CW 10 lat: O kosmologii, teologii i racjonalności

Tutaj pierwszoplanową kwestią jest rzeczywiście sprawa tzw. obrazu świata. Każda kultura ma swój obraz świata, każda klasa go ma, mają go ludzie prości i ludzie wykształceni. W nauce ten obraz świata przechodził rozmaite przeobrażenia. Historycy nauki w interesujących pracach pokazują rozwój w nauce, również to, jak obrazy te funkcjonowały w społeczeństwach. Nauka powoduje, że obrazy świata się zmieniają, obecnie niemal w każdej dekadzie. Dawniej zmiany te były rzadkie, ale bardziej radykalne. Wystarczy wspomnieć Kopernika i zmianę, rewolucję, która w zasadzie dokonała się już nie za jego życia.

Teologia również jest związana z danym obrazem świata. Każda religia, np. chrześcijaństwo, wypowiada się językiem zastanym w danej epoce. W epoce chrześcijaństwa kulturą obowiązującą była kultura grecko-rzymska z mocnymi zabarwieniami judaistycznymi. Chrześcijaństwo użyło do wyrażenia swoich prawd języka obciążonego znaczeniami filozofii greckiej. Wystarczy uświadomić sobie, że takie pojęcia, jak duch, to pojęcia greckie, podobnie jak logos przyjęty przez chrześcijan. Są to pojęcia bardziej greckie niż biblijne. Potem, gdy zmienia się obraz świata, różne teologie postrzegają to jako zagrożenie. Trzeba niekiedy wielu pokoleń i stuleci, aby się otrząsnąć z tego obrazu. Myślę, że na tym polegały problemy Kopernika, Galileusza, Darwina. To były fragmenty strategii uwalniania się od starego obrazu i przechodzenia do nowego.

Moglibyśmy spytać, jaki obraz panuje dzisiaj. Z moich obserwacji wynika, że większość ludzi ma obraz świata nie wykraczający poza mechanikę Newtona. Niewielu specjalistów ma obraz świata Einsteinowski. Większość ludzi wyobraża sobie przestrzeń jako coś, co jest ograniczone ścianami ich pokoju. Inni, myślący bardziej abstrakcyjnie, powiedzą, że to wielki pojemnik bez ścian. To są wyobrażenia Newtonowskie. To samo jest z czasem. Nie jesteśmy tacy nowocześni, jak nam się wydaje.

Chrześcijaństwo, w stosunku do innych religii, w kontaktach z nauką jest szczególnie uprzywilejowane. Może pozwolić sobie - i pozwala - na konflikty. Moim zdaniem to pozytywna cecha. Dla prawosławia konflikt taki praktycznie nie istnieje. Jest daleko od nauki, bliżej mistycyzmu. Widać to wyraźnie w Rosji i w rozmowie z tamtymi teologami. Wiedzą oni coś o Galileuszu, lecz jest to dla nich bardzo dalekie. Natomiast w chrześcijaństwie zachodnim, z chwilą powstania w XVII w. nauki, ten wzajemny konflikt świadczy o bliskości obu myśli. Inne religie nie dorobiły się, jeśli tak można powiedzieć, tego konfliktu.

Ale fizyka współczesna jest tak bardzo uniwersalna

że trudno zrozumieć, jak może ona łączyć się tylko z jedną religią czy teologią.

Powiem kilka słów o tym, jak współcześnie rozwijają się relacje i stosunki między naukami i teologią, konkretnie chrześcijańską, w Europie i Ameryce, gdyż znam to zagadnienie. Sytuacja jest niezwykle ciekawa. Z jednej strony jest coraz większa grupa ludzi nauki zainteresowanych kontaktami z teologią, co jeszcze dwadzieścia lat temu było niemożliwe z racji dominacji neopozytywizmu. Dzisiaj na konferencjach naukowych z fizyki dla poszerzenia horyzontów zawsze pojawia się referat z teologii. Rośnie liczba towarzystw naukowych, które profesjonalnie zajmują się stosunkami między teologią a naukami, mają one własne zjazdy i kongresy.

Można to zrozumieć ze względu na zmiany, jakie zaszły w teologii XX-wiecznej, zarówno katolickiej, jak i protestanckiej. Nastąpił duży zwrot w kierunku nauk humanistycznych, polegający na czytaniu i rozumieniu tekstów, co zaowocowało metodami hermeneutycznymi. Stosunkowo jednak rzadkie jest zainteresowanie naukami ścisłymi, co się tłumaczy tym, że wymagają one specjalnego przygotowania. Poza tym dość częste wśród teologów jest przekonanie, że nie ma tu czym się zajmować, gdyż współczesna filozofia nauki pokazała, iż nauka i teologia to bardzo różne dyscypliny. Dla takich teologów po prostu nie ma sprawy. To właśnie wytłumaczenie faktu, dlaczego tak niewielu teologów zajmuje się nauką, chociaż ich liczba stale rośnie.


TOP 200