Doradca jak narkotyk

Na świecie konsulting jest jednym z najlepiej rozwijających się biznesów. Niektóre firmy przyzwyczajają się do obecności doradców aż po utratę zdolności do samodzielnego zawiadywania swoim losem.

Na świecie konsulting jest jednym z najlepiej rozwijających się biznesów. Niektóre firmy przyzwyczajają się do obecności doradców aż po utratę zdolności do samodzielnego zawiadywania swoim losem.

W roku 1980 Amerykanie wydawali na porady konsultantów 3 mld USD, w 1986 r. już 7 mld, a w 1990 - 22 mld. Dzisiaj tempo wzrostu obrotów firm doradczych nie maleje. Polski biznes powtarza zachodnią drogę nieco bardziej wstrzemięźliwie, ale też rozumie, że nie może się bez konsultingu obejść. Większe, szybko rozwijające się firmy, te które mają poważnych partnerów zagranicznych bardziej uświadamiają sobie tę konieczność. "JTT korzysta z usług doradców i firm konsultingowych zwaszcza w sferze organizacyjno-prawnej, finansowej i marketingowej. Wyspecjalizowani doradcy są niezwykle użyteczni" - twierdzi Jan W. Siuda, wiceprezes JJT.

Przysłowiowa nieufność Polaków i rozsądek może ich uchronić przed niebezpieczeństwami, które wiążą się z powierzaniem swoich spraw obcym specjalistom. Przede wszystkim polskie firmy nie powinny angażować doradców nie sprawdzonych. Aleksander Lesz, prezes Softbanku podkreślający wagę posiadanych przez doradcę referencji i udokumentowanych osiągnięć na polskim rynku, wybrał Evip. Natomiast JTT podczas reorganizacji firmy opierała się na wiedzy i rzetelności kilkunastoosobowego zespołu fachowców z Instytutu Organizacji i Zarządzania Politechniki Wrocławskiej. Jednak ogólnie rodzimy biznes popełnia jeszcze wiele błędów przy zasięganiu rady u konsultantów.

Katalog zagrożeń

Najgorsza sytuacja jest wtedy, gdy firma traktuje doraców, jak pogotowie ratunkowe wzywane zawsze, gdy pojawi się jakiś, nawet niewielki problem. Doracy stają się dla takich firm narkotykiem. Tracą one samodzielność. Menedżerowie czują się zwolnieni z obowiązków, a przedsiębiorstwo nie może już obejść się bez pomocy z zewnątrz. Czasem wina leży po stronie doradcy. Jeśli zaproponuje on firmie tylko takie reformy, takie rozwiązania, które on sam może wdrożyć, to zarząd czuje się bezradny i sam dobrowolnie - dla dobra firmy - oddaje władzę.

Konsultantom często można zarzucić, że do przedsiębiorstwa przynoszą rozwiązania zgodne z panującą modą, ale nie zawsze odpowiednie dla firmy. Czasem przeznaczają wiele czasu na zebranie informacji o przedsiębiorstwie, a potem opowiadają kierownictwu to, co ono doskonale już wie i bez doradcy.

Zdarza się, że przedsiębiorcy lub dyrektorzy skarżą się, iż konsultant formułuje zalecenia niezrozumiałe dla pracowników, że zniechęca ich tym do pracy i wyzwala poczucie zagrożenia.

Inni biznesmeni mówią, że doradcy sami stwarzają sytuacje, które powodują konieczność przedłużania ich obecności w firmie. Oni zbierają zyski, w firmie rosną koszty funkcjonowania, a nie jest to obojętne dzisiaj dla nikogo.

Trzeba zauważyć, że choć początkowo na polskim rynku było w tej dziedzinie sporo hochsztaplerów, to dzisiaj już w znacznej części wykruszyli się oddając pole specjalistom. Jedni zdobyli ostrogi przygotowując projekty prywatyzacyjne, inni wyuczyli się na polskich i zagranicznych uczelniach, jeszcze innych rzetelnego rozwiązywania problemów nauczyła praca w renomowanej zagranicznej firmie konsultingowej.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200