Czy Internet jest dobrym źródłem informacji?
- 26.10.2010
Aktualność informacji nie polega tylko na jej świeżości, ale także stabilności, czyli niezmienności w czasie. Internet nie jest w stanie tego zapewnić.
Korzyści wynikające z rozwiązań globalnego serwera publikacyjnego:
- Powszechny dostęp do niezmiennych treści archiwalnych.
- Kontrola wersji publikowanych artykułów.
- Świadomy akces autora treści na podstawie jawnego regulaminu.
Przez aktualność informacji nie należy rozumieć tylko i wyłącznie jej świeżości, ale także jej stabilność, czyli niezmienność w czasie. Informacja elektroniczna publikowana w Internecie z reguły nie gwarantuje tego atrybutu. Dziś napisany i opublikowany na stronie internetowej artykuł może być za miesiąc całkowicie zmodyfikowany lub nawet usunięty bez śladu. Jeśli w swoim opracowaniu powołamy się na to źródło informacyjne, to za pewien czas może okazać się, że odwołujemy się do treści, które albo nie istnieją, albo też nie reprezentują tej samej wartości co pierwotnie. Podawanie w bibliografii źródeł internetowych z datą korzystania z nich niewiele zmienia, zwłaszcza w przypadku, gdy źródło zwyczajnie zniknie z internetowych zasobów.
Na co dzień widocznym przykładem skutków niestabilności informacyjnej są portale internetowe niektórych czasopism. Czasami dopuszcza się możliwość autorskiego uaktualniania treści tychże artykułów, na przykład w celu poprawienia istotnych błędów merytorycznych lub uzupełniania niedopowiedzeń. Niestety, po takich przeróbkach czytelnikom nie jest już prezentowana pierwotna zawartość artykułu, a co najwyżej informacja o terminie wykonanej aktualizacji.
Zmiany pod nadzorem
Prawo wielu krajów w sferze własności intelektualnej nie pozostawia otwartych drzwi nawet dla działań niekomercyjnych. Powołując się na czyjeś źródło internetowe nie można równocześnie, bez zgody autora, skopiować zawartości tego źródła do innego miejsca publicznego. Tak więc, naukowiec czy student publikujący swoją pracę, w której wykorzystano cytowania lub odniesienia do utworów obcego autorstwa, nie może tych treści zabezpieczyć na stałe, chociażby kopiując je do utworzonego w tym celu, powszechnie dostępnego archiwum. Powoływanie się na niestabilne informacje jest dosyć ryzykowne. Może wręcz skutkować tym, że w skrajnym przypadku autorowi pracy zostanie postawiony zarzut mistyfikacji, czyli umyślnego odwoływania się do dokumentów, które nigdy nie istniały.
Powstanie specjalnego, publicznie dostępnego, będącego pod specjalną kontrolą serwisu gromadzącego internetowe teksty źródłowe mogłoby ten problem rozwiązać. Fotografia stanu informacyjnego przedłuża żywot dzieła, czym szczególnie powinni być zainteresowani poważni autorzy, gdyż tego rodzaju działania uwiarygodniają i utrwalają efekty ich twórczości. Nie wierzę, by autorzy ci wzbraniali się przed uwiecznianiem - w sposób świadomie przez nich kontrolowany - owoców swojej twórczości, którą publikują na zasadach darmowego, publicznego dostępu w zasobach Internetu. Przecież nie po to się pisze, by utwór rozproszył się gdzieś w niebycie. Idealny serwis nadzorujący zmiany treści musiałby zapewniać dostęp do każdej historycznej wersji aktualizowanego dokumentu, nieważne w jakim trybie i z jaką częstotliwością wersjonowanie następuje.