Drogowskazy dla komercji

Nikt tak naprawdę nie wie, w jakim kierunku zmierza rozwój komercji w sieci. Brak też nowych pomysłów, co do sposobu zarabiania pieniędzy z wykorzystaniem Internetu.

Nikt tak naprawdę nie wie, w jakim kierunku zmierza rozwój komercji w sieci. Brak też nowych pomysłów, co do sposobu zarabiania pieniędzy z wykorzystaniem Internetu.

Te pesymistyczne wnioski zdawały się być mottem konferencji High-Tech Forum. Wszyscy jej uczestnicy byli zgodni, iż musimy poczekać jeszcze kilka lat nim sieć wydorośleje. Wygrają jednak ci, którzy dziś inwestując metodą prób i błędów pierwsi znajdą rozwiązania zyskujące aprobatę i zainteresowanie użytkowników.

Jedno z podstawowych pytań, na które usiłowali znaleźć odpowiedź uczestnicy Forum, dotyczyło czasu, jaki potrzebny jest sieci, by można było mówić o jej powszechnym wykorzystaniu. W obiegowej opinii dopiero po roku 2000 Internet stanie się rzeczywistym środkiem prowadzenia biznesu. Do tego czasu, jak głosi popularna w pewnych kręgach anegdota, na sieci zarabiać będą głównie konsultanci. Jeśli chodzi o rozwój elektronicznego handlu, to wśród transakcji w Internecie nadal będą dominować zawierane przez podmioty gospodarcze. Także popularna teza, mówiąca o tym, jak zastosowanie Internetu doprowadzi do uzyskania bezpośredniego kontaktu między producentem a konsumentem i w konsekwencji eliminacji pośrednich szczebli w dystrybucji towarów, jest tylko w połowie prawdziwa. Ogniwa i firmy pośredniczące nie zaginą, tylko być może będą musiały się nieco przekwalifikować. Co bardziej radykalni uczestnicy Forum uważali, iż wątpliwe jest, by firma, której działalność do tej pory nie była związana z siecią globalną, mogła coś rzeczywiście zyskać dzięki wejściu do Internetu. Lecz jeśli tego nie uczyni, prawdopodobnie straci.

Oczywiście rozwój sieci jest nierównomierny i zależy od stopnia zamożności społeczeństwa poszczególnych krajów. Nawet kwestia mentalności narodów, widoczna w tak nieoczekiwanych miejscach, jak stopień zaufania do elektronicznych metod handlu, będzie w dużym stopniu decydować o rozwoju komercji w sieci. "Ludzie masowo korzystać będą z Internetu dopiero wtedy, gdy stwierdzą, że czyni on ich życie łatwiejszym i ciekawszym" - to opinia, która zyskała powszechną aprobatę uczestników Forum.

Próby i ćwiczenia

"Wciąż możemy mówić jedynie o przypuszczeniach. Nikt - także ja - nie może twierdzić, iż ma rację" - stwierdził Hubert Burda, prezes Burda Media, jednego z największych w Niemczech koncernów wydawniczych, inwestujących spore kapitały w tworzenie publikacji dostępnych on-line. Jego zdaniem, nigdy jeszcze nie istniał tak chaotyczny i dynamicznie zmieniający się rynek, jaki tworzy globalna ekspansja Internetu. Stworzenie wartościowego serwisu online wymaga dzisiaj w warunkach niemieckich inwestycji rzędu kilku milionów marek. Przykładowo Burda wybrała środowisko lekarzy, jako modelową społeczność, zainteresowaną specjalizowanym serwisem (Health OnLine).

"Jeśli istnieje jakaś społeczność o ściśle określonych zainteresowaniach i potrzebach, to przypuszczalnie zawartość, konieczna do utworzenia serwisu informacyjnego, też jest dostępna. Trzeba tylko ją zebrać i uporządkować" - uważa Helmut Fluher, dyrektor Health OnLine. - "Krok w drugą stronę też jest możliwy. To zawartość może określić społeczność, ale wówczas potrzeba więcej czasu na osiągnięcie sukcesu". W Internecie, jak w żadnym innym medium, największą wagę ma znak firmowy - marka, taka jak chociażby Yahoo. Specjaliści od marketingu muszą ponownie zdefiniować znane sobie pojęcia, Internet bowiem nie jest rozgłośnią ani publikatorem, ale płaszczyzną spotkań wiele- do-wielu.

Zdaniem specjalistów, w przyszłości, podobnie jak w przypadku tradycyjnych mediów, wyraźny będzie podział na duże serwisy informacyjne, o krajowym czy światowym zasięgu, i mniejsze, lokalne bądź przeznaczone dla specyficznych grup odbiorców. Podobnie ma to wyglądać w przypadku serwerów WWW, które zgodnie z tym podziałem będą musiały zająć właściwe im obszary rynku reklamowego.

Gerhard Schulmayer, prezes Siemens-Nixdorf, uznał, iż przewaga Stanów Zjednoczonych nad Europą Zachodnią na rynku internetowym wynosi obecnie ok. 15-18 miesięcy. "Internet nie łączy Europy" - powiedział Bernard Verges, prezes Microsoft Europe. Świadczy o tym usieciowienie zarządów firm europejskich. W Skandynawii, znajdującej się na czele, zaledwie 30% osób na kierowniczych stanowiskach korzysta z Internetu, podczas gdy np. we Włoszech ten współczynnik oscyluje wokół 10%. Podobnie niekorzystnie wypada porównanie liczby serwerów WWW posiadanych przez korporacje amerykańskie i europejskie. W Stanach Zjednoczonych ok. 90% pracowników umysłowych ma w pracy komputer PC, podczas gdy w Europie niecała połowa. Pesymizm ten zdawała się podzielać większość zebranych.

Jak po grudzie

Coraz liczniejsze komercyjne strony WWW, tworzone przez zainteresowane działy marketingowe firm, często pozostają jedynie nie dokończonymi eksperymentami. Nagminną praktyką jest niemożność skomunikowania się z firmą za pomocą podanego adresu e-mail czy pozostawianie uruchomionego serwisu bez kontroli .

"Ludzie lubią interakcję, chcą aktywnie współdziałać z medium, jakim jest Internet" - powiedział Piotr Sienkiewicz z Polski OnLine. Z tego też powodu duży nacisk powinien być położony w przyszłości na tworzenie serwisów personalizowanych, przeznaczonych dla konkretnego odbiorcy (jak np. www.my.yahoo.com). Zdaniem Esther Dyson, reklama w Internecie powinna, uwzględniając naturę tego medium, bardziej przypominać informacyjny telefon 800 niż reklamę prasową. Wśród nowych trendów warto odnotować przymiarki do integracji stron WWW z internetową telefonią. Użytkownik wówczas będzie mógł bezpośrednio z poziomu strony WWW zadzwonić do informacji, tradycyjnie dostępnej w firmie przez telefon, i porozmawiać z przedstawicielem firmy, utrzymującej strony, mając jednoczesny dostęp do informacji zawartych na stronach WWW.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200