Człowiek w świecie interfejsów

Za zniszczenie środowiska zazwyczaj obwinia się rozwój techniki. Czy bez niej człowiek mógłby jednak w ogóle funkcjonować w świecie przyrody?

Najłatwiej winę zrzucić na bezosobowy rozwój cywilizacyjny, na postępy techniki. Zniszczenie jest jednak dziełem człowieka i wynika z ukształtowania mentalności merkantylnej, która zakłada maksymalizację zysku i daje przyzwolenie na niezrównoważony wzrost, nie liczący się z koniecznością zapewnienia odnawialności zasobów naturalnych.

Nastawienie to potęguje dzisiaj komputeryzacja, ułatwiająca oderwanie myśli ludzkiej od rzeczywistego stanu świata i coraz mocniejsze przywiązanie do symulacyjnych modeli rzeczywistości, które działają na człowieka na zasadzie fantazmatów pragnienia ludzkiego. Odpowiadają naszym pragnieniom, dając to, co można potem kupić albo z czego można czerpać przyjemności poprzez kontakt zmysłowy.

Oddzieliliśmy masowe, rozrywkowe wykorzystanie mediów i sieci komunikacyjnych od idei ustalania prawdy o materialnym świecie, od chęci docierania do faktycznego stanu rzeczy o rzeczywistych zmianach w naturalnym środowisku: zmianach klimatycznych, ginięciu gatunków, efekcie cieplarnianym. Pozarynkowe wykorzystanie jest nastawione na dociekanie prawdy, odkrywanie procesów. Potem rozgłośnie telewizyjne, prasa wykorzystują efekty badań do celów komercyjno-rozrywkowych, zaspokajania ludzkich żądzy sensacji, a nie np. do bicia na alarm, że ginie codziennie 30 gatunków zwierząt - do utrwalania idei, że procesy te i tak są nieodwracalne.

Czy w nowym środowisku będzie obowiązywał nowy rodzaj determinizmu, tak jak w środowisku naturalnym mamy do czynienia z determinizmem biologicznym? Czy w biotechnosystemie będą działały reguły obiektywne, takie jak prawa przyrody w stosunku do zachowań istot żywych?

Tak, determinizm technologiczny obowiązuje w naszym świecie w coraz większym stopniu. Sytuacja życia całkowicie poza naturalnym środowiskiem dopiero się rysuje. Niewykluczone jednak, że to, co dzisiaj traktujemy w kategoriach science fiction, np. potencjalne owoce rozwoju biologii molekularnej czy inżynierii genetycznej, może przybrać charakter uniwersalnych rozwiązań. Jeżeli technologie te uzyskają naszą akceptację i przyzwolenie ze strony etyki i kultury, to stworzą sytuację płynnych, nieograniczonych możliwości bycia, sytuację możliwości nieustannego modulowania form ludzkiego życia.

Zmieniające się nieustannie stany naszej egzystencji będą uzależnione od posiadanych zasobów finansowych. Zadecydują one o tym, na jaką protetykę przetrwania będziemy mogli sobie pozwolić i na jak długo. To będzie płynne. W pewnych fazach życia będziemy mieli duże zasoby finansowe i będziemy mogli dużo inwestować w siebie, potem może przyjść bessa i prośba o odłączenie od systemu, aż do ponownej poprawy sytuacji finansowej. Człowiek nie będzie miał do czynienia z naturalną śmiercią powodowaną procesami biologicznymi, wszystko będzie zależało od możliwości nabywania gwarancji przetrwania.

Dopóty będziemy sprawnie funkcjonować, dopóki będzie nas na to stać.

Będzie to całkowicie zindywidualizowane. Każdy będzie sam siebie modyfikował, genetycznie czy nanotechnologicznie, każdy sam będzie konstruował swój organizm, swój genotyp. Nie będzie mowy o modyfikacji genomu całej ludzkości czy określonej grupy społecznej.

Nie będzie tutaj chodziło o projektowanie przyszłości gatunku ludzkiego przez jednolite, powszechne zastosowanie biotechnologii. Każdy będzie miał możliwość zaprojektowania siebie samego na miarę swoich możliwości. To będzie związane z indywidualizacją i komercjalizacją.

Ta wizja przyszłości cywilizacyjnej ludzkości jest całkowicie odmienna od dominującej w powszechnej świadomości Orwellowskiej wizji projektowania społeczeństw wg politycznych potrzeb i pomysłów rodzących się w głowach tyranów?

Będziemy mieli do czynienia raczej z zupełnym zwycięstwem reguł wolnego rynku, a to się wiąże z komercjalizacją bycia i życia każdej osoby.

Do tego dochodzi chaotyzacja, anarchizacja plus ponadinstytucjonalne konglomeraty, które nie mają swojej tożsamości - ani wyznaniowej, ani narodowej, ani prawno-podatkowej czy symbolicznej, ani żadnej innej. Jak u Castellsa - będzie "ekonomia kasyna". Ponadnarodowe konglomeraty będą jak właściciele kasyn, a jednoosobowi przedsiębiorcy jak poszczególni gracze. Idea ekonomii kasyna łączy się z ideą społeczeństwa sieciowego, gdzie ekonomiczna wartość dodana wytwarzana jest głównie poza sferą materialnej produkcji.


TOP 200