Czekając na Kosovo Pack

Francis Fukuyama mylił się pisząc, że po upadku komunizmu zapanuje powszechny pokój, demokracja i dobrobyt - na szczęście dla producentów gier, bo gdyby miał rację, to poszliby oni z torbami.

Francis Fukuyama mylił się pisząc, że po upadku komunizmu zapanuje powszechny pokój, demokracja i dobrobyt - na szczęście dla producentów gier, bo gdyby miał rację, to poszliby oni z torbami.

Od kilku tygodni trwa wojna w Kosowie. Media pełne są obrazów nieszczęśliwych ludzi, wypędzonych z własnych domów przez serbskie wojsko, policję i paramilitarne bojówki. Te same media, wspomagane przez służby prasowe NATO, pokazują nam obrazki jugosłowiańskich instalacji wojskowych i przemysłowych rozbijanych w puch przez "chirurgiczne uderzenia" bomb. Oglądając je zastanawiam się, czy to graficy w grach komputerowych tak doskonale imitują zdjęcia lotnicze, czy raczej NATO używa najnowszych symulatorów lotu do tworzenia materiałów prasowych, nie przejmując się kosztownymi i niebezpiecznymi lotami rozpoznawczymi nad terytorium wroga.

Jak każdy mężczyzna, lubię czasem pobawić się w wojnę. Od kiedy wyrosłem z krótkich majtek, nie biegam już z patykiem wołając "Bach, bach!" Teraz do tej zabawy służy mi domowy komputer z symulatorem lotu. Niestety, archaiczny program, który mam, pochodzi z okresu zimnej wojny i mogę w nim bombardować jedynie Układ Warszawski, niech mu ziemia ciężką będzie. Nie powiem, ma to swój urok. Z mściwą przyjemnością odpalam z "niewidzialnego" myśliwca samosterującą rakietę w kierunku budynków poznańskiego magistratu, kiedy przyjeżdżam do domu po półtoragodzinnym staniu w korkach w centrum.

Idę o zakład, że informatycy w firmach specjalizujących się w grach - symulatorach lotów już pracują nad "uaktualnieniem" swoich produktów, nanosząc rzeźbę terenu, miasta i wsie, instalacje oraz jednostki wojskowe i typy uzbrojenia obecne na terenie Kosowa. Kto wie, może nawet pomyśleli o kolumnach uchodźców, jako dodatkowym czynniku ryzyka podczas precyzyjnych bombardowań?

Film Fakty i akty (Wag the Dog) pokazywał, jak media wygłodniałe rzucają się na wojnę w Albanii, "podpuszczone" przez specjalistów od image prezydenta uwikłanego w skandal obyczajowy. Zapomniał dodać, że taka wojna to żyła złota nie tylko dla telewizji, lecz także dla producentów gier komputerowych. Pewnie już niedługo można będzie polatać nad Jugosławią na trzech poziomach trudności: dla początkujących, średnio zaawansowanych i zaawansowanych.

Ale to dopiero preludium. Niech tylko zacznie się akcja lądowa, a wtedy będzie można wprowadzić na rynek także symulator helikoptera, czołgu, zręcznościową "strzelankę" i wreszcie grę strategiczną dla tych, którzy chcą się wcielić od razu w gen. Wesleya Clarka. Ba, można je nawet połączyć w specjalny Kosovo Pack, w pakiecie o dwadzieścia procent taniej, ze specjalną zniżką dla żołnierzy służby zasadniczej. A w celach edukacyjnych będzie się do niego dodawać nowy typ gry strategiczno-ekonomicznej, gdzie trzeba będzie rozlokować w obozach setki tysięcy cywilnych uchodźców, dostarczając im żywność, wodę i ciepłe ubrania. Dodawać za darmo, bo kto chciałby kupić taką nudną pozycję? Przecież tu nic nie wybucha, nie można obejrzeć ładnej animacji, posłuchać stereofonicznego dźwięku ani opracowywać przemyślnej taktyki.

Jakkolwiek cynicznie by to brzmiało, część informatyków zrobi niezły interes na tej wojnie. Czy mamy ich za to winić i uważać to za nieetyczne? Czekając na Kosovo Pack, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Takie są prawa rynku i nie poddają się one osądowi moralnemu. Tylko skąd, do diabła, ten kac?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200