Czas już pomyśleć

Niemiecki rząd potwierdził propozycję kanclerza Gerharda Schroedera, przedstawioną podczas targów CeBIT, zatrudnienia w Niemczech 20 tys. informatyków z Azji i Europy Środkowo-Wschodniej. Do decyzji tej mają się jeszcze odnieść szefowie państw Unii Europejskiej, którzy - jak wiadomo - będą usiłowali zablokować niemieckie plany.

Niemiecki rząd potwierdził propozycję kanclerza Gerharda Schroedera, przedstawioną podczas targów CeBIT, zatrudnienia w Niemczech 20 tys. informatyków z Azji i Europy Środkowo-Wschodniej. Do decyzji tej mają się jeszcze odnieść szefowie państw Unii Europejskiej, którzy - jak wiadomo - będą usiłowali zablokować niemieckie plany.

W krajach Europy - podobnie jak w Stanach Zjednoczonych - coraz silniej napędzanych gospodarczo przez sektor firm teleinformatycznych, brakuje setek tysięcy informatyków. Niemcy zamierzają zatrudnić 20 tys. specjalistów z zagranicy. Jeśli Unii nie uda się zablokować tych planów, nie jest wykluczone, że pozostałe kraje podejmą takie same działania. Jakie może to mieć konsekwencje dla polskiego, informatycznego rynku pracy?

Przywiązanie do miejsca

Głosy są podzielone. Po pierwsze, wskazuje się na fakt, że Polacy nie są zbyt skorzy do zmiany miejsca zamieszkania z powodu istnienia atrakcyjniejszej oferty pracy. Wskazują na to chociażby krajowe dysproporcje w wysokościach zarobków pomiędzy poszczególnymi regionami. Są miejsca, w których informatycy mogliby zarabiać nierzadko na poziomie europejskim, ale same zarobki nie są dla nich wystarczającym argumentem do zrezygnowania z miejsc oferujących znacznie niższe wynagrodzenia, ponieważ wolą lub zmuszeni są pozostać tam, gdzie zakorzenione są ich rodziny. Ci prawdopodobnie patrzyć będą z zazdrością na niemieckie możliwości, ale pozostaną tam, gdzie pracują dzisiaj.

Ważnym zagadnieniem w niemieckiej propozycji jest znajomość języka niemieckiego. Wydawać by się mogło, że w przypadku informatyki wystarczające jest władanie językiem angielskim. Tymczasem wiadomo, że zawód informatyka coraz częściej związany jest bezpośrednim kontaktem z końcowym użytkownikiem. W tym przypadku znajomość języka angielskiego z całą pewnością nie jest wystarczająca, ponieważ w Niemczech mała część społeczeństwa może się pochwalić jego znajomością. Nie należy - warto to zaznaczyć przy tej okazji - przeceniać także znajomości języka angielskiego wśród polskich informatyków. Nie zapominajmy jednak o regionach Górnego i Dolnego Śląska czy Wielkopolski, gdzie mieszka liczna grupa osób znająca język niemiecki, a nie ma tam oferty pracy na poziomie np. stolicy. Należy jednak założyć, że ze względu na niemłody już wiek nie zdecydują się oni na kuszące niemieckie propozycje.

Szansa dla młodych

Nie wiadomo jednak, jak postąpią ludzie młodzi, ci, którzy kończą uczelnie bądź ukończyli je w ostatnim czasie i nie założyli jeszcze rodzin. Dla nich propozycja zarobków 3-5 tys. DEM miesięcznie może nie być obojętna. Skoro już dziś szacuje się, że 30% absolwentów kierunków informatycznych wyjeżdża za granicę, natrafiając przy tym na liczne problemy z zatrudnieniem, to można przewidywać, że w przypadku znacznie prostszych procedur ich liczba może się zwiększyć. Zważywszy na fakt, że w Polsce brakuje wykształconych informatyków, może to w najbliższym czasie poważnie zachwiać rodzimym rynkiem pracy. Ich zwiększający się niedobór spowoduje z całą pewnością wzrost płac. Jednak zjawisko to, korzystne dla pojedynczych zainteresowanych, może poważnie przeszkodzić Polsce w dorównaniu w rozwoju gospodarczym krajów Unii Europejskiej, nie wspominając o Stanach Zjednoczonych. Ocenia się, że Niemcy są opóźnione o 3, 4 lata, jeśli chodzi o sektor wysokich technologii nie tylko wobec USA, ale także kilku innych krajów europejskich. Co do liczby lat, o które jest opóźniona Polska, można się spierać, jednak z całą pewnością jest ona większa.

Budowanie przyszłości

Reakcje na niemieckie propozycje w postaci stwierdzenia, iż informatycy kształceni bezpłatnie na polskich uczelniach powinni pozostać w kraju i tu pracować, należy uznać za niepoważne. Niepocieszające - łagodnie mówiąc - są również pierwsze wypowiedzi urzędujących ministrów polskiego rządu, z których jeden stwierdził, że stwarza to przed informatykami znad Wisły szansę zarobienia większych pieniędzy. Rzeczywiście, pocieszające jest, że ten i ów informatyk będą mieli możliwość wzbogacenia się. Jednak nie to jest najistotniejsze z punktu widzenia polskiej gospodarki. Sedno problemu tkwi w tym, że w obliczu niekwestionowanego, ogromnego wpływu technologii teleinformatycznych na gospodarczą przyszłość państw może zabraknąć specjalistów, którzy będą ją budować w Polsce. Co to oznacza?

Profesor Jeffrey Sachs, ekonomiczny autorytet również w Polsce, podczas niedawnej rocznicy obchodów dziesięciolecia naszych przemian, zapytany, co powinniśmy robić w najbliższej przyszłości, odpowiedział: "Po pierwsze: kłaść światłowody. Po drugie: kłaść światłowody, Po trzecie: kłaść światłowody". W obliczu tego wielce uproszczonego, ale jakże trafnego zalecenia nie sposób nie zadać pytania, kto będzie je kładł w Polsce. W naszym kraju praktycznie nikt nie myśli o reformie systemu kształcenia w dziedzinie informatyki. Podobnie nikt z reprezentantów polskiej branży informatycznej nie podejmuje tematu wsparcia tego kształcenia. Specyficzną propozycję przedstawił jeden z naukowców, który zachęcał, aby ten ciężar wzięli na siebie... przedsiębiorcy niemieccy, jednakże ci zadeklarowali sfinansowanie wykształcenia 40 tys. osób, ale młodych Niemców.

Należy założyć, że niemiecka inicjatywa może zmusić do podobnych kroków inne kraje europejskie. Wniosek, jaki powinniśmy z tego wyciągnąć, jest następujący: ważne są korzyści pojedynczego informatyka, ale nieporównywalnie ważniejsze jest to, aby korzyści te informatyk osiągał w Polsce. I tego - wszystko na to wskazuje - nie rozumieją osoby odpowiedzialne za przyszłość kraju, jak też osoby z branży teleinformatycznej, zatroskane - pozornie niestety - o swe kadry. Niemieckie ambicje powinny zmusić i jednych, i drugich do zastanowienia.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200