Cyfrowe państwo ministra Boniego

Od nowego ministra oczekuje się integracji projektów związanych z informatyzacją administracji. Czy sobie z tym poradzi, gdy w grę wchodzi tak wiele podmiotów, interesów i punktów widzenia?

W poprzednim składzie rządu, pełniący obecnie funkcję ministra administracji i cyfryzacji, Michał Boni był zaufanym człowiekiem premiera do wszystkiego. Wrażliwy na sprawy społeczne, pokazał też zdolności twardego negocjatora i umiejętność uczenia się. Teraz dostał zadanie zreformowania państwa w jego organicznej, najmniej podatnej na zmianę sferze. Nowe Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji formalnie - według klasyfikacji ustawy o działach administracji rządowej - skupi: dział administracja publiczna, dział łączność, czyli poczta i telekomunikacja, dział informatyzacja oraz dział wyznania religijne, mniejszości narodowe i etniczne. Ministrowi Michałowi Boniemu będzie też podlegać urząd Głównego Geodety Kraju i Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej.

Czym jest cyfryzacja?

Szeroko pojętą cyfryzację premier zaprezentował jako zadanie nowe. Donald Tusk wyjaśnił, że należy przez to rozumieć cyfryzację administracji publicznej, a nie wszelkie ogólne zagadnienia społeczeństwa informacyjnego. To zapewne wskazówka interpretacyjna wobec rewolucyjnych aspiracji zintegrowania - jak leci, w jednym miejscu - wszystkich projektów informatycznych. Premier zapowiedział, że minister Michał Boni dokona przeglądu realizowanych i planowanych projektów teleinformatycznych w całej administracji rządowej. Następnie ma zaproponować ich racjonalizację, zarówno pod względem technicznym, organizacyjnym, jak i pod kątem wydatków.

Zobacz również:

  • Radosław Maćkiewicz nowym dyrektorem Centralnego Ośrodka Informatyki

Biorąc pod uwagę doświadczenia wielu poprzedników ministra Michała Boniego, próbujących usprawniać państwo za pomocą technologii informacyjnych, można zaryzykować tezę, że dla skuteczności realizacji ambitnych planów nie wystarczą dobre pomysły czy pozycja konstytucyjnego ministra. By skutecznie zdyscyplinować autonomiczne poglądy poszczególnych ministrów, logicznie uzasadniona byłaby nominacja na szefa Komitetu Rady Ministrów ds. Informatyzacji i Łączności z uprawnieniami podobnymi, jakie Michał Boni miał do tej pory, czyli odpowiadającymi praktycznie pozycji wicepremiera.

I dla administracji, i dla rynku

Michał Boni wypowiedział się na temat swoich przyszłych obowiązków przy okazji międzynarodowej konferencji o e-Administracji, odbywającej się w Poznaniu w ramach polskiej prezydencji. Zapowiedział m.in., że będzie zajmował się projektami sieci szerokopasmowych budowanych przez samorządy. Ta tematyka dla MSWiA oznaczała na przykład nadzór nad projektami likwidacji cyfrowego wykluczenia, finansowanych z funduszy unijnych w ramach działań PO IG 8.3 i 8.4, ale też i niektórymi projektami związanymi z informatyzacją administracji. Ta pierwsza grupa działań to historia projektów - przynajmniej w pierwszej fazie - niezbyt dobrze dopasowanych do kompetencji i doświadczeń samorządowców.

Trzeba było sporo czasu, aby wspólnie z przedstawicielami samorządów lokalnych dojść do w miarę skutecznych modeli działania. Właściwie dopiero ustawa szerokopasmowa z 2010 roku, przygotowana z inicjatywy prezesa UKE, stworzyła ramy dla działalności samorządów w zakresie telekomunikacji. Kiedy jednak UKE spróbował uzyskać unijne finansowanie dla budowy centrum kompetencji dla projektów samorządowych, MSWiA zamanifestowało zdanie odrębne. Tak zwany projekt systemowy stał się kością niezgody pomiędzy urzędami, tym bardziej że MSWiA miało nie tylko własną koncepcję wydatkowania tych samych funduszy, ale również zupełnie inny pomysł na politykę koordynowania rozwoju i wykorzystania sieci szerokopasmowych budowanych przez lokalne jednostki administracji.

W ten spór wciągnięto Ministerstwo Rozwoju Regionalnego i Ministerstwo Infrastruktury, a Michał Boni musiał mediować w imieniu premiera. Dało mu to okazję do bliższego poznania problematyki sieci szerokopasmowych i w ogóle telekomunikacji. Teraz będzie musiał dokonać głębszych rozstrzygnięć w sprawie polityki rozwoju sieci, ponieważ podlegają mu niemal wszyscy uczestnicy wcześniejszych dyskusji. Można się spodziewać, że tak umocowanym kompetencjom zawierzy również Ministerstwo Rozwoju Regionalnego, patronujące projektowi Sieci Szerokopasmowej Polski Wschodniej, a pośrednio również sieciom projektowanym w ramach regionalnych programów operacyjnych. Ten przykład polityki rozwoju sieci szerokopasmowych, mających zaspokajać także potrzeby administracji, pokazuje, że nie da się w żaden sposób realizować zachowawczego scenariusza bezbolesnego łączenia urzędów, promujących nie tylko odmienne wizje rozwoju sieci szerokopasmowych, ale i inny punkt widzenia na posiadanie przez państwo zasobów infrastruktury szerokopasmowej.

Społeczny punkt widzenia

Nietypowemu, jak na potrzeby standardowych projektów teleinformatycznych w administracji, przygotowaniu Michała Boniego do zadań związanych z cyfryzacją sprzyja doświadczenie reprezentanta rządu w pracach grupy roboczej utworzonej w wyniku pamiętnego spotkania premiera Tuska z aktywistami środowisk organizacji pozarządowych zajmujących się internetem. Zna zatem bolączki polskich internautów. Teraz pewnie nie będzie się uchylał od dalszej debaty o tych sprawach, tym bardziej że poruszano nieraz tematy, które trudno uregulować, czy zmieścić we właściwościach i innych urzędów. Ma to również znacznie szerszy kontekst, związany z nowym podejściem do zasad działania administracji, o czym sporo już było, kiedy mówił o partycypacji obywatelskiej i znaczeniu konsultacji społecznych w formowaniu decyzji, procesie stanowienia prawa i kształtowaniu praktyki regulacyjnej.

Michał Boni jest twórcą strategii Polska 2030, reprezentującej przed paru laty może nieco dyskusyjny, społeczny punkt widzenia w sprawach technologii informacyjnych, ale dającej konkretny, dobry punkt wyjścia do nowoczesnych strategii sektorowych, które nowy rząd będzie musiał wdrażać w czasach kryzysu. Częścią wielkiego planu reformowania administracji będzie też wdrożenie przepisów o ponownym wykorzystaniu informacji publicznej. Nieporozumienia związane z nagłaśnianą w mediach internetowych radykalną interpretacją przepisu ograniczającego dostęp do pewnych informacji trzeba będzie wyjaśnić, ale nieporównywalnie ważniejsze jest stworzenie zachęt dla wtórnego obiegu zasobów informacyjnych, którymi dysponuje administracja publiczna. Dotyczy to np. map geodezyjnych, które dotąd były atrybutem władzy lokalnych geodetów.

Misja: cyfryzacja

Nazwa nowego ministerstwa brzmi atrakcyjnie, bo cyfryzacja to możliwość praktycznej realizacji przyszłościowych wizji rozwojowych państwa - zadanie cywilizacyjne. Niestety, niezbyt dobrze rozumiane przez media i polityków ani tym bardziej doceniane. W praktyce Michała Boniego czeka teraz niełatwy okres organizacji nowego urzędu, opierając się na zasobach ludzkich i organizacyjnych odziedziczonych po MSWiA oraz Ministerstwie Infrastruktury. Szczególnie dla niektórych funkcjonariuszy MSWiA rozluźnienie relacji z resortem siłowym, perspektywa przechodzenia do cywila i zmiana związanej z tym hierarchii - nie będą łatwe.

Minister Michał Boni musi podjąć polityczne rozstrzygnięcia w wielu rozgrzebanych sprawach. Sporo z nich ma charakter horyzontalny, czyli dotyczy kompetencji różnych urzędów centralnych i podległych im jednostek organizacyjnych. Właśnie do tego przydałaby się pozycja odpowiadająca wicepremierowi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200