Ciągłość i zmiana

Lęk przed zmianami strzeże nas przed popełnianiem głupstw, ale nieodparta ciekawość nowości umożliwia rozwój.

Lęk przed zmianami strzeże nas przed popełnianiem głupstw, ale nieodparta ciekawość nowości umożliwia rozwój.

Na ogół ludzie nie lubią zmian, gdyż oznaczają jeszcze większą niewiadomą co do przyszłości, o której i tak z natury rzeczy mało wiemy. Jednak jeśli świadomie niczego nie zmieniamy, to możemy przypuszczać, że będzie przybliżoną kontynuacją teraźniejszości i to prawdopodobieństwo buduje naszą pewność siebie i względny komfort myślenia o przyszłości. Jeśli natomiast z góry wiemy, że coś będzie przebiegać inaczej niż dotychczas, a kontynuacja nie wchodzi w grę, to i poczucie bezpieczeństwa znacznie się obniża. Ten strach ma pozytywne znaczenie, kiedy strzeże przed lekkomyślnością, przyjmowaniem niedojrzałych rozwiązań, ryzykanctwem. Ten - inaczej mówiąc - zdrowy rozsądek czasem jednak zamienia się w wygodnictwo, asekuranctwo i bojaźliwość. Wtedy jest hamulcem unowocześnień, postępu, rozwoju. Doświadczają tego w Polsce i na świecie reformatorzy w przedsiębiorstwach, bankach, administracji i innych organizacjach. Na obronę opornych i lękliwych trzeba powiedzieć, że nikt - włącznie z najmądrzejszymi i najbardziej doświadczonymi innowatorami - nie ma patentu na szczęśliwe zakończenie najbardziej nawet słusznych projektów. Przesądza o tym splot okoliczności, z których wiele jest nie do przewidzenia.

Nikt jeszcze nie wymyślił racjonalnego sposobu, aby odróżnić takie sytuacje, w których trzeba zainwestować w nowość, od takich sytuacji, w których trzeba pozostać przy tradycji. Nie ma możliwości takiej analizy, takich prognoz i symulacji. Każda sytuacja może się rozwinąć w wielu kierunkach. W niektórych przyniesie korzyść, gdy wybierzemy zmianę, w innych, gdy wybierzemy tradycyjne rozwiązanie. Ów rozwój sytuacji jest niewiadomą wybór sposobu postępowania: nowatorski lub konserwatywny też więc nie podlega władzom rozumowania. Być może kiedyś będą komputery zdolne do błyskawicznych symulacji przyszłych wydarzeń, choćby najbardziej złożonych. Lecz one zwiększą tylko liczbę alternatyw, przez co raczej utrudnią wskazanie niż je ułatwią. Problem wyboru miedzy nowym a starym - tak jak wiele innych wyborów - nie jest więc problemem ilości informacji i analiz. To problem wielkości i charakteru człowieka.

Uczestnicy przedsięwzięć, w których w pewnym momencie musieli wybrać konkretne rozwiązanie, na ogół mówią o instynkcie, przeczuciach, przypadkowym bodźcu, natchnieniu. Pozornie wydawałoby się, iż polegają na czynnikach od siebie niezależnych, uwalniają się od odpowiedzialności, że tak czy inaczej lęk bierze górę nad rozum-em. W rzeczywistości jest chyba inaczej. W sytuacjach tak trudnego wyboru, gdzie rozum nie daje żadnych gwarancji, a instynkt samozachowawczy kusi biernością - ludzie odwołują się do najgłębszych pokładów swojej osobowości, mądrości i doświadczenia. Takich pokładów, które nie są zapisane w postaci żadnych algorytmów ani wzorów myślenia czy zasobów wiedzy, lecz tkwią pod intelektualną skorupą naszego życia, a podpowiadane przez nie rozwiązania nie potrzebują żadnego uzasadnienia. Jestem pewna, iż ten głos jest zawsze słuszny, choć też wiem, że nie każdy umie go słuchać i nie każdy wie, że powinien.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200