Decyzje

Pewnego razu Szef wyraził zamiar wymiany oprogramowania użytkowego. W zasadzie przypominało to bardziej podjęcie decyzji niż zasygnalizowanie zamierzeń. Bez konsultacji z działem informatyki czy kimkolwiek.

Pewnego razu Szef wyraził zamiar wymiany oprogramowania użytkowego. W zasadzie przypominało to bardziej podjęcie decyzji niż zasygnalizowanie zamierzeń. Bez konsultacji z działem informatyki czy kimkolwiek.

Zawezwał na dywanik Lokalnego Informatyka oraz Serwisowego i przekazał im radosną nowinę: "Kupimy nowe oprogramowanie. Jest tanie i używają go w jednej lub dwóch podobnych instytucjach". "To jest cena tylko i wyłącznie produktu" - prostowali jego uproszczony pogląd na rzeczywistość Lokalny z Serwisowym - "a gdzie koszt wdrożenia, całej obsługi i modyfikacji oprogramowania, jaką niewątpliwie trzeba przeprowadzić, aby spełniało wysublimowane wymagania naszej firmy". "Nie ma tematu, kupujemy i już" - obstawał przy swoim Szef. "Przecież oprogramowanie przez nas używane jest dobre, przetestowane przez lata i stale rozwijane. Wystarczy zasilić budżet na jego dalszy rozwój i wymiana nie będzie konieczna" - upierali się przy swoim informatycy - "wprowadzając nowy produkt trzeba zdawać sobie sprawę z potencjalnego ryzyka, towarzyszącego wszelkim zmianom w żywym organizmie. Wymiana natychmiastowa nie wchodzi w grę, gdyż grozi to poważnymi zakłóceniami w działalności firmy. A co zrobimy z danymi archiwalnymi, dostępu do których nie gwarantuje nowy system?". "I tak wdrożymy nowe rozwiązanie" - Szef nie dawał za wygraną - "będziemy stosować równolegle dwa programy". "Ale kto w dziale korzystającym z tego programu ma czas bawić się w równoległą pracę z dwoma systemami. Tam liczy się szybkość obsługi klienta. Nie ma odpowiedniej liczby kadry na tego rodzaju doświadczenia. Może to pokutować ciężką niewydolnością działu" - informatycy przytaczali naprędce argumenty coraz cięższego kalibru. "Widzę, że wobec takiej postawy trudno nam będzie osiągnąć cel. To jest opór materii ludzkiej i trzeba go przemóc. Czy chcecie czy nie i tak wdrożymy nowy system" - zakończył dyskusję Szef.

W zasadzie jeśli przełożeni się uprą, nie ma siły, aby nie dopięli swego. Przedstawianie argumentów świadczących na niekorzyść zaproponowanych zmian będzie odbierane jako kontrowanie dynamicznej postawy Zarządu, co może przybrać niepomyślny finał dla pracowników. Jeśli odpowiedzialni pracownicy przystaną bezkrytycznie na nie przemyślane pociągnięcia przełożonych, także mogą spodziewać się niepomyślnego końca, ale odwleczonego w czasie. W zasadzie nie wiadomo, które z tych rozwiązań byłoby gorsze. Dla pokrzepienia serc informatyków, stawianych przez zarządy w dziwnych sytuacjach, przytoczę kilka haseł: "Tajemnica szczęścia i cnoty tkwi w tym, by lubić to, co musi się robić" (A. Huxley); "Jedni są pracowici, drudzy - pracochłonni" (T. Giggier); "Gdy nie zasiejem w dobrej chwili, przez całą zimę będziem pościli" (A. Naruszewicz); "Wolnym być, to znaczy samemu wybierać i samemu odrzucać pracę" (J. De La Bruyere); "Zaczynajcie, czas dokończy" (Michał Anioł).

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200