Daleka droga do centrum danych

Exchange Server 2013 to jeden z serii nowych produktów Microsoftu wydanych wraz z Windows 8. Warto przyjrzeć się zmianom w najnowszej odsłonie oprogramowania.

Zmiany dla użytkowników

Jedną z wyraźniejszych zmian jest przebudowanie OWA (Outlook Web App, klienta webowego poczty). Zmienił się nie tylko wygląd - został dopasowany do stanowiącego teraz normę stylu Metro - ale i funkcjonalność. OWA działa na bazie HTML5 i obsługuje teraz tryb offline, co czyni klienta najlepszym wyborem dla platformy Windows RT. Co więcej, od teraz możemy do OWA dodawać "apps" - niewielkie aplikacje, reagujące na to, co "w kliencie" robimy i oferujące dodatkowe, dobrane do danego działania funkcje. Warto nadmienić, że istnieje możliwość tworzenia własnych rozszerzeń do OWA. Będą one przechowywane osobno dla każdego użytkownika.

Zmiany dla administratorów

Następną dużą zmianą jest redukcja typów Serwera Exchange. Pozostały tylko serwery pocztowe (mailbox) i dostępowe klientów (CAS - Client Access Server). To duża wygoda dla administratorów, bo mniejsza liczba elementów to większa łatwość zarządzania, prostsze aktualizacje, utrzymanie i konserwacje.

Zobacz również:

  • Strategiczna współpraca NTT DATA Business Solutions i Beyond.pl
  • TikTok z centrami danych w Europie

Zniknęła też konsola zarządzania (EMC - Exchange Management Console), zastąpiona przez, naśladującą mechanizmy Office 365, webową konsolę Exchange Management Shell. Niektóre operacje wykonywane do tej pory za pomocą EMC dostępne są jedynie z poziomu komend PowerShell, która po zmianach do wersji 3.0 stała się preferowanym narzędziem zarządzania instancjami Exchange 2013. Dzięki możliwości oskryptowania będzie to ułatwienie dla dużych organizacji, jednak mniejsze firmy i samodzielni administratorzy mogą odebrać tę zmianę jako utrudnienie.

Bezpieczeństwo

Na plus prezentuje się wprowadzenie, wbudowanych bezpośrednio w zasady zarządzania transportem, narzędzi pozwalających na zmniejszenie liczby danych wrażliwych wyciekających poza organizację. Do tej pory podobne zadania można było realizować dodatkowymi, zewnętrznymi, aplikacjami do analizowania treści opuszczających firmę. DLP (Data Loss Protection - ochrona przed utratą danych) pozwala utworzyć zasady dotyczące:

- zapobiegania lub ograniczania wymiany danych między grupami użytkowników, także wewnątrz firmy;

- traktowania w różny sposób wiadomości przesyłanych wewnątrz i na zewnątrz organizacji;

- blokowania niepożądanych treści przed opuszczeniem (lub przed dostarczeniem do) firmy;

- usunięcia danych tajnych lub poufnych z przesyłania;

- archiwizowania lub logowania do dzienników informacji przesyłanych między użytkownikami;

- zatrzymania przesyłanej wiadomości do akceptacji przez administratora lub zarządcę systemu;

- dodawania własnych informacji (np. ostrzeżeń o poufności) w wychodzących lub przychodzących wiadomościach.

Ograniczenia

Większość zaprezentowanych do tej pory funkcjonalności wygląda ciekawie. Należy jednak zwrócić uwagę na kilka niedogodności.

Pierwszym problemem jest ograniczenie niepozwalające na zainstalowanie serwera Exchange 2012 w środowisku zawierającym wcześniejszą wersję produktu (Exchange 2010). Problem ma być rozwiązany w przygotowywanym, najprawdopodobniej na koniec marca, service packu dla Exchange 2010. Obecnie dla wielu firm będzie to jednak duża niedogodność.

Braki niektórych znanych z wcześniejszych wersji narzędzi także stanowią mankament. Microsoft porzucił Exchange Best Practices Analyzer, narzędzie służące do porównywania naszej instancji ze znanymi, zoptymalizowanymi przykładami. Podobnie nie uświadczymy Exchange Mail Flow Troubleshooter, przydatnego w przypadku kłopotów z zagubionymi wiadomościami. Zniknęły też Exchange Performance Troubleshooter i Exchange Routing Log Viewer - nie ogłoszono do tej pory informacji o zastępstwach.

Kłopoty mogą też czekać osoby używające BES (BlackBerry Enterprise Server). Udostępniany wcześniej przez Microsoft interfejs CDO/MAPI służący do przeglądania, tworzenia i wysyłania wiadomości nie jest teraz dostępny w Exchange 2013. Oznacza to, że starsze produkty BlackBerry - bazujące na MAPI, a nie na ActiveSync czy BlackBerry Mobile Fusion - nie będą mogły połączyć się z nowym serwerem.

Ostatnim dającym się mocno we znaki mankamentem jest znikoma ilość dokumentacji i poradników dla nowej wersji Exchange. Oczywiście, możemy się spodziewać postępów w tej kwestii, jednak nie jest to normalne dla programów, które dawno już opuściły fazę przedprodukcyjną.

Trzeba poczekać na pełną dojrzałość

Serwer Exchange 2013 wydaje się propozycją ciekawą, idącą z duchem czasu i zawierającą sporo interesujących rozwiązań. Przebudowa i rozwój OWA, przeniesienie zarządzania do konsoli webowej i wsparcie dla PowerShell oraz poprawa bezpieczeństwa danych to mocne strony produktu.

Trudno jednak nie zauważyć, że premiera Exchange 2013 wydaje się zbyt wczesna. Brakuje finalnych, zwiększających komfort pracy rozwiązań. Doskwierają braki w dokumentacji, narzędziach pomocniczych czy konflikt z wcześniejszą wersją serwera. Prawdopodobnie większość administratorów zdecyduje się zaczekać z wdrożeniem przynajmniej kilka miesięcy, dając produktowi czas na osiągnięcie pełnej dojrzałości.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200