Dr Leary snuje wizje elektroniczne

W latach sześćdziesiątych dr Timothy Leary był półbogiem hippisów. To on wymyślił doświadczenia psychodeliczne, oswobodzenie umysłu od stereotypów establishmentu przy użyciu LSD i twierdził, że halucynacja uczy czegoś więcej niż zdrowe zmysły. Był obok Beatlesów i hot pants symbolem epoki.

W latach sześćdziesiątych dr Timothy Leary był półbogiem hippisów. To on wymyślił doświadczenia psychodeliczne, oswobodzenie umysłu od stereotypów establishmentu przy użyciu LSD i twierdził, że halucynacja uczy czegoś więcej niż zdrowe zmysły. Był obok Beatlesów i hot pants symbolem epoki.

Dziś Leary jest o 30 lat starszy - jak wszyscy - ale umysł ma ciągle młodzieńczy i niespokojny. Nadal dokonuje odkryć. Tym razem w dziedzinie cybernetyki i "elektronicznej rzeczywistości". Miesięcznik "Publish" (luty 92) przeprowadził z nim wywiad.

- Czy może Pan opisać swoją pracę w dziedzinie komputerów?

- Zajmuję się psychologią cybernetyczną. Personalizuję mechanikę kwantową. Dam każdemu urządzenia elektroniczne, które będą pakować i przekazywać myśli z szybkością światła.

- Czyli nadal jest Pan rewolucjonistą?

- Tak, tworzę nowego człowieka. Trzeba mieć inteligencję i odwagę, by podbić i wykorzystać nową technologię kwantów. Może ona służyć naszym celom, może być pożyteczna i dostarczyć nowych form komunikacji.

- I tak będzie wyglądać przyszłość?

- Właśnie. W XXI w. ten, kto będzie miał pod swą kontrolą ekrany, będzie też rządzić świadomością, informacją i myślą. Ekran to zwierciadło naszej duszy. Kto bezmyślnie gapi się na ekran zostaje zaprogramowany. Kto umie edytować swój ekran panuje nad swoim umysłem. Amerykanie żyją dziś jak ameby. Dobrowolnie kierują swe blade twarze na monitory komputerów i wysysają informacje, które Wielki Brat wypisuje im na ekranie. Spędzają więcej czasu wlepiając gały w komputer niż patrząc swojej rodzinie i przyjaciołom w oczy. I tu jest klucz do przyszłości. Możemy i będziemy kontrolować ekrany. Opracowuje się już software, który daje nam władzę produkowania i reżyserowania filmów rozgrywających się w naszym umyśle. Będziemy mieli nasz własny program zamiast wieczornej telewizji.

- Kiedy ta technologia stanie się bardziej popularna?

- To zależy od tego, jak szybko nastąpi personalizacja i popularyzacja nowej technologii. Popularyzacja oznacza dostępność urządzeń cybernetycznych dla każdego człowieka. Ja nie mówię o komputerach osobistych, tylko o elektronicznej technologii, która pozwala sterować ekranem. Nowe urządzenia edytujące zapis na taśmie pozwalają zarejestrować dowolny program z telewizji, przereżyserować go, zedytować, dodać własną optykę i dźwięk. Szast prast - i jesteś reżyserem tego, co będzie oglądać twoja rodzina. Możesz połączyć programy popularno-naukowe z rozrywką. Możesz nagrać własny film pornograficzny i wkomponować go do wiadomości CNN. Ewolucja nowej technologii nie da się zatrzymać i jest zachwycająca. Prawo jej nie zahamuje, bo nie można wydać prawa przeciwko ludzkiej inteligencji.

- Często Pan używa naukowych metafor do opisania tego, co dzieje się w człowieku.

- Nie może być inaczej. Rozumiemy to, co się w nas dzieje tylko wtedy, gdy posługujemy się pojęciami mechaniki zewnętrznej i modelami technologicznymi. Nikt na przykład nie potrafił zrozumieć obiegu krwi w organiźmie dopóki nie skonstruowano systemów hydraulicznych do pompowania wody. Ruch osobistych komputerów pozwolił nam zrozumieć, jak działa mózg. Mania psychodeliczna z lat 60-tych i szał wywołany przez komputery osobiste w latach 80-tych to ten sam ciąg zdarzeń, to ten sam ruch raz przybierający formę wewnętrzną, a raz zewnętrzną. Nie da się zrozumieć działania środków odurzających, jeśli się nie rozumie komputerów. I odwrotnie. Nie można płynąć po falach swego mózgu jeśli się nie wie, jaka jest ich natura. To nie przypadek, że wielu ludzi zafascynowanych komputerami eksperymentowało z LSD.

- W jaki sposób komputery pozwolą lepiej zrozumieć nas samych?

- Komputery pomogą zrozumieć, w jaki sposób przetwarzana jest informacja w mózgu. Wysoko rozdzielcza telewizja (HDTV) i komputerowe programy graficzne przy pomocy których przesuwa się piksele po ekranie pokazują nam, jak działają neurony. To cudowny paradoks. Tym lepiej żeglujemy wewnątrz siebie, im lepiej żeglujemy na zewnątrz.

- Ale po co tak żeglujemy?

- To imperatyw genetyczny. Musimy badać mózg, bo mózg istnieje. Nie tylko istnieje, ale nosimy go cały czas w sobie. Mamy w głowie sto miliardów komputerów mainframe i musimy się nimi posługiwać. Więc co mamy robić? Musimy je badać.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200