Dość bla, bla, bla...

Czy mamy potencjał, głównie ludzki, który pozwoli je zrealizować? Co będzie nam w tym sprzyjać, a co przeszkadzać? Na te kluczowe pytania raport nie daje niestety odpowiedzi. A patrząc na to, co dzieje się wokół nas, można mieć poważne wątpliwości, czy dysponujemy siłami, umiejętnościami, zasobami intelektualnymi i społecznymi, które będą w stanie zamienić te wyzwania w sukces cywilizacyjny i stały rozwój. Jak mamy to zrobić, jeżeli nie potrafimy nawet wykorzystać efektywnie przyznanych nam unijnych funduszy? Do połowy tego roku wykorzystano np. niecałe 25% środków do wydania na cały rok. W wielu województwach nie zostały jeszcze ogłoszone konkursy w licznych programach na dofinansowanie działań na lata 2007-2013.

Dość już tego pustosłowia!

Gdzie należy szukać przyczyn tego stanu rzeczy? Wydaje się, że jednym z istotnych powodów naszego braku umiejętności sprostania najważniejszym wyzwaniom współczesności jest zbytnie uzależnienie się od funduszy unijnych i narzucanego wraz z nimi sposobu myślenia o najważniejszych zadaniach do wykonania. Przy formułowaniu naszych programów działania nie potrafimy uniezależnić się, zdystansować od unijnej nowomowy i idącego w ślad za nią sposobu pojmowania świata i jego faktycznych problemów. Przyjęcie tej unijnej perspektywy krępuje nas, nie pozwala nam na dostosowaną do naszych uwarunkowań postawę kreatywności i innowacyjności w rozwiązywaniu problemów.

Widać to było na tegorocznej Konferencji "Miasta w Internecie", skądinąd bardzo zasłużonej dla propagowania wykorzystania technik informacyjnych w administracji i integracji środowisk samorządowych zainteresowanych procesami modernizacji sektora publicznego. Jej organizatorzy nie mogli jednak już po raz kolejny uwolnić się od patrzenia na świat przez okulary unijnych haseł i stereotypów. Hasła te, skądinąd często słuszne i ważne - jak walka z cyfrowym wykluczeniem - stosowane bezrefleksyjnie i bezkrytycznie nie są w stanie oddać rzeczywistego obrazu sytuacji, określić właściwej rangi wyzwań i problemów.

Wiele innych haseł, to już wręcz pusto brzmiące frazesy. E-rozwój, e-administracja, e-usługi, to slogany ułatwiające, być może, pozyskiwanie unijnych funduszy, ale nie mające już wiele wspólnego z lokalizacją faktycznych problemów i wyzwań rozwojowych Polski. Nowy projekt cywilizacyjny, na który zwracają uwagę autorzy raportu "Polska 2030", wymaga również nowego języka opisu świata. Stosowanie starych, przebrzmiałych haseł to raczej zaklinanie rzeczywistości, a nie proponowanie adekwatnych do istniejących warunków i wyzwań propozycji jej kształtowania. Namawiamy zatem wszystkie środowiska do poważnej debaty o tym nowym języku opisu świata. Jesteśmy do Państwa dyspozycji.

Jakich e-usług jeszcze chcielibyśmy? Nam na myśl przychodzi jedna - możliwość wypełnienia dokumentu o nowych dowód osobisty (wraz z możliwością wgrania nowego zdjęcia) przez Internet na stronie urzędu gminy. Przez bank internetowy moglibyśmy dokonać niezbędnych opłat. A na koniec poprosić o przesłanie dokumentu kurierem. Czy online można by też poinformować urząd o zmianie miejsca zameldowania? Zamówić nowy dowód rejestracyjny? Zamówić wypis z Księgi Wieczystej na temat działki, którą chcemy zobaczyć? Mieć wgląd w jej status i sprawdzić jej granice? Czego oczekujemy po e-usługach w administracji. Zapraszamy do dyskusji. Jej wyniki opiszemy na łamach Computerworld. Prosimy o komentarze lub wpisy na forum Computerworld.


TOP 200