Cyfrowa demokracja

Czy powszechność, łatwość rozpowszechniania zapisów w formie cyfrowej nie spowoduje w konsekwencji trywializacji, zubożenia przekazu kulturowego?

To już jest wartościowanie, normatywna ocena dziejących się na naszych oczach procesów.

Myślę, że nie powinniśmy bać się wartościowania zachodzących zjawisk.

Tak, ale jeżeli chcemy zrozumieć istotę mechanizmów dokonujących się przemian kulturowych, to ich wartościowanie może nam w tym przeszkadzać. Niekoniecznie bowiem musi być tak, jak to dzisiaj wygląda. Ilość dostępnych danych prowadzi do demokratyzacji przekazu informacyjnego. Mieć dostęp do informacji to jednak jeszcze nie to samo, co wiedzieć, a wiedzieć, to nie to samo co rozumieć. Powszechny dostęp do danych, możliwość masowego powielania obrazów powoduje kakofonię informacyjną. To m.in. z tego powodu postmoderniści uważają wszystkie perspektywy poznawcze za równoważne, żadna nie ma w ogóle prawa dominować.

Na czym miałaby polegać ta nowa perspektywa poznawcza? W jaki sposób musiałby się zmienić system edukacji, żeby właściwie przygotowywać do odbioru tej nowej formy narracji kulturowej?

Potrzebna jest zmiana całego aparatu poznawczego. To, z czym mamy dzisiaj do czynienia, to w dalszym ciągu konsekwencje projektu oświeceniowego, który nie przystaje już do wyzwań współczesności. Teoria Marksa była ostatnią wielką próbą racjonalnego ogarnięcia rzeczywistości, ostatnią próbą połączenia nauki z socjotechniką. Nowy sposób komunikacji potrzebuje nowych narzędzi poznawczych. Jednym z nich, zapewne jednym z ważniejszych, będzie wizualizacja danych. To nowa forma interpretacji olbrzymich ilości dostępnych nam danych. Pozwala zaangażować w proces poznawczy wiele zmysłów, bazując nie tylko na racjonalnej analizie tekstu i logice binarnej, lecz także zwracając się w stronę wielu innych źródeł poznania - obrazów, ale też i na przykład komputerowych baz danych.

Wizualizacja pozwala na kompresję informacji. Nie chodzi tu jednak po prostu o kompresję, którą zazwyczaj kojarzymy z informatyką. Chodzi o kompresję poznawczą, z jaką mamy na przykład do czynienia w sytuacji, gdy obserwujemy otoczenie. Nasz mózg dokonuje wtedy kompresji - z całej masy bodźców w środowisku dostępnych naszym oczom dochodzą tylko wyselekcjonowane, najważniejsze sygnały. Kompresja jest tym większa, im większa jest ilość danych do przetworzenia. Dzięki temu nasz mózg jest w stanie lepiej zanalizować informacje na temat rzeczywistego kształtu zjawisk czy procesów opisywanych za pomocą tych danych.

Trzeba jednak mieć świadomość, że wizualizacja to nie to samo, co przedstawienie danych w formie graficznej czy zilustrowanie informacji w formie obrazu. Wizualizacja to metoda obserwowania zmian, tendencji w dużych zbiorach danych, metoda analizy poznawczej zasobów informacyjnych. Pozwala na dużo lepsze, bardziej precyzyjne poznanie rysujących się trendów czy zjawisk. Jednym z najprostszych rodzajów wizualizacji jest mapa, pozostająca też jeszcze na granicy prostego obrazowania. Dane umieszczone na mapie, np. o rozmieszczeniu jakiejś populacji ludzkiej, można zaprezentować też w formie tabeli. Pod względem faktograficznym są to równoważne formy prezentacji, ale ich konsekwencje poznawcze związane z możliwościami interpretacyjnymi są już zgoła odmienne.

Konsekwencje epistemologiczne rozwoju cyfrowych technik zapisu i przekazu są więc o wiele ważniejsze niż rezultaty związane z możliwościami odwzorowywania bądź fałszowania przez nie rzeczywistości.

Trzeba pamiętać o tym, że symulacja jest tylko dążeniem do wiernego opisu rzeczywistości za pomocą formalnego języka, nigdy właściwie nieosiągalnym. Może się do niej w różnym stopniu przybliżać, ale nigdy jej nie zastąpi. Istnieje jednak niebezpieczeństwo poddania się złudzeniu, że większa ilość informacji pozwoli nam lepiej poznać rzeczywistość. Tymczasem więcej wcale nie musi znaczyć lepiej. Nie sama ilość informacji decyduje o naszym sukcesie poznawczym, lecz umiejętność ich interpretacji, tworzenia na ich bazie wiedzy. Większa ilość przekazywanych dzisiaj w obiegu społecznym danych zmusza do szukania nowych, bardziej adekwatnych narzędzi tworzenia wiedzy o opisywanym przez nie świecie.

Problem chyba polega na tym, że często nie mamy jeszcze nowych narzędzi poznawczych i próbujemy korzystać ze znanych, sprawdzonych wcześniej sposobów. Wtedy okazuje się, że nic nowego w ten sposób dowiedzieć się nie możemy.

Tak, bardzo dobrze widać to na przykładzie komputerowych programów do obróbki fotografii. Znany powszechnie PhotoShop próbuje naśladować ciemnię fotograficzną. Mamy do czynienia z pojęciami charakterystycznymi dla fotografii światłoczułej, jak na przykład kontrast czy ziarnistość, które nie pasują do fotografii cyfrowej. Nie wiadomo jednak jeszcze, czym je zastąpić. Podobnie jest w wielu innych sytuacjach związanych z przetwarzaniem cyfrowych przekazów.

Ku filozofii fotografii

Dla przywoływanego w wywiadzie Viléma Flussera, amerykańskiego filozofa czeskiego pochodzenia, zmarłego tragicznie w 1990 r., fotografia stanowi przede wszystkim akt komunikacji. W wydanej niedawno po polsku pracy "Ku filozofii fotografii" analiza przekazu fotograficznego stanowi dla niego jedynie punkt wyjścia do syntetycznych rozważań nad współczesnymi technikami kulturowymi. Współczesną kulturę i cywilizację opisuje on w kontekście postępujących procesów medializacji, dokonującej się za sprawą aparatów. Aparat jest podstawową kategorią, do której odwołuje się ten autor w opisie społeczeństwa postindustrialnego.


TOP 200