CW 10 lat: O kosmologii, teologii i racjonalności

Nauka nie jest demokratyczna?

Oczywiście! Rozpatrzmy przypadek Einsteina. Gdy na początku stulecia stworzył on teorię względności, to tylko może pięciu ludzi w nią uwierzyło. I to oni mieli rację, a nie masy. Tych kwestii nie da się rozstrzygać poprzez głosowanie. I co więcej, naukę tak właśnie się finansuje. Kto jest lepszy, ten na ogół dostaje więcej pieniędzy, nie ma więc w niej demokracji. Wszystkie programy finansowania nauki w Komitecie Badań Naukowych to dyskusje o tym, jak sprawiedliwiej przyznać pieniądze, a to znaczy dać więcej lepszym. I stąd te rankingi, określające które uczelnie są lepsze.

Są eksperci, np. badacze i teoretycy tzw. sztucznej inteligencji, którzy formułują radykalne i kontrowersyjne wnioski ze swoich prac nad budową robotów. Mają one wyręczać lub zastępować człowieka w wielu czynnościach. Twierdzą oni, że maszyny zastąpią i podporządkują sobie człowieka.

Ci eksperci faktycznie spełniają negatywną rolę. Dlaczego? Społeczeństwo szybko chwyta łatwe slogany, a zwłaszcza takie, które niosą pewien posmak sensacji. Ekspert ma silną pokusę zaspokajać to zapotrzebowanie. Miałem za granicą szczególne zdarzenie z pewnym dziennikarzem, który podczas ostatniego zaćmienia słońca przyszedł do obserwatorium astronomicznego, aby przeprowadzić ze mną wywiad. Media wówczas z tego zdarzenia zrobiły show. Jego pytania zmierzały w stronę przekonania słuchaczy, że jest to niesamowite wydarzenie. Gdy wyjaśniłem mu istotę tego zjawiska, widać było, iż jest on zdegustowany. Pytał, czy na pewno nie ma w tym czegoś szczególnego, skoro dzieje się to przy końcu stulecia. Powiedziałem, że koniec stulecia to tylko umowa, to fakt kulturowy, a nie astronomiczny, a on był tym bardzo rozczarowany. Pogoń za sensacją jest niebezpieczna, ponieważ często robi się ludziom w głowach mętlik.

Rozumiem, że takim naukom, jak fizyka czy astronomia lub kosmologia, taka sytuacja nie grozi. Mają za sobą długą tradycję i jednoznaczne sukcesy.

Nie jestem tego pewien. Fizyka to taka piękna nauka, która ma różne mechanizmy broniące ją przed tego typu nadużyciami. Lecz uwarunkowanie rozwoju fizyki różnymi czynnikami społecznymi jest mocne. Jakie społeczeństwo, tacy fizycy.

Grozi jej wiele niebezpieczeństw. Znana jest dyskusja na ten temat między Karlem Popperą a Thomasem Kuhnem. Kuhn widział w rozwoju fizyki, w ogóle całej nauki, ogromny wpływ społeczeństwa, warunków kulturalnych i historycznych. Niektórzy, jak chociażby Paul Feyerabend, poszli dalej, twierdząc, że w nauce nie chodzi o prawdę, lecz o umowę społeczną. Popper udzielił na to, moim zdaniem, trafnej odpowiedzi. Tak kiedyś może się stać, lecz wówczas będzie to koniec nauki.


TOP 200