C-I-S Centrum Innej Sztuki

A przecież każdy artysta pragnie prezentować swoje dzieła. Zaczęli więc porozumiewać się między sobą za pomocą poczty, przesyłając zapisy swoich idei, organizując wystawy i wydawnictwa. Szybko powstała pulsująca sieć. Każdy dysponował listą linków (adresów pocztowych), tworzyły się znajomości, przyjaźnie i setki projektów.

Powstało wiele realizacji o historycznym znaczeniu, znacznie przekraczających krąg Mail Artu. Przykładem "Other Child Book", czyli koncepcja innej książki/sztuki dla dzieci. W inaugurującej wystawie, jaka odbyła się w Warszawie(!) w 1979 r., wzięło udział 250 artystów z 30 krajów, m.in. Henryk Stażewski, Alison Knowles, J.L. Diaz. Jedna z najbardziej zabawnych realizacji sztuki poczty to wystawa przesyłek, które JESZCZE poczta była w stanie doręczyć adresatom. Pamiętam przezroczysty plastikowy woreczek z adresem i naklejonym znaczkiem pocztowym, który zawierał jedynie... wodę. Doprawdy, nie wiem, jak znaczek ten został ostemplowany przez "panienkę z okienka" bez przebicia woreczka i wylania cieczy. Poprzez sieć Mail Art organizowano także akcje o charakterze politycznym czy humanitarnym. W wyniku jednej z nich odzyskał wolność Clemente Padin, urugwajski artysta Mail Artu; jego zwolnienie z więzienia nastąpiło po lawinie wizualnych listów, jakie ze Świata otrzymał rząd Urugwaju.

W sztuce poczty, podobnie jak w Internecie, mógł uczestniczyć każdy - wystarczyły pomysły i pieniądze na znaczki pocztowe. Obieg informacji przesyłanych pocztą był nieporównywalnie wolniejszy niż obecnie przez Internet, ale... sztuka Mail Art z pewnością stworzyła pierwsze doświadczenia współpracy sieciowej w skali Światowej.

Artysta Internetu

Artysta Internetu to dusza i mózg. Nie wystarczy mu poetycka wrażliwość na Świat, malarskie wyczucie Światła, koloru i formy ani cierpliwość rzeźbiarza czy składność językowa pisarzy i skrótowość twórców haseł reklamowych. Artysta Internetu musi także umieć myśleć strukturalnie, tak jak programista komputerowy.

Artysta Internetu to ten, kogo stać na spontaniczny gest artystyczny formułowany w twardym języku programowania komputerowego.

Publiczność sztuki Internetu

Do kogo jest ona skierowana? Ustawienie monitora podłączonego do Internetu w sali muzealnej jako dzieła sztuki, nawet oprawionego w złote ramy, byłoby oczywistym nieporozumieniem, ponieważ w ten sposób uzyskujemy wyłącznie informację o sztuce w Internecie.

Jeśli nie w muzeach i galeriach, to gdzie szukać publiczności sztuki Internetu?

Myślę, że jej odbiorcą jest przede wszystkim człowiek w ruchu. Znowu paradoks? Przecież odbiór sztuki Internetu wręcz wymaga siedzenia przed monitorem. Gdy ludzkość doczeka podróży międzyplanetarnych, w której kosmonauta - człowiek w ruchu - nieustannie wpatrzony w ekran komputera nie może wybrać się do muzeum, okaże się, że tylko sztuka Internetu będzie pokarmem jego duszy i pamięci.

Ze sztuki Internetu skorzysta nie tylko fizyczny podróżnik przyszłości, ale również jego obecna metafora - internauta. Wirtualny podróżnik w kilka sekund przenosi się z Supraśla do Nowego Jorku. Miasta, które odwiedza, nie muszą nazywać się Kraków, Amsterdam, Nowy York, a np. C-I-S.

Sztuka Internetu jest dla "ludzi w ruchu" (fizycznym i wirtualnym) i przygotowuje nas do wielkiej podróży, a jeśli nie nas, to prawdopodobnie nasze dzieci.

Henryk Gajewski z wykształcenia elektronik i reżyser filmowy, z wyboru artysta, który z powodzeniem wykorzystuje w sztuce różne formy wyrazu: od rysunku, poprzez zdjecie i film, aż po !WWW. Mówi o sobie, że całe jego wykształcenie czekało na Internet. Pomysłodawca i "burmistrz" wirtualnego miasta sztuki - Centrum Innej Sztuki (http://cis.art.pl/). Twórca projektów artystycznych m.in. "Inna książka dla dziecka", "The Art Child" (USA), "Husaria" - rekonstrukcja dźwięku historii, czyli polskiej husarii sprzed 300 lat, z udziałem 100 dzieci i 10 000 piór. Prace wystawiał m.in. w George Pompidou Centre w Paryżu, w Museum of Contemporary Art w Chicago i w galeriach w Polsce.


TOP 200