Czwarty do brydża

Niebotyczne kwoty za licencje na UMTS spowodowały trzęsienie ziemi na światowym rynku. Skąd wziąć pieniądze na inwestycje? Operatorzy, dostawcy sprzętu i usług telekomunikacyjnych, a także banki szukają ''czwartego do brydża'' - klienta.

Niebotyczne kwoty za licencje na UMTS spowodowały trzęsienie ziemi na światowym rynku. Skąd wziąć pieniądze na inwestycje? Operatorzy, dostawcy sprzętu i usług telekomunikacyjnych, a także banki szukają ''czwartego do brydża'' - klienta.

Gwizdek sędziego przerwał mecz. Napastnik AC Milan został sfaulowany przez bramkarza Juventusu Turyn. Rzut karny. Kibice z Mediolanu oszaleli z radości - ich drużyna zdobyła najważniejszą bramkę sezonu. W tym samym momencie przechodnie na ulicach Turynu zaobserwowali dziwny widok - ni stąd ni zowąd kilkanaście osób, u których rozdzwoniły się telefony komórkowe, zaczęło głośno przeklinać i chwytać się za głowę. Dopiero po chwili skojarzono ich zachowanie z ogromnymi billboardami firmy Andala - operatora telefonii komórkowej trzeciej generacji, na których znani piłkarze zachęcali kibiców do korzystania z nowej usługi, określonej mianem Goltel. Każdy abonent Andali, o ile stał się posiadaczem terminalu UMTS, może na bieżąco śledzić wydarzenia na boiskach piłkarskich. Gdy padnie gol, słyszy specjalny dźwięk dzwonka, a na wyświetlaczu natychmiast pojawia się stosowny komunikat. Jeśli sobie tego zażyczy, może też na swoim terminalu wideo zobaczyć akcję, po której padła bramka.

Proszę się nie niepokoić, że coś państwo przeoczyliście w rozwoju telefonii komórkowej. Ta usługa bowiem będzie oferowana dopiero wtedy, gdy wystartuje UMTS, czyli najwcześniej latem 2002 r. Bardziej prawdopodobny termin to rok 2003. Ale już teraz - jak podaje Financial Times - przezorna Andala (51% udziałów ma firma Hutchison Whampoa z Hongkongu, 25% Tiscali - włoski dostawca usług internetowych) podpisuje umowy z włoskimi klubami na relacjonowanie meczów. To ma być tzw. killer content, bez którego nie ma co marzyć o zyskach z telefonii multimedialnej.

Pierwszy do brydża: operatorzy

Piłkarskie wizje Andali to interesujący przykład, jak operatorzy komórkowi szukają pomysłów na UMTS. Dla inwestorów liczą się konkrety. Zanim wyłożą gotówkę, chcą wiedzieć, czy znajdą się chętni na korzystanie z nowej technologii. Technologia WAP, która miała zawojować Europę i podbić świat m-commerce, okazała się i niepraktyczna, i kosztowna.

Dotychczas koncerny telekomunikacyjne wydały 130 mld euro na europejskie licencje UMTS. Aby uruchomić nową sieć, potrzeba drugie tyle. Tymczasem telekomy są zadłużone do granicy ryzyka, do czego skutecznie przyczyniła się zachłanność europejskich rządów. I tak France Telecom - 60 mld euro, Deutsche Telekom - 60 mld euro, British Telecom - 45 mld euro, Telefonica - 24 mld euro, KPN - 20 mld euro. Sposobem na oddłużenie i sfinansowanie inwestycji w UMTS ma być publiczna oferta akcji ich firm komórkowych.

Na pierwszy ogień poszedł New Orange, spółka zależna France Telecom, odpowiadająca za interesy francuskiej firmy na rynku telefonii komórkowej. Jeśli 15% akcji oferowanych w tej emisji znajdzie nabywców, to w ślad za Orange pójdzie Deutsche Telekom i jej wyspec-jalizowana spółka T-Mobil oraz British Telecom z operatorem BT Cellnet.

W prospekcie emisyjnym przedstawiciele Orange oceniają, że na budowę infrastruktury UMTS tylko we Francji i Wlk. Brytanii wydadzą 8 mld euro. Skalę wydatków dobrze obrazuje niemiecki przykład. By zasięgiem sieci UMTS objąć każdy zakątek Niemiec, należy zbudować 10 tys. stacji bazowych. I tak Telefonica Moviles (konsorcjum Telefonica de Espana i fińskiej Sonery) za dostawę sprzętu i usługi telekomu- nikacyjne zapłaci firmie Lucent Technologies 900 mln euro. Konkurencja, czyli Mobilcom (współwłasność Hutchison Whampoa), podpisała podobną umowę z Ericssonem na 1,5 mld euro.

W Polsce operatorzy na razie myślą o zapłacie rat licencyjnych - po 250 mln euro, lecz już pojawiają się pierwsze szacunki, ile pieniędzy potrzeba na inwestycje.

PTC, operator sieci Era GSM, w ciągu 20 lat wyda na infrastrukturę UMTS 18-21 mld zł. Szczyt finansowy łącznie z opłatami licencyjnymi przypadnie na lata 2001-2003 (ok. 5,5 mld zł). Na razie nie wiadomo, skąd będą pochodziły pieniądze na inwestycje. Wiele zależy od tego, czy Deutsche Telekom zwiększy swój udział w spółce i jaka będzie jego strategia wobec Elektrimu.

PTK Centertel też nie jest skora do ujawniania źródeł finansowania UMTS. Tegoroczne wydatki firma planuje sfinansować z dopłat akcjonariuszy i kredytów. Być może w przyszłości Centertel zdecyduje się na emisję obligacji na rynku kapitałowym. Na razie musi wystarczyć 3 mld zł, które w 2001 r. na telefonię komórkową zamierza przeznaczyć grupa TP SA.

Polkomtel natomiast sfinansuje inwestycje z kredytów bankowych. Jakiej będą one wysokości - tego spółka na razie nie ujawnia.

Drugi do brydża: dostawca

Nie jest też powiedziane, że to banki będą udzielać kredytów. Dostawcy nie lubią o tym mówić, ale coraz częściej operatorzy uzależniają zakup nowych technologii od udzielenia im tzw. kredytu kupieckiego. Współfinansowanie budowy UMTS staje się regułą. Ani Telefonica Moviles, ani Mobilcom jeszcze długo nie zapłacą za dostawy sprzętu i instalację. Umowy zakładają, że dostawcy udzielą im kredytu. Banki nie wierzą zapewnieniom producentów, że klienci na ich rozwiązaniach zarobią kokosy. Niech producent sam wyłoży pieniądze, przekona klienta do swoich usług, a my się zastanowimy - twierdzą bankierzy. Producent zaciąga więc kredyt (ma o niebo lepszy rating niż telekomy) i finansuje budowę, dopóki nie uzna, że można bez straty odsprzedać wierzytelność bankom.

Moim zdaniem ta praktyka jest przy okazji cichą zemstą telekomów na producentach za to, że ci rozdmuchali sprawę telefonii 3G. Operatorzy wskazują na dostawców, iż to przez nich wybuchła awantura o UMTS. Nie udało się jeszcze spłacić długów za GSM, WAP i GPRS, gdy operatorzy zostali zmuszeni do inwestowania w UMTS. Jeśli tak, to niechaj producenci dołożą do kosz- tów budowy...

Ci zaś za wszelką cenę próbują obniżać koszty własne. Przykładowo, Nokia przenosi produkcję z USA do Meksyku, zaś Ericsson odsprzedał produkcję firmie Flextronics. Ta zaś oświadczyła, że sprzęt do budowy sieci telefonii komórkowej będzie produkowany... w Polsce. W tym celu za 150 mln USD powstaje fabryka w Specjalnej Strefie Ekonomicznej w Tczewie (notabene tyle ma kosztować jedna licencja na UMTS w Czechach...).

Trzeci do brydża: banki

Gdy telekomy przepłacały za licencje, banki i agencje ratingowe jak jeden mąż obniżały rekomendacje. Obecnie sytuacja nieco się uspokoiła. Deutsche Bank na dłuższe inwestycje rekomenduje tylko British Telecom, Vodafone i Telefonica. Z ostrożnością należy kupować France Telecom i TP SA. Takie podejście podraża koszty zdobywania kapitału.

W przypadku przedsięwzięć polskich operatorów dochodzi sytuacja makroekonomiczna kraju. Zdaniem analityków Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA w obecnych warunkach rynek telefonii komórkowej w Polsce może rozwijać się według dwóch scenariuszy:

- na rynku funkcjonuje trzech operatorów - nie ma czwartej licencji UMTS albo

- w 2002 r. w wyniku przetargu wyłoniony zostanie czwarty operator.

W pierwszym przypadku sprawa jest jasna - następuje podział rynku. Gorzej, gdy czwarty operator nie pojawia się albo ze względów politycznych, albo z uwagi na małą atrakcyjność czwartej licencji.

Drugi scenariusz zakłada pojawienie się czwartego gracza na rynku i jego zdecydowane nastawienie na rozwój usług 3G. Nowy operator nie będzie się decydował na znaczne inwestycje, by objąć zasięgiem cały kraj. Skoncentruje się na największych miastach, tak by móc świadczyć usługi przesyłu danych w ramach własnej sieci, a taniejące i przy- noszące niższą rentowność usługi głosowe prowadzić z wykorzystaniem roamingu. W związku z tym ceny usług głosowych znacznie spadną, a ekspansywna polityka na rynku spowoduje jego dynamiczny rozwój.

W opinii bankowców brakuje tylko jednego: pewności, że będą klienci na UMTS.

Czwarty do brydża: klient

Ten jest najbardziej nieobliczalny. Japończycy mogą być dumni ze swojego I-Mode, który opanował ich kraj. Gry komputerowe, miniaturowe filmy na ekranie, pobieranie plików MP3 - to multimedialna komórka Japończyka. W Europie zaś, gdy słyszymy o UMTS, od razu myślimy o mobilnym handlu - wszystko ma być poważnie, biznesowo dopracowane, bez jarmarcznej rozrywki. Chyba nie tędy droga. Jeśli oprócz usług bankowych nie pojawią się przyziemne rozrywki, jak wspomniane relacje z meczów, to UMTS okaże się grą w brydża z "dziadkiem".

Przedstawiciele British Telecom niedawno zapowiedzieli, że firma zaprzestaje rozwijania sieci telefonów publicznych. Nie opłaca się, gdyż komórki stają się coraz powszechniejsze i łatwiej z nich skorzystać niż z budek telefonicznych. Jednak zagramy w brydża?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200