Bardzo subiektywna opinia

Z zamiarem napisania tego listu 'noszę' się już dość długo. Powodem tego "noszenia się" z zamiarem są artykuły na temat sieci komputerowych, systemów klient/serwer i temu podobnych.

Z zamiarem napisania tego listu 'noszę' się już dość długo. Powodem tego "noszenia się" z zamiarem są artykuły na temat sieci komputerowych, systemów klient/serwer i temu podobnych.

Coraz częściej można znaleźć opisy różnych rozwiązań problemów związanych z pracą w sieci, między innymi na temat zdalnej pracy. Śledzę dość wiernie nie tylko Computerworld i mam wrażenie, że coś nie do końca tu wszystko gra, a mam na myśli głównie urabianie opinii czytelników, którzy dokonują wyboru rozwiązań dla swoich potrzeb i ich prozą życia są koszty i pożytek z tego, co kupią. Wybór taki jest bardzo często wynikiem informacji i opinii znalezionych na łamach. Nie gra mi mianowicie to, że wybór i prezentowane opisy rozwiązań odzwierciedlają raczej nazwy produktów niż faktyczne potrzeby użytkowników sieci.

Modna się stała ostatnio zdalna praca (oczywiście z powodu rosnących potrzeb). Najczęściej pod tym hasłem opisuje się programy i programiki, które mają "to" w nazwie. Ciekawą cechą tych rozwiązań jest "leczenie" niedomagań Windows - odziedziczone po systemie operacyjnym DOS - związane ze zdalnym dostępem do PC-ta (wiele tych niedomagań odziedziczyły sieciowe systemy operacyjne powstałe z myślą o DOS). Drugą "zaletą" tych rozwiązań jest wymóg odpowiedniego oprogramowania po stronie serwera sieci czy pojedynczego PC-ta świadczącego te usługi, co powoduje, że są one raczej mało uniwersalne i generują dodatkowe zakupy.

Programy tego typu pozwalają nieraz na bardzo egzotyczne i rzadkie usługi. Użytkownik dostaje do ręki bywa, że kilkadziesiąt ikon, tylko pytanie po co i kto go tego skutecznie nauczy? Moje dotychczasowe doświadczenia z klientami pokazują, że tak naprawdę to typowy zdalny użytkownik (mam tu na myśli, moim zdaniem, ogromną większość zwykłych zdalnych biurokratów) pracuje dalej na zwykłym PC (tyle że daleko od macierzystej sieci), coś pisze i liczy, wymienia pocztę i przesyła pliki (do siebie, by nad nimi popracować i z powrotem jak skończy, na serwer sieci lub swojego PC, a więc tak, aby połączenia telefoniczne ograniczyć do minimum), rzadziej potrzebuje też chwilowego dostępu do bazy danych na serwerze swojej firmy (wpisanie lub modyfikacja kilku rekordów, sprawdzenie informacji itp.). Jest to dużo i dużo, i mało zarazem. Czym to robić? Czy trzeba wydawać na to duże pieniądze? Moim zdaniem wystarczy brać przykład ze wszystkich tych, którzy z domu za pomocą modemu, pracują w sieci Internet (firmom, z uwagi na spokojny sen zalecałbym raczej oprogramowanie komercyjne, a nie wszelkie "free" z sieci). W tym miejscu można już mnie niewątpliwie posądzić o sympatie Unix-owe, lecz nie dajmy się zastraszyć, tego "potwora" już skutecznie oswojono i schowano przed użytkownikiem, przypiąć go można do dowolnej innej sieci i bardzo często jest to znacznie tańsze niż inne metody.

Zdaję sobie sprawę z tego, że dla niektórych są to czysto anarchistyczne poglądy, lecz spójrzmy na to, ile tak naprawdę mogą wszyscy ci co to z domu przez modem do Internetu SLIP-em: są pełnoprawnymi użytkownikami sieci i o to przecież chodzi.

Przypuszczam, że znajdą się przeciwnicy powyższych pomysłów, dlatego podaję swój adres E-mail.

Jarosław Żeliński ([email protected])

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200