Biurokracja jest wszędzie

W takim razie, co wprowadzać z NPM?

KK: Tylko to, co działa. Wiemy, że sprawdziło się wymaganie mierzalnych rezultatów, mierzenie ich i benchmarking. Także działa zasada, że pieniądze dla instytucji idą za klientem oraz sprawdza się nadzór użytkowników nad działaniem obsługującej ich instytucji. Dobrze funkcjonuje kontrola stopy zwrotu i wycenianie wartości inwestycji publicznych. Dodatkowo warto wprowadzać dywidendę (dla instytucji) związaną z efektywnością.

Natomiast ewidentnie nie sprawdziły się agendyzacja/dezagregacja, wprowadzanie quasi-rynkowej konkurencji pomiędzy agendami świadczącymi podobne usługi, systemy voucherowe oraz finansowanie przedsięwzięć publicznych kapitałem prywatnym. Nie ma też dowodów, że działa lepiej niż dotąd outsourcing, bonusy dla zarządzających za efektywność działania instytucji oraz wycena koszyków usług, w celu konkurencji quasi-rynkowej.

Po takim wywodzie pytanie, jak zarządzać administracją publiczną, wciąż wisi w powietrzu. Spróbujmy jednak nań odpowiedzieć.

BB: Należy wziąć zestaw narzędzi, które sprawdzają się w korporacjach, odrzucić te, jakie w oczywisty sposób pomagają realizować te cele, które są celami korporacyjnymi, ale nie są celami publicznymi, zaś resztę wdrożyć. Kłopot leży gdzie indziej: mianowicie jak do tego doprowadzić? Jaka biurokracja uchwali sposoby działania, które jej zagrożą? Jaka partia polityczna w Polsce wykazuje się jakąś wiedzą na temat NPM czy jakiejkolwiek innej spójnej koncepcji zarządzania publicznego? Na jakiej konferencji prasowej o tym mówiono?

KK: Zatem sposób jest tylko jeden: należy przejąć władzę. Jak mówił Kisiel: Jak przyjdzie właściwy moment, weźmiemy Polskę za mordę i wprowadzimy liberalizm. A kto nie zechce, trafi do obozu.


TOP 200