Dojrzały czy niedojrzały?

Fuzje produktów

W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy sytuacja na globalnym rynku ERP zaczęła ulegać znaczącym zmianom. Oracle przejął ostatecznie firmy PeopleSoft i J.D. Edwards i ogłosił zamiar wypuszczenia na rynek w ciągu kilku lat systemu ERP będącego efektem integracji dotychczasowych czterech linii produktowych (czwarta linia to produkty przejętej firmy Retek, dostarczającej oprogramowanie dla sektora detalicznego). Microsoft zmaga się z tym samym zadaniem co Oracle, pracując w ramach projektu Green nad integracją systemów Navision, Axapta i Great Plains Software. Wśród mniejszych graczy szwedzka Intentia zdecydowała się na połączenie z amerykańskim Lawson Software, a Scala została przejęta przez również amerykański Epicor. Z naszego lokalnego punktu widzenia istotne jest przejęcie działu Matrix.pl zajmującego się systemem Symfonia przez brytyjski Sage, ważnego gracza na globalnym rynku systemów ERP dla średnich przedsiębiorstw.

Trudno jest odpowiedzialnie stwierdzić, czy to już koniec przejęć. Informacje o planowanym lub wręcz już zatwierdzonym przejęciu pojawiają się na rynku niespodziewanie, kiedy cały projekt organizacyjny jest już dopięty na ostatni guzik. Konsolidacja budzi zazwyczaj obawy wśród klientów, zatroskanych o dalszy los produktu, w który zainwestowali miliony dolarów. Niestety, jest to ryzyko, którego nie można uniknąć. Jeżeli nawet niemiecki SAP rozważał przejście pod skrzydła Microsoft, to trudno wyrokować o przyszłości mniejszych graczy. Na pocieszenie można zauważyć, że firmy zaangażowane w przejęcia zazwyczaj deklarują gotowość wspierania przejętych rozwiązań przez kilka następnych lat i, co więcej, wywiązują się ze swoich obietnic. Jest to dla nich kwestia wizerunku i utrzymania klientów przejętego rywala, którzy sami w sobie są wartością, niezależnie od posiadanych rozwiązań. Oczywiście, w perspektywie kilku lat jeden z produktów musi zniknąć, utrzymywanie dwóch linii jest kompletnie nieopłacalne i zaprzecza logice przejęcia. Zniknięcie produktu nigdy nie jest jednak katastrofą dla klientów, zwłaszcza tych większych.

Dojrzały czy niedojrzały?

Czy polski rynek jest rynkiem dojrzałym? Trudno odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie. Wskaźnikiem dojrzałości rynku nie jest liczba dostawców czy sama struktura udziałów w rynku, choć rynki dojrzałe faktycznie są zazwyczaj silniej skonsolidowane. "Problem konsolidacji nie jest problemem lokalnym. Sytuacja na polskim rynku przynajmniej w części jest efektem decyzji podejmowanych na skalę globalną. Na te decyzje ocena polskiego czy generalnie środkowoeuropejskiego rynku nie ma żadnego wpływu, ponieważ ten rynek z punktu widzenia światowych graczy ma marginalne znaczenie" - zauważa Tomasz Słoniewski, analityk w polskim oddziale IDC, zajmujący się m.in. analizami rynku ERP. Wysoka liczba dostawców świadczy nie tyle o niedojrzałości, ile o wysokim popycie na rozwiązania (tu: ERP), pozwalającym przetrwać na rynku nie tylko najsilniejszym firmom. Dojrzałość rynku można próbować ocenić dzięki takim wskaźnikom, jak skala przeciętnego wdrożenia czy udział wydatków na ERP w całości wydatków na technologie informatyczne. Na dojrzałych rynkach wdrożenia idą w kierunku business intelligence, systemów analityczno-raportowych pozwalających wyciągnąć z systemów ERP informacje odzwierciedlające kondycję firmy i umożliwiających znaczące podniesienie efektywności zarządzania. Na mniej dojrzałych rynkach wdrożenia są na etapie podstawowych modułów umożliwiających ewidencjonowanie zdarzeń, lecz nie ich analizowanie, wyznaczanie trendów i przewidywanie przyszłości. Z tej perspektywy polski rynek dopiero powoli zaczyna dojrzewać.

IDC przeprowadziła ostatnio badanie polskich przedsiębiorstw, zatrudniających więcej niż 50 pracowników i osiągających obroty powyżej 50 mln zł rocznie, pod kątem wykorzystywania systemów ERP. Takich firm w Polsce jest ok. 4 tys. Niespełna dwie trzecie z nich, konkretnie 62%, posiadało co najmniej jeden moduł systemu zintegrowanego (definicją tą objęto system wspierający zarządzanie przedsiębiorstwem, posiadający co najmniej cztery moduły, zbudowany w architekturze trójwarstwowej). Pozostałe 38% nie posiadało żadnego modułu. Spośród tych 62% firm 98% miało za sobą wdrożenie modułu finansowo-księgowego, 82% - modułu dystrybucji, 70% - produkcji, 56% - kadr i płac, 25% - CRM, 33% - SCM, 20% - jakiegoś innego modułu. "Ostatnie 20% mówi nam o zaawansowaniu rynku, ponieważ tu należy szukać systemów business intelligence i e-commerce. Ich jest wciąż bardzo mało, a więc nasz rynek jest wciąż mało dojrzały" - mówi Andrzej Jarosz. Jego słowa potwierdzają dostawcy systemów business intelligence, tacy jak SAS Institute czy Premium Technology (dostawca rozwiązań Business Objects w Polsce). Pierwszy z nich w Polsce ma na koncie prawie wyłącznie wdrożenia w największych firmach z najnowocześniejszych sektorów, jak bankowość, ubezpieczenia czy telekomunikacja. Drugi cieszy się coraz większym zainteresowaniem również wśród mniejszych firm, ale nadal z pewnością nie jest to eksplozja zainteresowania. Wracając do badań IDC, zaskakujący jest tak duży odsetek wdrożeń modułu produkcyjnego i modułu CRM. "Duży?" - zastanawia się Andrzej Jarosz. "Mnie raczej zdumiewa to, że takiego zaawansowanego modułu nie ma 100% firm produkcyjnych w tej kategorii wielkości. Mówimy przecież o 4 tys. największych działających w Polsce przedsiębiorstw! Myślę, że ciągle wiele z nich korzysta z różnych «szytych na miarę» aplikacji, które stopniowo będą zastępowane przez nowocześniejsze produkty".

Kłopot z MSP

Problem rynku MSP (patrz ramka ERP z MSP) ma kilka wymiarów. Duzi dostawcy systemów ERP teoretycznie chcieliby na nim "zaistnieć", ale ich handlowcy i konsultanci, wychowani na dużych projektach, z trudem znajdują w sobie zapał do zajmowania się małymi klientami, wokół których trzeba się porządnie nabiegać, a którzy nie dają nawet cienia szansy na zyski na naprawdę wysokim poziomie. Z pewnego punktu widzenia to jest problem, z którym od lat zmaga się Oracle, realizujący pewne i wysokie przychody z rynku baz danych i niemogący odnaleźć w sobie serca do rynku aplikacji ERP. Być może rozpoznanie tego właśnie problemu leży u podstaw decyzji firmy wdrożeniowej BCC, która wydzieliła ostatnio ze swoich struktur odrębną spółkę 7milowy, która ma zająć się wdrożeniami prekonfigurowanych wersji rozwiązań SAP, a więc mniejszymi projektami dla mniejszych klientów. Ci mniejsi potrzebują mniejszego, a przede wszystkim tańszego i mniej wymagającego systemu. I tu duzi dostawcy mają problem. Stworzyć nowy system zupełnie inny niż tradycyjna oferta? Okrawać wersję podstawową?

Ale z czego? I co zrobić ze wszystkimi modułami - CRM, Business Intelligence, internet workplace - które od lat systematycznie obudowują rdzeń systemu ERP i dają szansę na realizację dodatkowych zysków z licencji i usług?

Stąd może tak silna cały czas pozycja rodzimych dostawców systemów ERP, którzy sami niezbyt duzi najlepiej chyba rozumieją swojego małego i średniego klienta, tworząc dla niego produkt na ludzką miarę.


TOP 200