Cybernetyczne wojny

- Wirusy komputerowe - działający w kraju wroga agenci wprowadzają je do sieci telekomunikacyjnych, powodując kompletny chaos informacyjny. Mogą to być tzw. "bomby logiczne", które pozostają uśpione i dopiero gdy nadejdzie ich czas zaczynają niszczyć dane. Wprowadzone do systemów komunikacyjnych powodują, że samoloty lądują na niewłaściwych lotniskach, a pociągi dostarczające zaopatrzenie dla armii jadą w innym kierunku niż zaplanowano.

- Wirusy przemycane - rozważany jest scenariusz, w którym produkuje się specjalną partię mikroprocesorów od razu zarażonych wirusem. W technice zwanej "chipping" takie układy montuje się w elektronicznych systemach sterowania nowoczesnych broni i następnie sprzedaje się krajom, które mogą być potencjalnymi wrogami. Inna możliwość przemycenia wirusa, to przekupienie programistów piszących software dla systemów obronnych wrogich państw. W rezultacie takich działań, gdy dochodzi do konfliktu zbrojnego, wróg odpala śmiercionośną głowicę i wszystko działa z pozoru normalnie, tylko że po dotarciu do celu ładunek wybuchowy po prostu NIE EKSPLODUJE!

- Bakterie - w dobie rozwiniętych technik inżynierii genetycznej możliwe jest wyhodowanie odmian mikrobów, które będą żywić się substancjami używanymi w produkcji układów elektronicznych lub materiałami izolacyjnymi. Takie mikroorganizmy wpuszczone do centrów obliczeniowych najzwyczajniej ZJEDZĄ komputery wroga tak, jak ich pokrewne gatunki zjadają dzisiaj śmiecie, albo ropę naftową.

- Systemy zakłócania - w przyszłości techniki transmisji rozwiną się tak dalece, że możliwe będzie nadawanie ze specjalnych samolotów spreparowanych sygnałów, tak aby generałowie wrogiej armii otrzymali fałszywe informacje za pośrednictwem swojej sieci komunikacyjnej. Na dodatek można w ten sam sposób nadawać fałszywe, "morfowane" audycje telewizyjne, w których np. przedstawiać się będzie narodowego przywódcę w niekorzystnym świetle, aby stracił on popularność w swoim kraju.

- Systemy śledzenia - powstaną zupełnie nowe sposoby namierzania ruchów wrogich armii. Wyprodukuje się aktywne substancje o cząstkach tak małych, że nie będą większe niż cząsteczki kurzu. W postaci aerozolu będzie się je rozpylać nad terenami stacjonowania armii lub przy pomocy agentów wprowadzać do wojskowych racji żywnościowych. Dzięki wprowadzeniu obcych ciał do organizmów żołnierzy specjalne superczułe sensory będą mogły z samolotu namierzać ruchy wojsk "kierując się na pot i oddech" - jak powiada Thomas Baines z laboratorium Argonne w Illinois.

Wojny wirtualne

Już dzisiaj można na symulatorach komputerowych prowadzić bardzo zaawansowane działania wojenne zupełnie dobrze naśladujące te prawdziwe. W maju ubiegłego roku w Fort Leavenworth odbyły się "gry wojenne", w których użyto niektórych technik, jakie zamierza się w prawdziwej armii wprowadzić dopiero ok. roku 2010. Jednym z tych rozwiązań przyszłościowych jest całkowite elektroniczne połączenie wszystkich żołnierzy i systemów obsługi broni biorących udział w walce. W wyposażeniu "rycerzy XXI wieku" znajdą się hełmy z mikrofonami i słuchawkami, okulary pozwalające widzieć w nocy i czujniki termiczne, jak również ekrany wyświetlające mapę terenu z zaznaczeniem, gdzie aktualnie żołnierz się znajduje. W czasie zaawansowanej symulacji amerykańska brygada zinformatyzowanej piechoty z łatwością pokonała wojsko Korei Północnej o trzy razy większej liczebności.

Science fiction thriller

Może się okazać, że wojny przyszłości oglądać będziemy wyłącznie na ekranach monitorów superkomputerowych. Państwa zamierzające ze sobą walczyć, zanim udadzą się na pole bitwy, stoczą pojedynek w sieci, aby sprawdzić kto jest silniejszy.

W końcu do pomyślenia jest również taki scenariusz, w którym w ogóle rezygnuje się ze starcia rzeczywistego, a cała walka odbywa się na poziomie wirtualnym. Zamiast wojen będziemy mieli gry wojenne, czyli coś takiego jak MegaDoom przyszłości. Komputery zwaśnionych krajów przeprowadzą wszystkie bitwy i same zdecydują kto wygrał.

Prawda, że to wspaniała wizja - wilk będzie syty i owca cała: duzi chłopcy zwani generałami nasycą się do woli walką, zaś normalni ludzie - mieszkańcy zaangażowanych w konflikt krajów - będą mogli w czasie wojny zwyczajnie żyć i po prostu robić swoje.


TOP 200