Biją naszych

Przedsiębiorcy uważają, że przetargi prowadzone według procedur PHARE stały się nieprzejrzyste i korupcjogenne. Podejmują jednakże tę grę, ponieważ właśnie z tego źródła finansowanych jest obecnie najwięcej publicznych inwestycji informatycznych.

Przedsiębiorcy uważają, że przetargi prowadzone według procedur PHARE stały się nieprzejrzyste i korupcjogenne. Podejmują jednakże tę grę, ponieważ właśnie z tego źródła finansowanych jest obecnie najwięcej publicznych inwestycji informatycznych.

Zaostrza się walka o kontrakty finansowane z funduszu PHARE 2002 i 2003. Na porządku dziennym są donosy i wzajemne oskarżenia. Nikt nie przejmuje się jednak rzucanymi kalumniami. Każdy gracz bowiem oskarża przeciwników o dawanie łapówek i wywieranie nacisków na Przedstawicielstwo Unii Europejskiej w Warszawie. To w jego gestii leży zatwierdzanie wyników postępowań przetargowych. Może ono podjąć decyzję albo o ponownym rozpatrzeniu ofert, albo w ogóle o unieważnieniu przetargu. W tym drugim przypadku Polska traci unijne pieniądze, tak jak się stało z 2 mln euro przeznaczonymi na rozbudowę systemu informatycznego Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa.

Jeszcze dwa lata temu - na łamach Computerworld - zachwalaliśmy przetargi PHARE jako wzór do naśladowania i przykład, że można uczciwie walczyć o publiczne pieniądze. Co się stało, że od początku roku ruszyła lawina skarg na procedury PHARE? Dlaczego instytucje zarządzające niebagatelnymi środkami z tego funduszu - np. Fundusz Współpracy i jego Jednostka Finansująco-Kontraktująca, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości czy też Władza Wdrażająca Program Współpracy Transgranicznej - wciąż nie mają akredytacji Komisji Europejskiej, pozwalającej im stosować zasady nowego Prawa Zamówień Publicznych? Przedsiębiorcy jak jeden mąż zachwalają ich przejrzystość, praworządność i przestrzeganie konkurencyjności, czego w żadnym razie nie da się dzisiaj powiedzieć o przetargach PHARE. Oto kilka przykładów.

Szkolenia dla celników

Z Funduszu PHARE ma zostać sfinansowane opracowanie i wdrożenie systemu zdalnego nauczania na potrzeby służb celnych, podległych Ministerstwu Finansów. Oferty złożyły m.in. ComArch i ComputerLand. Zwycięzcą został ComArch. Wtedy jednak zaczęły się dziać czary.

Do Urzędu Komitetu Integracji

Europejskiej i Ministerstwa Finansów wpłynął donos w takim oto stylu: "ComArch nie zna się na e-learningu. Znają się tylko pozostali. ComArch nie jest fajną firmą!" Ku zdumieniu rynku Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Warszawie podchwyciło zarzuty z donosu, wsłuchując się w opinię swojego obserwatora w komisji przetargowej, który stwierdził, że jeden z członków komisji nazbyt wychwalał ofertę krakowskiej firmy. Pod jego wpływem pozostali członkowie komisji zdecydowali o wygranej ComArchu. Toteż Przedstawicielstwo oczekuje powtórzenia procesu wyboru oferty, ale już w nowym składzie komisji. Takie stanowisko podtrzymał Urząd Komitetu Integracji Europejskiej (UKIE) w piśmie do Wiesława Ciesielskiego, byłego wiceministra finansów. Powołano nową komisję, która tym razem wybrała ofertę ComputerLandu, faktycznie tańszą.

Potem UKIE wystosowało list do kierownictwa ComArchu, że ten - i jeszcze dwa inne przetargi, co do których było podejrzenie, że ComArch przegrał w wyniku nacisków zewnętrznych na Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Warszawie - odbył się zgodnie z zasadami prawa.

Nadmorskie radary

Równie bulwersujący przetarg miał miejsce wiosną (pisaliśmy o tym w Computerworld 9/2004). W tym postępowaniu na wykonawcę pilotażowego odcinka Zautomatyzowanego Systemu Radarowego Nadzoru (ZSRN) polskich obszarów morskich (zamawiający MSWiA, luty 2004 PL 0103.03.03, płatne z PHARE) wybrano niemiecką firmę Atlas, chociaż Straż Graniczna oceniła najwyżej ofertę Ster-Projektu. Jak to się stało?

Według oficjalnej wersji wydarzeń Ster-Projekt nie pokazał jednego z certyfikatów swojego brytyjskiego partnera. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Warszawie, "podpuszczone" przez swojego urzędnika, wybierającego się właśnie do odejścia na zasłużoną emeryturę, zażądało od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji - odpowiedzialnego za tę część programu PHARE - zmiany decyzji. Paweł Dakowski, podsekretarz stanu w MSWiA (protegowany posła Romana Jagielińskiego) zażądał od komisji przetargowej zmiany decyzji i wyboru droższej o 100 tys. euro oferty Atlasu. Podobno w przeciwnym razie Komisja Europejska nie zgodziłaby się na sfinansowanie tej inwestycji.

Szkoda, że w efekcie tej sprawy posłano na przedwczesną emeryturę świetnego fachowca - płk Cezarego Zalewskiego, przewodniczącego komisji przetargowej oraz szefa Biura Łączności i Informatyki Straży Granicznej. Do tej pory Atlas nie uporał się z zadaniem. Tymczasem nieuruchomienie w terminie pilotażowego odcinka Zautomatyzowanego Systemu Radarowego Nadzoru grozi Polsce interwencją ze strony... Komisji Europejskiej.

PHARE(a)lne lato

Dwa kolejne przetargi PHARE, które miały miejsce latem br., utwierdziły przedsiębiorców w przekonaniu, że postępowania PHARE stały się loterią. Podobno śmiałym szczęście sprzyja (fortes fortuna adiuvat), ale nasi biznesmeni nazywają to bez ogródek korupcją. Jakby nie mogli uwierzyć, że urzędnikom Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Warszawie zależy wyłącznie na tym, aby nie dać się odwołać z ciepłej i świetnie płatnej posady przed terminem. W tym celu skłonni są uznać każde formalne uchybienie, które - w myśl nowego Prawa Zamówień Publicznych - stałoby się najwyżej powodem do powtórnego rozpatrzenia ofert, za pretekst do unieważnienia przetargu. Skargi? Odwołania? Procedury PHARE nie przewidują żadnej cywilizowanej drogi odwoławczej. Zaprzecza temu Agata Perkowska, zastępca dyrektora Jednostki Finansująco-Kontraktującej: "Wszyscy oferenci zostają powiadomieni o wynikach przetargu oraz o przyczynach nieprzyznania im kontraktu. Strony niezadowolone z rozstrzygnięcia postępowania mogą składać pisemne protesty, na które JFK jest zobowiązana odpowiedzieć w trybie i terminie przewidzianym przez procedury PHARE". Pisz Pan na Berdyczów!

System dla fiskusa

W ramach programu "Modernizacja systemu pobierania podatków i kontrola podatników" zapoczątkowano projekt na "Zaprojektowanie, konstrukcję i implementację informatycznego systemu wspomagania kontroli skarbowej - ISKOS". W budżecie projektu przewidziano na to 2,2 mln euro. ISKOS ma za cel ułatwić adaptację polskiej administracji podatkowej do standardów Unii Europejskiej w zakresie pobierania podatków i kontroli podatkowej (skarbowej), a także zwiększyć efektywność pracy polskiej administracji podatkowej.

ISKOS obejmuje głównie konstrukcję nowego systemu informatycznego, pilotażową implementację systemu w dwóch urzędach kontroli skarbowej i w Ministerstwie Finansów oraz przeszkolenie użytkowników systemu. Wśród dziesięciu modułów są takie, jak: moduł zbierania informacji, weryfikacji i obróbki danych, moduł analizy ryzyka i moduł kontroli czasu pracy zespołów związanych z kontrolą. System ma być wdrożony w ciągu dziewięciu miesięcy, tzn. do 31 maja 2005 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200