Całe moje życie...

Korzystamy z komputera w coraz większym stopniu. Zawód dziennikarza, jak rzadko który , jest uzależniony do komputera. Także mała czy większa firma przechowuje na komputerze swoje ważne dane, adresy klientów, bazy danych produktów, czy po prostu dokumentację handlową.

Korzystamy z komputera w coraz większym stopniu. Zawód dziennikarza, jak rzadko który , jest uzależniony do komputera. Także mała czy większa firma przechowuje na komputerze swoje ważne dane, adresy klientów, bazy danych produktów, czy po prostu dokumentację handlową.

Jeżeli jednak popatrzymy na działalność ludzi korzystających na co dzień z tego narzędzia, to okaże się, że właściwie nie bardzo wyobrażają sobie co może się stać w razie katastrofy w postaci awarii komputera. Nawołujemy w naszych publikacjach do wykonywania kopii archiwalnych istotnych danych, mimo że sami rzadko stosujemy się do tego zalecenia. Zresztą nie ma co się dziwić niechęci do wykonywania tej operacji. Popatrzmy na typowy współczesny komputer. Regułą jest szybki procesor, pamięć 8 MB i dysk 210-540 MB. Spróbujmy teraz wykonać kopię archiwalną zawartości tego dysku. Toż to jest udręka! Zaledwie 200 MB dysku, a do zarchiwizowania potrzeba aż 150 dyskietek 1,44 MB. Popatrzmy wokół siebie a zobaczymy, że nikt nie wykonuje archiwizowania zawartości dysków.

Jeżeli więc zdarzy nam się katastrofa w postaci awarii dysku, to żegnajcie nasze dane, dokumenty czy artykuły, gromadzone pracowicie przez całe lata. Z dnia na dzień może zniknąć dorobek całego życia. Może moje pokolenie nie odczuwa tak bardzo tego zjawiska, jako że komputer mamy do dyspozycji zaledwie od kilku lat. Nie udało nam się zgromadzić na komputerze tylu danych, żeby ich utrata stała się katastrofą na miarę kosmiczną. Jednakże nasze dzieci i wnuki, rozpoczynające zawodowe życie w dobie wszechobecnego komputera mogą uznać utratę zawartości dysku komputera za katastrofę ma miarę życia.

Popatrzmy na przypadek pozornie mniej dramatyczny, polegający na uszkodzeniu komputera. Wystarczy komputer dostarczyć do odpowiedniej placówki serwisowej, poczekać parę dni i wszystko jest jak było. Czy istotnie? A co z naszymi danymi na dysku, dostępnymi w tym czasie dla każdego wścibskiego z ww. placówki serwisowej? Oto otwieramy nasze najcenniejsze tajemnice przed obcymi ludźmi. Przecież jeżeli korzystamy z komputera w sposób naprawdę nowoczesny, to mamy na dysku zarówno listy do przyjaciół, prywatne zapiski, terminarz, rozliczenie z Urzędem Skarbowym, wykazy akcji giełdowych (o ile gramy na giełdzie), wykazy naszych zobowiązań i należności, literaturę przedmiotu, którym się pasjonujemy czy gotowe już publikacje, plany i zamierzenia. Proszę przez chwilę zastanowić się nad wartością takich prywatnych danych niekoniecznie publicznej osoby, ale np. profesora uczelni czy instytutu naukowego. Wystarczy sięgnąć do jego materiałów, a doktorat mamy w kieszeni i na dodatek bez pracy. Należy jedynie przepisać jego nieopublikowane prace. Na dodatek nie będzie on w stanie dowieść plagiatu, może co najwyżej podejrzewać jednoczesność pracy i dziwną zbieżność sformułowań.

Jaka na to rada? Nie chcę nawet sugerować, że należy wykonywać kopie archiwalne danych, jako że tych danych przybywa w tempie znacznie szybszym, niż techniczne możliwości ich zapamiętywania. Można sobie wyobrazić, że w każdym komputerze mamy do dyspozycji stację taśmy 4 mm dającą możliwość zapamiętania na jednej kasetce kilku gigabajtów danych. Niestety jest to rozwiązanie na tyle drogie, że właściwie nie nadaje się do powszechnego stosowania. Zresztą popatrzmy na tony taśm magnetycznych na szpulach zapisanych przed kilku czy kilkunastoma laty, zawierające ogromnie cenne dane instytucji naukowych, firm handlowych czy przedsiębiorstw przemysłowych. Czy ktoś jest w stanie w razie potrzeby je odczytać? Nie, gdyż zapisano je na komputerach już nie istniejących, w formatach już nie akceptowanych przez żadne urządzenie peryferyjne.

Równie trudno zapamiętać te dane na dysku magnetooptycznym. Jeżeli zamierzamy przechowywać dane dłużej niż kilka lat, to nie jest to dobry nośnik. Zapewne obecny dysk magnetooptyczny spotka ten sam los co taśmy 0,5" sprzed kilkunastu lat.

W celu skutecznej ochrony danych z dysku należy je koniecznie przenieść na nośnik zapasowy. Wydaje się, że obecnie jedynie zapamiętanie na zapisywalnym jeden raz dysku laserowym CD gwarantuje możliwość przechowywania cennych danych przez dziesiątki lat bez obawy uszkodzenia. Mam nadzieję, że podobnie jak dostępna obecnie możliwość zapisania fotografii rodzinnych na dysku Photo CD (usługa świadczona przez laboratoria fotograficzne Kodaka), niedługo pojawią się punkty usługowe, które za niewielkie pieniądze przeniosą nasze cenne dane na taki dysk.

Jeżeli zaś chodzi o nie upoważniony dostęp, to najprostsze rozwiązanie polega na stosowaniu wyjmowalnego dysku stałego. Szkoda, że tak oczywiste rozwiązanie jest praktycznie nieznane, nie tylko zresztą w Polsce. Wyjmowalny dysk stały ma jeszcze tę dodatkową zaletę, że pozwala nosić z sobą ulubioną konfigurację komputera, własne programy narzędziowe, dobre edytory tekstu itp.

Istnieje także rozwiązanie programowe problemu ochrony danych, polegające na stosowaniu systemu operacyjnego, zachowującego nasze dane w przypadku awarii komputera (ale nie dysku). Jeżeli pracujemy pod Unixem lub Windows NT, to dają one możliwość utworzenia takiej konfiguracji sprzętowej, aby dane były dostępne jedynie dla osób znających hasło dostępu. Ochroni to dane w przypadku awarii komputera i konieczności wykonywania napraw przez warsztat usługowy.

Jeżeli więc nasza działalność zależy w znacznej mierze od sprawności systemu komputerowego, należy poważnie rozważyć możliwość utworzenia takiej jego konfiguracji, żeby wspomniane katastrofy były dla nas niegroźne.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200