CTOS w Ministerstwie Edukacji Narodowej

„Z naszego punktu widzenia CTOS łączy wyrafinowanie oprogramowania komputerów typu mainframe z elastycznością bazujących na PC systemów sieciowych.

„Z naszego punktu widzenia CTOS łączy wyrafinowanie oprogramowania komputerów typu mainframe z elastycznością bazujących na PC systemów sieciowych. Personel użytkownika potrzebuje tylko niewielkiego szkolenia i szybko nabiera ogromnego zaufania do tego systemu. W instytucjach publicznych bycie „otwartym" stanowi życiową konieczność, zaś z CTOS-em możemy demonstrować taki stopień „otwartości", o którym inni tylko mówią." Ta myśl wypowiedziana przez Mike Walkera, dyrektora generalnego brytyjskiej firmy Footman Walker - specjalizującej się w systemach dla szeroko pojętej służby zdrowia, stanowić może motto wszystkich działań Ministerstwa Edukacji Narodowej związanych z rozwojem informatyzacji tej instytucji.

W sytuacji gdy pod koniec lat osiemdziesiątych przez Polskę przelała się fala nieprzemyślanej często i czysto koniunkturalnej komputeryzacji, postawienie na system „otwarty" jest wyrazem dalekowzrocznej polityki osób podejmujących tę decyzję. W niedługim czasie, w ramach „doganiania Europy, administracja państwowa i samorządowa stanie przed koniecznością znacznie dynamiczniejszego wprowadzania komputerów do swoich biur. Komputery te nie mogą jednak być „biurowymi meblami" zastępującymi jedynie maszyny do pisania czy też kalkulatory. Muszą łączyć się ze sobą, zapewniając wymianę informacji, muszą też mieć możliwość łączenia się z różnymi systemami centralnymi w celu korzystania z dostępnych w tych systemach informacji i baz danych. Dobre „samopoczucie" CTOS-a w środowisku komputerów różnych firm (IBM, ICL, DEC, SUN itd.) zapewnia mu bogactwo oprogramowania spełniającego różne standardy komunikacyjne. Systemowi temu nie są obce OSI, TCP/IP, NFS, X.25, X.4OO, Ethernet, Token Ring, czy też IBM-owskie SNA i BSC.

Budowa modułowa komputerów systemu CTOS stanowi kolejną ich zaletę. Przekonano się o tym w MEN już przed rozpoczęciem ich instalacji. Pierwotnie planowaną konfigurację, w skład której wchodziły 62 dostarczone przez UNISYS-a stacje kompu-teróv serii Bxx i 14 posiadanych przez MEN komputerów typu PC, miały stanowić 4 lokalne sieci (cluste-ry) oparte na interfejsie RS485 (szybkość transmisji 1,8 Mb/s) połączone ze sobą siecią typu Ethernet. Okazało-się jednak, że z powodu rozmieszczenia komputerów na terenie rozległego gmachu ministerstwa, przekroczona może zostać maksymalna długość okablowania pojedynczej sieci (clustera) wynosząca 500 metrów.

Aby temu zaradzić, zdecydowano się na utworzenie 6 mniejszych „clusterów". Uzupełniono konfigurację o dwa dodatkowe moduły Ethernet i kłopot z głowy. Podkreślenia wymaga fakt, iż z punktu widzenia użytkowania systemu zmiana ta nie ma większego znaczenia. Oprogramowanie sieci BNET, wykorzystującej w tym przypadku sieć Ethernet jako środek transmisyjny, zapewnia pełną „przezroczystość" sieci. Podobnie jak w lokalnym „clusterze", tak i w sieci rozległej obsługiwanej przez BNET (w tym wypadku jest to de facto sieć lokalna) możliwe jest korzystanie ze wszystkich jej zasobów (dysków, drukarek, portów).

Pierwszym momentem, w którym wykorzystano „otwartość" systemu CTOS, była realizacja jego podłączenia do istniejącego i eksploatowanego w Ośrodku Informatyki MEN komputera IBM 4330. Ze strony IBM-a zrealizowano to poprzez teleproce-sor 3725- Ze strony CTOS-a przez jeden z ponów RS232 należący do jednego z komputerów wchodzących w skład najbliżej położonej sieci lokalnej. Połączenie to, zrealizowane tymczasowo w oparciu o protokół BSC, zapewnia możliwość emulacji terminala 3278 (lub 3279) na dowolnej, także znajdującej się w odległym „clusterze", stacji. Pozwala również na emulację drukarki 3287 poprzez zapisywanie wydruków na dysku lub kierowanie ich na dowolną drukarkę (bezpośrednio lub przez spooler). Istnieje także, nie wykorzystana obecnie, możliwość emulacji BSC 2780/ 3780 RJE czyli zdalnego uruchamiania zadań wsadowych. Jako ciekawostkę należy przytoczyć fakt, że wspomniany teleprocesor nie posiadał odpowiedniej karty zegara (w przypadku transmisją BSC bardzo ważnego). I tym razem CTOS „nie załamał się". „Wyprodukował" niezbędny sygnał programowo.

Docelowo Ośrodek Informatyki MEN planuje wykonanie połączenia protokołem SNA, zastępującego lub uzupełniającego istniejące połączenie BSC. Otworzy to między innymi możliwość realizacji „file transferu", a także emulacji terminala 3270 na włączonych w sieć CTOS-ów komputerach typu PC.

W chwili gdy sieć już pracowała, narodziła się także potrzeba podłączenia do sieci komputera typu Macintosh stanowiącego wyposażenie samego szefa resortu. CTOS, bez szkody dla siebie, połknął i to jabłuszko.

Borland wchłonął Ashton-Tate

Połączenie Borland International z Ashton-Tate to ostatnio największa transakcja przemysłu softwarowego. Mówi się o niej już od jakiegoś czasu, choć formalnie będzie sfinalizowana dopiero w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Między innymi zgodę na połączenie muszą wyrazić jeszcze akcjonariusze obu firm. Prawdopodobnie stanie się to na walnym zgromadzeniu zaplanowanym na wrzesień. Być może spowoduje to zniknięcie nazwy Ashton-Tate, a firma Borland, po wchłonięciu konkurenta, stanie się dwa razy większa.

Dziś w Borlandzie zatrudnionych jest tysiąc osób, po połączeniu z Ashton-Tate będzie ich około dwa tysiące. Od przejścia na programowanie obiektowe Borland bardzo szybko się rozwija. Jego obroty w drugim kwartale tego roku sięgnęły 75 mln USD przy stopie zysku równej 15%. W Polsce jest znany przede wszystkim ze świetnych pakietów języków programowania wysokiego poziomu.

Firma ta ma też - jak stwierdził w Warszawie na lipcowym spotkaniu z dziennikarzami wiceprezydent Borlanda, Francois Micol - w przemyśle oprogramowania najkorzystniejszy stosunek wielkości dochodu do liczby pracowników. Jego zdaniem połączenie wysiłków z Ashton-Tate będzie korzystne dla akcjonariuszy obu firm. Borland w ten sposób - mając zwiększone możliwości wytwórcze i szerszą gamę produktów do zaoferowania - ruszy jeszcze szybciej do przodu. Będzie mógł zapewnić klientom lepszy serwis i pełniejsze wsparcie. Ostatnio pojawiły się też dla Borlanda nowe szansę ciekawej współpracy z IBM. Zawarta została już umowa w sprawie narzędzi dla systemu OS/2.

Co z oficjalnymi dystrybutorami Borlanda w Polsce? - pytali dziennikarze. Oficjalni dystrybutorzy działają dopiero od niedawna. Na północy Polski dystrybutorem jest Studio Usług Komputerowych „Samba".

W centrum i na wschodzie kraju produkty Borlanda rozprowadza PZ „Karen". Sprzedaje ono zarówno sprzęt jak i oprogramowanie. Przedstawicielem Borlanda stała się też warszawska firma MSP, jedyny dystrybutor w Polsce firmy Ashton-Tate. Na południu Borland nie miał jeszcze przedstawiciela w czasie pisania tego tekstu. Intensywnie szukał go w Krakowie i Katowic.łch. Dziś jest on pewnie ustalony.

Na temat polonizacji produktów Borlanda Francois Micol powiedział: - „Rozpoczynamy dopiero organizowanie rynku polskiego i staramy się szybko nadrobić opóźnienia. Borland późno wszedł na rynki Europy. Mieliśmy do niedawna tylko jedną firmę we Francji. Od kilku miesięcy mamy je w Niemczech, Włoszech, Danii, Hiszpanii i ostatnio otwieramy nowy oddział w Holandii. To co dziedziczymy z Ashton-Tate, to właśnie doświadczenia w nacjonalizacji oprogramowania. Skorzystamy w tym względzie z dorobku centrum A-T w Londynie i ośrodka w Irlandii. Będziemy zadowoleni, jeżeli na początek uda się nam opanować 5% polskiego rynku softwarowego, docelowo liczymy na około 15-20%."

Wiceprezydent Borlanda uważa, że rozpowszechnianie pirackich kopii, to nie tyle problem prawny, ile raczej problem świadomości i odpowiedniej ceny. Za pirackie kopie Borland nie będzie nikogo ciągał do sądu. Użytkownik musi sam się przekonać, że lepiej mieć oryginalny program. Zarejestrowany klient otrzymuje od Borlanda najnowsze uzupełnienia (upgrade) do wersji posiadanego programu, może też liczyć na wsparcie i pomoc ze strony firmy.

Borland w ramach specjalnej akcji promocyjnej oferuje polskiemu użytkownikowi oprogramowanie po cenie "upgrade'u" tj. za około 4096 pełnej wartości. Jest to również szansa dla „piratów". Akcja prowadzona przez dystrybutorów będzie trwała do końca września tego roku. Dotyczy to na razie, zanim połączenie z Ashton-Tate stanie się faktem, tylko produktów Borlanda. Chcemy - dodał Francois Micol - oczyścić polski rynek z pirackich wersji i by użytkownicy z tego kraju wykorzystywali najlepsze, aktualne wersje.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200