Bankructwo na prośbę prezesa

W 2000 r. nowy zarząd (Andrzej Rybkowski wycofał się z kierowania firmą) postanowił wyczyścić bilans i utworzył rezerwy na kwotę 68 mln zł. Dwie największe to 30 mln zł na poczet przyszłych należności (związanych ze sprzedażą budynku) i 27 mln zł na "produkcję w toku". W rezerwie uwzględniono też 4 mln zł na "rozliczenie nakładów na programy Baan i MISS".

Apexim miał coraz większe kłopoty z Bankiem Pekao, który zajął hipotekę biurowca. Tymczasem sprzedaż nieruchomości miała być głównym źródłem pieniędzy na spłatę zobowiązań. Do Banku Pekao dołączyła Wólczanka, która obciążyła hipotekę biurowca Apeximu na 18 mln zł. WLC Inwest - spółka zależna Wólczanki - poręczyła bowiem w BRE Banku zobowiązania Apeximu na 11 mln zł. Nieoficjalnie mówi się o związkach Andrzeja Rybkowskiego ze Stanisławem Gasinowiczem, największym akcjonariuszem Wólczanki. Obaj poprzez swoje spółki inwestowali m.in. w Szeptela.

W sierpniu 2002 r. Apexim odkupił od Jerzego Wierzby spółkę Ryand, płacąc za nią 50 zł. W efekcie ponownie stał się właścicielem nieruchomości.

Niejasna inwestycja

Równie niejasne były transakcje związane z łódzkim Wonlokiem. W czerwcu 2000 r. Bank Gospodarki Żywnościowej wybrał tę firmę na dostawcę systemu scentralizowanego. W sierpniu 2000 r. Andrzej Rybkowski powierzył kierowanie Apeximem Zbigniewowi Mikuskowi, ówczesnemu prezesowi Wonloka. Miesiąc później 100% akcji Wonloka kupił Wojciech Bąk. W rzeczywistości reprezentował on inne osoby zainteresowane przejęciem łódzkiej firmy programistycznej. Kogo? Oficjalnie nikt się nie przyznawał. "Wonlok jest podmiotem stowarzyszonym z Apeximem jedynie poprzez osobę prezesa" - można było dowiedzieć się w Apeximie. Wszystkie ślady prowadziły do Andrzeja Rybkowskiego. Ostatecznie to Apexim, a nie Wonlok, podpisał umowę na informatyzację BGŻ.

Wystarczająco zagmatwaną sytuację wokół Wonloka komplikuje jeszcze pojawienie się na scenie BRE Banku. Jesienią 2001 r. bank zobowiązał się odkupić akcje Wonloka od Wojciecha Bąka za 10,25 mln zł. Na podstawie odrębnej umowy Apexim miał do kwietnia 2002 r. odkupić od BRE akcje Wonloka, tyle że za kwotę dwukrotnie wyższą. Ostatecznie wszystkie prawa i obowiązki wynikające z umowy zawartej w 2001 r. Apexim przekazał firmie European Experts Association. Niecały rok później Apexim odstąpił Wonlokowi informatyzację BGŻ.

Bankrut za grosze

W połowie lutego br. na przesłuchaniu w rejonowym sądzie gospodarczym Andrzej Rybkowski szacował zobowiązania wobec wierzycieli na 100 mln zł. Należności wobec Apeximu natomiast wynoszą ok. 84 mln zł. Sąd uznał, że to wystarczy, aby ogłosić upadłość Apeximu. "Bezspornie wykazano, że dłużnik przestał spłacać zobowiązania" - uzasadnił sąd. Wyznaczono syndyka masy upadłościowej i sędziego komisarza. Na postanowienie sądu przysługuje zażalenie do sądu okręgowego. Zapewne jednak żadna ze stron postępowania nie skorzysta z tego prawa. Wkrótce akcje Apeximu zostaną zawieszone. Papiery, które latem 2000 r. kosztowały 30 zł, dziś są warte kilkanaście groszy.


TOP 200