Broń XXI wieku

W powszechnej świadomości Polaków przynależność do Paktu Północnoatlantyckiego wymusi zakup nowych samolotów, prywatyzację przemysłu obronnego i rozpoczęcie procesu tworzenia armii zawodowej. Wszystko jednak wskazuje, że pierwsze lata w NATO upłyną raczej na modernizacji i wdrażaniu nowych systemów łączności i informatyki, a także zmianie kultury dowodzenia wojskiem na wzór prywatnych przedsiębiorstw, w których wdrożono systemy klasy ERP.

W powszechnej świadomości Polaków przynależność do Paktu Północnoatlantyckiego wymusi zakup nowych samolotów, prywatyzację przemysłu obronnego i rozpoczęcie procesu tworzenia armii zawodowej. Wszystko jednak wskazuje, że pierwsze lata w NATO upłyną raczej na modernizacji i wdrażaniu nowych systemów łączności i informatyki, a także zmianie kultury dowodzenia wojskiem na wzór prywatnych przedsiębiorstw, w których wdrożono systemy klasy ERP.

Teleinformatyka to najgroźniejsza broń XXI wieku - o tym wiedzą prawie wszyscy wojskowi. Toteż branża teleinformatyczna stanie się największym beneficjantem rozszerzenia NATO. Potwierdza to analiza "Celów sił zbrojnych RP, niezbędnych do osiągnięcia interoperacyjności z NATO", podstawowego dokumentu, ujmującego 65 zadań Wojska Polskiego (WP) do 2003 r. Po pierwsze, sojusznikom zależy najbardziej na zapewnieniu sprawnej i bezpiecznej łączności oraz obiegu informacji między poszczególnymi dowództwami NATO a polską armią. Po drugie, WP ma stać się sprawnie zarządzanym organizmem o nowoczesnej logistyce, odpowiadającej standardom NATO. Musimy wiedzieć na bieżąco, ile jest wolnych łóżek w szpitalach, na jak długo wystarczy ropy w podziemnych zbiornikach, jakimi drogami mogą poruszać się ciężkie pojazdy natowskich dywizji czy wreszcie, ilu mamy rezerwistów. W tym celu trzeba stworzyć zintegrowany system logistyczny, wykorzystujący infrastrukturę sieciową. Kadra dowódcza powinna używać modeli symulacyjnych w grach wojennych, aby zapoznać się z natowskim planowaniem sztabowym i dowodzeniem na współczesnym polu walki. Właściwie każdy z 65 celów zawiera elementy informatyki. Notabene najniższy priorytet ma zakup sprzętu bojowego, np. czołgów, śmigłowców czy dział.

Sieć w woju

Największą bolączką polskiej armii jest brak ogólnokrajowej sieci teleinformatycznej, od której zależy realizacja celów integracyjnych z NATO. Trwa właśnie jej budowa. W jednej sieci szkieletowej, wydzielonymi kanałami, ma odbywać się transmisja danych jawnych i niejawnych. Trwają też prace nad upowszechnieniem Intermonu - Internetu sił zbrojnych.

Na niektórych stanowiskach dowodzenia zostały zainstalowane końcówki utajnionej sieci natowskiej "Cronos", powstałej na potrzeby sił międzynarodowych wchodzących w skład IFOR/ SFOR w Bośni, którą wykorzystuje Wspólny System Rozwoju i Ruchu (Allied Development and Movement Sys- tem - ADAMS) - narzędzia wsparcia decyzyjnego. Są to jednak rozwiązania tymczasowe, na pierwsze dni naszego uczestnictwa w NATO. W przyszłości zostaną zastąpione innymi systemami.

Zgodnie z "Planem rozwoju informatyki w Siłach Zbrojnych RP na 1999 rok" postępuje integracja sieci lokalnych w Sztabie Generalnym WP, dowództwach rodzajów sił zbrojnych i na poziomie związków taktycznych, tj. sztabów okręgów wojskowych "Północ" i "Południe" oraz samodzielnego korpusu w Krakowie. W jej wyniku zacznie działać poczta elektroniczna, będzie można wymieniać pliki i zostaną osadzone systemy dowodzenia i kierowania. W przyszłym roku integracja dotrze na szczebel brygady. Pierwszeństwo mają jednostki wojskowe, przeznaczone pod wspólną komendę NATO.

Na bazie tej samej infrastruktury, na mniejszą skalę, buduje się sieć utajnioną. Jej poszczególne elementy muszą spełniać natowskie surowe normy bezpieczeństwa i być zgodne z ustawą o ochronie informacji niejawnych. Przykładowo, w użyciu znajdą się tylko komputery i urządzenia trasujące o obniżonym poziomie promieniowania elektromagnetycznego, zaś algorytmy szyfrujące w transmisji danych muszą mieć homologację Wojskowych Służb Informacyjnych.

W tym roku - niezależnie od prac nad siecią usług jawnych i niejawnych - zaczną działać węzły internetowe sieci Intermon w dowództwach rodzajów sił zbrojnych, po czym w zależności od możliwości finansowych trafią na szczebel związku taktycznego (w tym przypadku Flotylli Marynarki Wojennej, Korpusu lotniczego czy też brygady/dywizji).

Realizacja celu "unowocześnienie wyposażenia przyjmowania i przekazywania informacji" wiąże się z wdrożeniem w Wojsku Polskim poczty elektronicznej X400. Jeszcze w tym półroczu zostanie ogłoszony przetarg na realizację tego przedsięwzięcia.

Zgodnie z opracowaną w Sztabie Generalnym specyfikacją, aplikacje dla użytkowników końcowych będą same kupowały dowództwa wojsk lądowych, Marynarki Wojennej i lotnictwa. W grę wchodzą Lotus Notes Domino w wersji opracowanej na potrzeby amerykańskiego Defense Message System (DMS) i Microsoft Exchange. Za Lotusem opowiadają się lotnicy i marynarze. Wojska lądowe preferują rozwiązanie Microsoftu. Testy dowiodły, że obie aplikacje współpracują ze sobą i nie ma problemu w wymianie informacji między nimi. Należy jednak podkreślić, że Lotus Notes DMS jest niezgodny z natowskimi standardami, określonymi w STANAG 4406/ACP123.

Na bazie poczty X400 może zostać zainstalowany system IRIS, przeznaczony do tworzenia i przetwarzania sformalizowanych wiadomości dowodzenia i kierowania, tj. takich, w których dane mają zdefiniowane miejsce i znaczenie, zabezpieczając w ten sposób przed niedomówieniami i wieloznacznością. System ten (ok. 50 licencji) sprzedała wojsku warszawska firma PolSPARK. Obecnie Zarząd Dowodzenia SG WP koordynuje projekt pilotażowego wdrożenia, w którym testowane jest działanie IRIS z wykorzystaniem 10 serwerów NT. Na ukończeniu jest lokalizacja tego oprogramowania. Gdy zostanie ukończony I etap budowy sieci rozległej MON, prawdopodobnie stanowiska IRIS trafią do poszczególnych dowództw i jednostek odkomenderowanych pod rozkazy Kwatery Głównej Połączonych Sił Zbrojnych NATO w Europie. W przyszłości IRIS może znaleźć się w każdej jednostce wojskowej.

Logistyka

Integracja z NATO wymaga też całkowitej zmiany traktowania logistyki przez polskich dowódców. Wszystkowiedzącego sierżanta-magazyniera ma zastąpić skomputeryzowany system logistyczny, nadzorujący cały łańcuch zaopatrzenia zgodnie z logiką systemów ERP. Armie świata przejmują model działania prywatnych przedsiębiorstw, który oparto na założeniach just-in-time i wykorzystaniu EDI (Electronic Data Interchange). Wojsko Polskie również w dalszej perspektywie ma przypominać przedsiębiorstwo. Aby tak się stało, trzeba dokończyć budowę infrastruktury sieciowej. Wtedy tylko można myśleć o wdrożeniu we wszystkich jednostkach systemów logistycznych, które przykładowo, na bieżąco informowały ministra obrony narodowej o stanie zasobów obronnych.

Takie oprogramowanie działa teraz rozproszone w siłach zbrojnych. To skłoniło firmę Lockheed Martin do zaoferowania polskiej armii kompleksowego systemu logistycznego. Na razie oferta nie uzyskała odpowiedzi.

W szerszym ujęciu systemy logistyczne mają również wspomóc funkcjonowanie systemu mobilizacyjnego i stać się podstawą systemu monitoringu sił zbrojnych. Jako członek NATO musimy wiedzieć od razu, jakimi zasobami obronnymi dysponujemy, monitorować stan szlaków komunikacyjnych (drogi, linie kolejowe) i usprawniać zaopatrzenie wojsk na potencjalnej linii frontu.

Do zasobów obronnych są także zaliczane częstotliwości radiowe. Polska zobowiązała się powołać, na wzór państw NATO, Agencję Zarządzania Częstotliwościami. Przekształci się w nią jeden z oddziałów Zarządu Łączności i Informatyki Sztabu Generalnego. Od niej będzie zależało m.in. kiedy wojsko ostatecznie zrezygnuje z pasma 900 MHz, istotnego dla dalszego rozwoju telefonii komórkowej.

Nad zapewnieniem bezpieczeństwa systemów łączności i informatyki (CIS security) będzie czuwać Wojskowe Biuro Kryptograficzne, jeszcze jedna agenda, wyłoniona z Zarządu Łączności i Informatyki. Przed planistami Sztabu Generalnego pozostało do rozstrzygnięcia, czy utworzyć agencję do spraw systemów dowodzenia i kierowania - polski odpowiednik NC3A (NATO Command, Control, Communication Agency). Czym zajmowałby się wówczas Zarząd Łączności i Informatyki? Trudno powiedzieć.

Gry wojenne

W ostatnich miesiącach intensywnie promowana jest koncepcja stworzenia Centrum Symulacji Walk i Gier Wojennych w Akademii Obrony Narodowej w Rembertowie. Według harmonogramu Sztabu Generalnego, tzw. możliwości w zakresie informatycznego wsparcia ćwiczeń Polska ma zapewnić do 2003 r. Jednak sztabowcy i politycy skłaniają się do wniosku, że taka forma ćwiczeń pozwala najtaniej i najszybciej przeszkolić dowódców w zakresie taktyki wojsk sojuszniczych.

W grę wchodzi zakup modelu symulacyjnego od strony zachodniej lub uzyskanie go za darmo w ramach Foreign Military Financing - grantów rządu USA na zakupy sprzętu wojskowego. W tym przypadku strona polska skupiłaby się na zakupie sprzętu komputerowego i stworzeniu infrastruktury sieciowej oraz integracji z istniejącymi już systemami.

Warto wspomnieć, że Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych kończy właśnie pracę nad systemem szkolenia dynamicznego Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznych "Tamiza", która jest w istocie grą wojenną czasu rzeczywistego.

Obejmuje ona symulację działań obrony przeciwlotniczej, walki radioelektronicznej i działań powietrznych.

Ameryka, Ameryka...

Inwestycje w informatykę i łączność są finansowane z dwóch źródeł: budżetu MON i bezzwrotnej pożyczki w wysokości 100 mln USD, przyznanej Polsce przez Kongres USA w ramach programu Foreign Military Financing (FMF).

Od lat tą drogą USA wspomagają różne kraje świata, które chciałyby użytkować sprzęt produkcji amerykańskiej. Już w 1995 r. Polska otrzymała z FMF 1 mln USD na zakup środków łączności dla polskiej jednostki działającej w Bośni. Następne 54 mln USD grantów pozwoliły sfinansować program ASOC (6,5 mln USD), zakup nowoczesnego sprzętu i oprogramowania (firma Intergraph) na potrzeby wojskowej służby topograficznej, która dzięki temu przygotowała komplet map Polski w skali 1:250 000 w układzie współrzędnych WGS 84 i pracuje nad mapami w skali 1:50 000. Tą drogą wsparto też program SAR (Search & Rescue) - ratowanie rozbitków z samolotów i okrętów.

W roku 1997 Kongres USA proponował kandydatom do NATO dwuletnią pożyczkę na dostosowanie wojska do wymogów sojuszu, ale żaden kraj nie zdecydował się na nią. Rok później Kongres ponowił propozycję - tym razem Polska ją przyjęła. Pieniądze - po 50 mln USD w 1999 r. i 50 mln w 2000 r. - przeznaczymy na stworzenie kompleksowego systemu logistyki, modernizację Obrony Powietrznej, wsparcie techniczne programu samolotu wielozadaniowego, wdrożenie systemu monitoringu sił zbrojnych i budowę centrum symulacji pola walki.

Jest jednak warunek. Pieniądze z FMF możemy wydać jedynie na zakup sprzętu i usług amerykańskich firm poprzez Foreign Military Sales (FMS) lub Direct Comercial Sales (DCS).

Zakupy FMS koordynuje Departament Obrony USA (DoD). Każdy kraj może zwrócić się do rządu USA o pośrednictwo przy zakupie uzbrojenia. Wtedy nie musi bezpośrednio pertraktować z producentem. Procedurę przetargową bierze na siebie DoD. Negocjuje z producentem lub usługodawcą cenę i warunki sprzedaży, tak jakby kupował sprzęt lub system dla sił zbrojnych USA. Następnie przekazuje go rządowi, który zgłosił takie zapotrzebowanie i pobiera 3% wartości zamówionego sprzętu z tytułu wykonanej usługi.

W przypadku programu DCS rząd np. polski bezpośrednio rozmawia z wykonawcą. Gdy negocjatorzy są doświadczeni i potrzeby są dokładnie sprecyzowane, ta droga może okazać się korzystna. Jednak w większości przypadków FMS jest tańszym rozwiązaniem.

Do tej pory europejscy sojusznicy nie zaproponowali Polsce pożyczki lub grantu na cele wojskowe.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200