakich kryteriów?

2. Jakość

Eksperci krytykują jakość współczesnego oprogramowania. Twierdzą, że ta systematycznie pogarsza się wraz z rosnącą presją rynku oczekującego nowych produktów. W świecie open source presja wprawdzie nie daje aż tak bardzo znać o sobie, ale na ogół brak jest mechanizmów, które wymuszałyby zapewnienie odpowiedniej jakości kodu. Lukę tę starają się wypełnić firmy usługowe nadające projektom open source "korporacyjny" sznyt.

Dwa światy

Tomasz Kopacz

T.K.: Odnosząc się do poruszonej wcześniej kwestii dostępności kodu źródłowego i tym samym jego przejrzystości, uważam, że ta zaleta open source nie daje żadnych korzyści olbrzymiej większości użytkowników. Jest przesadnie mitologizowana.

Wadą open source jest permanentny brak aktualnej dokumentacji. Najczęściej bywa tak, że dokumentacja dotyczy albo wersji poprzedniej, albo wręcz wersji bazowej, w najlepszym przypadku z odniesieniami do komentarzy zawartych w kodzie. Gdyby dyrektor poważnej instytucji miał szansę zorientować się, w jakim stanie jest dokumentacja niektórych systemów open source, które zachwala mu informatyk, nigdy nie zgodziłby się na ich używanie!

A.S.: Nie przeczę, że istnieją projekty rozwijane przez społeczność open source, których autorzy lekceważą potrzebę dokumentowania kodu. Protestuję jednak przeciw rysowaniu fałszywego obrazu, że światem open source rządzą chaos i bałagan. Istnieje mnóstwo firm, które przyswajają dorobek open source i dostosowują go do "korporacyjnych" standardów - począwszy od dostawców komercyjnych dystrybucji Linuxa, skończywszy na firmach, takich jak znana w branży O'Reilly, która z powodzeniem eksploatuje tę lukę, oferując dokumentację projektów open source.

Proszę zwrócić uwagę, że społeczność open source wymusza na developerach pewne standardy w dziedzinie jakości oprogramowania. Standardy te bywają wyższe niż w świecie closed source. Świadczą o tym chociażby przykłady firm komercyjnych, które zdecydowały się udostępnić wycinek swojej oferty na zasadach open source. Szybko okazywało się, że kod musiał być od nowa napisany. Takim przykładem była przeglądarka Netscape, w której roiło się od błędów. Trzeba było ją napisać od nowa, by spełniała standardy open source.

T.K.: Zgoda, ale należy zwrócić uwagę na to, jakie produkty firmy komercyjne udostępniają społeczności open source. Pomysł, aby otworzyć kody źródłowe swojej bazy danych, kierownictwo Oracle'a skwituje śmiechem, tak samo postąpi wielki orędownik open source - IBM. Na ogół udostępnia się społeczności te projekty, które z punktu widzenia firm są mało istotne. Niska jakość kodu udostępnianego wiąże się z niskim priorytetem owego projektu. Mówimy o odpadach, których firmy komercyjne bez żalu się pozbyły. Budowana na takich przesłankach teza o wyższości kodu otwartego nad zamkniętym jest nieuprawniona. Tak naprawdę nie wiemy nic o jakości kodu najpopularniejszych systemów i aplikacji komercyjnych.

A.S.: W przypadku open source przynajmniej mamy możliwość przekonać się, jaka ta jakość jest naprawdę. Nie twierdzę, że standardy open source w zakresie jakości są zawsze wyższe od komercyjnych. Jeśli jednak ktoś produkuje kod kiepskiej jakości, zostanie to od razu dostrzeżone, skrytykowane lub wręcz wyśmiane, a następnie skorygowane.

T.K.: Zgoda, tyle że termin publikacji poprawek jest nie do przewidzenia.

3.Bezpieczeństwo

Przez długi czas Linux był uznawany przez teoretyków za system niepodatny na włamania. Inaczej niż Windows, który bardzo często bywał wystawiany na próby hakerów. Niedawne włamania na linuxowe serwery dowiodły, że bezpieczeństwo nie jest piętą achillesową wyłącznie producentów oprogramowania komercyjnego.

T.K.: Ataki na serwery Debiana i Gentoo były spowodowane błędem, który nie został zidentyfikowany jako krytyczny. Praktycznie przez trzy miesiące systemy były otwarte na działania hakerów. Dla kontrastu, wielkie epidemie występujące w świecie Windows zostały ujawnione już po pojawieniu się poprawek.


TOP 200