Biznes na uczelni

Ambicja i znużenie

Brak przykładów długofalowej instytucjonalnej współpracy sprawia, że firmy praktycznie nie wiedzą, co się dzieje na polskich uczelniach. W tej sytuacji jedynym łącznikiem między środowiskiem aka- demickim a biznesem są menedżerowie, którzy pracę w przedsiębiorstwach komercyjnych próbują łączyć z karierą naukowo-dydaktyczną. To dość liczne grono osób, które albo na pewnym etapie kariery naukowej zdecydowały się na założenie własnych firm, a teraz wracają na łono Alma Mater, albo po latach kariery w biznesie chcą podzielić się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami, nie rezygnując z zajęć praktycznych. "W jednoczesnym uprawianiu nauki i kontynuowaniu projektów biznesowych nie ma żadnej sprzeczności. Zwłaszcza w przypadku informatyki, która ma wymiar praktyczny, a wszelkie podziały na część teoretyczną i stosowaną mają czysto umowny charakter" - przekonuje prof. dr hab. Mariusz Flasiński, dyrektor TCH Consulting, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego i Wyższej Szkoły Biznesu - National Louis University w Nowym Sączu. Decydują się na kontynuowanie kariery naukowej trochę z chęci oderwania się od codziennych realiów biznesu, gdzie - jak mówi dr Tomasz Byzia, menedżer w firmie InfoViDE i wykładowca Politechniki Warszawskiej - "chodzi nie tyle o poszukiwanie prawdy obiektywnej, ile utylitarnych rozwiązań". Na pewno dużą rolę odgrywają także ambicje osobiste.

Niewątpliwie ich zaangażowanie wszystkim przynosi korzyści. Uczelnie i studenci zyskują w ten sposób dydaktyków z doświadczeniem praktycznym, obeznanych z realiami polskiego biznesu, często po wielu dodatkowych kursach i szkoleniach międzynarodowych. "Z punktu widzenia pracowników naukowych niektóre projekty, w których uczestniczymy, to niemal "Himalaje zarządzania" - mówi dr Andrzej Grandys, dyrektor Zespołu Informatyki Makroregionu Centrum Pekao SA, wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego i Executive MBA przy tym uniwersytecie. Zatrudniające tego typu specjalistów firmy, oprócz prestiżu, zyskują możliwość skorzystania z ich wszechstronnych doświadczeń, przydatnych chociażby przy zarządzaniu projektami, szkoleniach wewnętrznych czy rekrutacji. "Wiele lat spędzonych na uczelni sprawiło, że trochę inaczej zacząłem patrzeć na moich pracowników. Dostrzegam w nich studentów, którzy niekoniecznie muszą znać się na nowym zagadnieniu, ale mają potencjał, który pozwala im aktywnie poszukiwać rozwiązań" - podkreśla dr Tomasz Wyrozumski, dyrektor Biura Matematyki Stosowanej, wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wtóruje mu Mariusz Flasiński: "Chętnie zatrudniam pracowników uczelni. Mam w ten sposób gwarancję, że nie popełnią oni "grzechu konsultanta", nie zamkną się w swojej wąskiej dziedzinie. Rzetelny naukowiec nie może sobie na to pozwolić" - deklaruje.

Rzadka wspólnota środków

Niekiedy doświadczenia naukowe i aparat pojęciowy zdobyte w trakcie kariery naukowo-dydaktycznej mogą znaleźć bezpośrednie zastosowanie w projektach biznesowych. Przykładem może być przedsięwzięcie realizowane przez Tomasza Byzię, który zajmuje w InfoViDE stanowisko dyrektora rozwoju programu doradczego Value IT, dotyczącego stopy zwrotu z inwestycji w technologie informatyczne. "To, czym się zajmujemy, to próba podsumowania doświadczeń praktycznych i znalezienia w nich ogólnych prawidłowości, którym można by przyznać walory obiektywności. To już działanie na pograniczu biznesu i nauki. Zresztą kilku naszych pracowników doktoryzuje się z tego tematu, korzystając właśnie z doświadczeń zdobytych w firmie" - mówi Tomasz Byzia.

To jeden z nielicznych przykładów, świadczących o tym, że cele realizowane przez teoretyków i praktyków mogą być tożsame, a współpraca ze środowiskiem akademickim - opłacalna. Jednak, zdają się tego nie dostrzegać ani firmy informatyczne, wciąż patrzące na tego typu projekty w perspektywie krótkofalowych zysków, ani końcowi użytkownicy IT, mocno przywiązani do schematów wypracowanych za granicą.


TOP 200