Bezprzewodowy sygnał, niewidzialny wróg

Strach ma wielkie oczy - cytaty z prasy

"Budowa masztu z antenami telefonii komórkowej przeraża mieszkańców Poskwitowa i Widomej (woj. małopolskie). Wieża powstaje na granicy ich wiosek, za stodołą jednego z mieszkańców. Sąsiedzi rozpoczęli protest.

- Boimy się promieniowania elektromagnetycznego. Każdy z nas ma dzieci, wnuki i chce, żeby żyły tu bezpiecznie - mówi Ewa Staszak. Jej działka sąsiaduje z tą, na której powstaje inwestycja.

Ludzie podkreślają, że już dwa takie maszty są w okolicy. - Kto zapewni, że niebezpieczne fale nie będą się nakładać, sumować, wywoływać chorób i nowotworów? - załamuje ręce inna sąsiadka, Teresa Rojek".

Źródło: Polskalokalna.pl Małopolskie; "Maszt budzi strach", 13 czerwca 2011

"Przy wjeździe do Suchego Dworu (gmina Kosakowo, pomorskie), na prywatnej posesji (obok krytego kortu tenisowego) jest planowana bardzo wysoka (50 m - bagatela, dwa wieżowce!) wieża telekomunikacyjna firmy Play. Wieża ma być w bezpośrednim sąsiedztwie naszych budynków mieszkalnych. Wieża nie tylko zeszpeci okolicę, stojąc przy samym wjeździe do Suchego Dworu (ciężka, kratowa konstrukcja), ale i znacząco obniży wartość naszych domów. A to co najgorsze - będzie źródłem szkodliwego promieniowania elektromagnetycznego, bezpośrednio oddziaływującego na całą naszą okolicę.

Problem jest o tyle istotny, że docelowe promieniowanie elektromagnetyczne tego obiektu będzie większe niż w przypadku zwykłej, dachowej stacji bazowej. Krótko mówiąc, operator, decydując się na duże koszty postawienia wieży, na pewno robi to pod przyszłe inwestycje i planuje zamieścić tam kolejne anteny.

Nie chodzi tu o niechęć do nowoczesnych technologii - chodzi o umiejscowienie i wielkość obiektu. W Suchym Dworze od dłuższego czasu funkcjonuje z powodzeniem "zwykła", dachowa instalacja pozostałych operatorów - anteny są zamieszczone na wspólnym budynku, na niewysokim maszcie, umiejscowionym w sposób nieszpecący okolicy. I co najważniejsze, maszt zapewnia wystarczający zasięg mieszkańcom Suchego Dworu. Jak widać, można zapewnić dostęp do usług telefonii komórkowej w sposób niekolidujący z oczekiwaniami mieszkańców.

Play jak najbardziej może wykorzystać istniejącą konstrukcję (ten sam właściciel). Więc jest wyjście z sytuacji, gdzie zadowoleni będą wszyscy: właściciel będzie miał czynsz, mieszkańcy zasięg Playa, a gmina święty spokój" .

Źródło: Rezonans Gminy Kosakowo, Niezależny Magazyn Informacyjny; 19 grudnia 2011 r.

"Wojewoda małopolski Stanisław Kracik uchylił decyzję starosty wadowickiego Jacka Jończyka na budowę masztu dla nadajnika sieci Play w Barwałdzie Średnim.

Zdaniem wojewody decyzja starostwa o pozwoleniu na budowę masztu dla spółki P4 - operatora Play - była bezprawna, bo została wydana bez uwzględnienia raportu oddziaływania na środowisko.

Taki raport dla skutków działań nadajnika umieszczonego na wysokim maszcie inwestor powinien był przedstawić przed wydaniem pozwolenia na budowę. Cała więc procedura musi zostać wykonana od nowa, jeśli inwestor będzie jeszcze chciał budować tutaj swój przekaźnik.

Przypomnijmy, że planowana inwestycja miała rozwiązać problem cichej dziury pomiędzy Wadowicami i Kalwarią Zebrzydowską, gdzie na tym obszarze nie można korzystać z połączeń telefonów komórkowych. Firma P4 sp. z o.o., operator sieci Play, planowała tutaj wybudowanie 50-metrowego masztu z nadajnikiem.

Od wielu miesięcy w Barwałdzie Średnim toczył się spór z inwestorem w sprawie masztu. Część mieszkańców wioski nie zgadzała się na jego budowę. Koronnym argumentem przeciwników nadajnika ma być przeświadczenie, że wpływają one negatywnie na zdrowie człowieka.

Ponadto mieszkańcy Barwałdu Średniego zainteresowani są rozwojem gospodarstw agroturystycznych i jak twierdzą, turyści nie będą chcieli korzystać z wypoczynku pod wielkim masztem sieci komórkowej. Mieszkańcy proponowali więc inną lokalizację dla tej inwestycji, ale inwestor nie zamierzał ustąpić.

W tej sprawie zwoływano wielokrotnie spotkania i negocjacje, w których uczestniczyli między innymi władze starostwa, gminy Kalwaria, mieszkańcy, ale brakowało przedstawicieli inwestora. Negocjacje nie przyniosły więc efektu i w końcu starosta wadowicki zdecydował się wydać pozwolenie na budowę.

Barwałd Średni i jego okolice to jedna z "cichych dziur" na mapie sieci komórkowej w Polsce. Wiedzą o tym nie tylko mieszkańcy okolicznych terenów, ale również kierowcy przejeżdżający trasą krajową z Wadowic na Kraków. Jadąc od strony Wadowic do Kalwarii, zasięg GSM w telefonach zanika już w Barwałdzie Dolnym (w gminie Wadowice) w pobliżu kościoła św. Erazma. Dziura utrzymuje się aż do zjazdu na drogę powiatową w kierunku Stryszowa".

Źródło: Wadowice24.pl; 10 grudnia 2011 r.

"Kilkanaście osób sprzeciwia się wybudowaniu w centrum Gąsaw Rządowych - Niw nadajnika telefonii komórkowej jednej z sieci. Zaskarżyli decyzję o warunkach zabudowy do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Tymczasem ich krokom sprzeciwia się ponad setka sąsiadów, którzy kibicują budowie masztu.

Kilka dni temu napisaliśmy o proteście mieszkańców Gąsaw Rządowych - Niwy w gminie Jastrząb.

- Nie chcemy, aby maszt stanął w bliskim sąsiedztwie naszych posesji, a także placu zabaw dla dzieci i miejsca spotkań mieszkańców - mówiła jedna z protestujących osób.

Protestujący nie chcą biernie czekać, aż zacznie się budowa nadajnika. Zaskarżyli więc decyzję o warunkach zabudowy i teraz czekają na decyzję. Tymczasem 150 osób, także mieszkańców Gąsaw Rządowych - Niw, podpisało się pod pismem popierającym ustawienie nadajnika. Chcą tego, bo przyznają, że od wielu lat mają dość spory problem z zasięgiem w swoich telefonach".

Źródło: www.echodnia.eu, 12 grudnia 2011 r.

"Grupa mieszkańców Jazowska (Małopolska) wynajęła adwokatów, by bronili ich racji w proteście przeciwko budowie nadajnika telefonii komórkowej. Sprawą od kilku miesięcy zajmują się starostwo powiatu nowosądeckiego oraz Wojewoda Małopolski. Inwestor nie odpuszcza jednak, uzasadniając budowę stacji jako dobra użyteczności publicznej. (...)

W proteście ludzie napisali do starosty Jana Golonki, że już mają pod oknami jeden nadajnik oraz że w pobliskim kościele jest siedlisko nietoperzy, a pole elektromagnetyczne stacji może zagrozić zdrowiu ludzi i zwierząt. Podobne protesty przesłano do wójta Łącka i inspektoratu ochrony środowiska.

Marian Ryczek, dyrektor Wydziału Geodezji w starostwie, w połowie lipca odmówił zatwierdzenia projektu stacji bazowej, uzasadniając decyzję niezgodnością inwestycji z miejscowym planem. Inwestor odwołał się do wojewody. Ten uchylił decyzję dyrektora Ryczka i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy przez starostwo. Ostateczna decyzja może zapaść w najbliższych dniach.

Źródło: krakow.naszemiasto.pl, październik 2011 r.


TOP 200