Dwa światy

Potrzeba refleksji

Rosnąca dominacja techniki przyczyniła się jednak do powiększania rozdźwięku między sferą badań technicznych a refleksji humanistycznej nad kondycją człowieka i jego miejscem we współczesnym świecie. Tak jak dla Ch. Snowa zagrożeniem była zbyt niska społeczna ocena nauk przyrodniczych, tak kilkadziesiąt lat później inni myśliciele zaczęli upatrywać zagrożenia w zbyt małej obecności w życiu publicznym refleksji filozoficznej.

W roku 1981 Aurelio Peccei, włoski ekonomista, menedżer przemysłowy, współtwórca sukcesów Fiata i Olivetti, członek Klubu Rzymskiego, wydał książkę pod tytułem Przyszłość jest w naszych rękach (wydanie polskie: Warszawa 1987, PWN). Jego zdaniem, sytuacja na świecie wymyka się człowiekowi spod kontroli, gdyż rozwojowi technologicznemu nie towarzyszą przemiany kulturowe. Ludzie skupieni na zdobyczach techniki zaniechali refleksji nad sensem życia i obowiązującymi w nim zasadami moralności. Efektem braku spójności między rozwojem cywilizacyjnym a rozważaniami humanistycznymi może być nieumiejętność poradzenia sobie z problemami stwarzanymi przez coraz bardziej dynamicznie rozwijającą się sferę technologii. "Człowiek współczesny jest zdolny do przekształcenia wszystkiego, ale zapomina o własnym rozwoju" - pisał Aurelio Peccei.

Obroną przed zabrnięciem w ślepą uliczkę ma być - jego zdaniem - refleksja humanistyczna, której efektem będzie przemiana kulturowa. Rozwój cywili- zacyjny musi iść w parze z rozwojem duchowym i moralnym człowieka. Opóźnienie kulturowe w stosunku do rzeczywistości cywilizacyjnej, która coraz bardziej wymyka się spod kontroli, nie może się jeszcze bardziej powiększać. Żeby osiągnąć ten postulowany stopień zgodności rozwoju cywilizacyjnego i kulturowego, trzeba odwoływać się do nauk humanistycznych - mówi wprost Aurelio Peccei.

Dialog i konkurencja

Świadomość potrzeby dialogu między przedstawicielami różnych dziedzin wiedzy staje się coraz bardziej powszechna. Wyrazem tego mogą być próby tworzenia interdyscyplinarnych kierunków studiów. Widoczne są także tendencje do akcentowania interdyscyplinarnych aspektów programów edukacyjnych w szkolnictwie podstawowym i średnim. Osiągnięcie porozumienia nie jest już jednak dzisiaj łatwe. Przeszkodą są w dużej mierze reguły gry wolnorynkowej z wymogami konkurencji i walki o klienta.

Dyskusja o problemach filozoficznych, moralnych, kulturowych dzisiejszego świata nie może odbywać się bez aktywnego udziału przedstawicieli nauk przyrodniczych i dyscyplin technicznych, gdyż problemy te w dużej mierze wynikają z presji czynników cywilizacyjnych. Ich udział jest jednak trudny, gdyż badania naukowe poddawane są w coraz większym zakresie wymogom konkurencyjności, tak jak we wszystkich innych sektorach gospodarki. "Dzisiejsza nauka nie jest już tylko bezinteresownym dociekaniem prawdy" - uważa Stefan Collini. Stanowi część strategii rynkowych przedsiębiorstw. Laboratoria i instytuty badawcze są w znacznym stopniu częścią międzynarodowych koncernów, walczących o miejsce na rynku. Badania finansowane z prywatnych funduszy mają służyć przede wszystkim zapewnieniu coraz większej atrakcyjności oferowanego produktu. Również w badaniach podstawowych prowadzonych na uczelniach trwa ciągła walka z czasem i wyścig po granty, dotacje i dodatkowe fundusze na projekty badawcze. Coraz trudniej przystać na publiczną debatę filozoficzną, gdy głównym zajęciem staje się utrzymanie się na rynku.

Rynek skrzętnie wykorzystuje brak tej debaty, wprowadzając w jej miejsce mechanizmy sterowania popytem i podażą. Istnieje w związku z tym ryzyko, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia i powszechnej dyskusji, sfera komunikacji społecznej może zostać w całości opanowana przez fachowców od marketingu, reklamy i public relations. Mogą oni wtedy podejmować nie tylko działania zachęcające do kupna danego proszku do prania czy pasty do zębów, lecz także promujące pożądane postawy społeczne i wzorce zachowań. Zgodnie z ideami społeczeństwa informacyjnego ciężar aktywności człowieka przenosi się ze sfery obróbki produktów materialnych na zarządzanie procesami informacyjnymi, które nierozerwalnie są związane z zachowaniami społecznymi i aktywnością symboliczną człowieka.

Debata o przyszłości

Czy uda się przywrócić utraconą jedność ludzkiego doświadczenia? Z pewnością warto próbować, gdyż stawką jest wspólna przyszłość. I nie chodzi tu wcale o walkę z naturalną już dzisiaj w pewien sposób hermetycznością specjalistycznych języków i teorii. Niepowodzenia wielu przedsięwzięć interdyscyplinar- nych były powodowane m.in. stawianiem przed nimi niewykonalnego zadania. Potrzebna jest raczej dyskusja na bardziej ogólnym poziomie, chciałoby się powiedzieć: dyskusja filozoficzna. Niezbędne staje się znalezienie wspólnego języka opisu rzeczywistych skutków i konsekwencji działań podejmowanych w różnych obszarach ludzkiej aktywności, w tym m.in. w obszarze wpisanej na stałe w krajobraz ludzki technologii.

--------------------------------------------------------------------------------

O barierach komunikacyjnych wśród reprezentantów różnych zawodów pisaliśmy w CW nr 5/2001 - Andrzej Gontarz "Język informatyki i reszta świata", CW nr 9/2001 - Jakub Chabik "Trudności w komunikacji", CW nr 10/2001 - Piotr Fuglewicz "Informatycy też ludzie", CW nr 14/2001 - Bogusław Jackowski "Wiele hałasu o nic".


TOP 200