Bankowość internetowa - jaka będzie jej przyszłość?

Co sądzi Pan o pewnych zjawiskach, które mają w tej chwili miejsce na świecie: agregacji kont, dokonywaniu płatności za pośrednictwem poczty elektronicznej, budowie bezpiecznych, okołobankowych pasaży handlowych?

To wszystko będziemy oferować w terminie kilku miesięcy, zaczynając od agregacji, skończywszy na ułatwieniach płatniczych i zwiększaniu zaufania klientów do dokonywania zakupów w pasażach handlowych afiliowanych przy banku. Już w ciągu miesiąca zaproponujemy kartę pozwalająca na bezpieczne zakupy w Internecie; następnie pasaż handlowy, gdzie transakcje dokonywane będą za naszym pośrednictwem. Dziś największym problemem stojącym na przeszkodzie dalszemu dynamicznemu rozwojowi Internetu jest brak zaufanie. Chcąc stymulować rozwój Internetu i związanych z nim usług, zmuszeni jesteśmy stworzyć odpowiednią kartę internetową, pasaż handlowy, wyjdziemy również z propozycją agregacji.

To wymaga zgody innych banków.

Agregacja w stylu amerykańskim - z pełnym dostępem do rachunku i możliwością dokonywania transakcji - z pewnością tak. Związek Banków Polskich pracuje nad tym, by stworzyć model wymiany informacji między bankami, na żądanie klienta. Jesteśmy aktywnym uczestnikiem tego przedsięwzięcia.

Pojawiają się jednak opinie przedstawicieli innych banków, że agregacja jest tylko jeszcze jednym sposobem pozyskania klientów korzystających już z usług konkurencji. Wasza inicjatywa może zakończyć się niepowodzeniem, jeśli inne banki nie zechcą się do niej przyłączyć.

Nie wiem jednak, czy to im pomoże. Jeśli nie przystąpią do projektu agregacji, klienci przeniosą swoje konta do banków, które się na to zdecydują i udostępnią taką usługę. Nie można budować murów wokół siebie i uniknąć wystawiania się na konkurencję. Dziś już kilka banków deklaruje chęć przystąpienia do takiego projektu.

Jaki jest Pana stosunek do prób standaryzacji metod stosowanych w bankowości elektronicznej, podejmowanych przez Radę Bankowości Elektronicznej (RBE) i Telbank? Czy w zakresie bankowości elektronicznej i internetowej standaryzacja jest niezbędna?

Standardy są niezbędne, by jak największa liczba użytkowników mogła się ze sobą porozumiewać i by możliwe było stworzenie jednolitej platformy komunikacji. Z drugiej strony nadmierna standaryzacja prowadzi do ograniczenia konkurencji. Jestem zwolennikiem tych działań standaryzacyjnych, które zwiększają, a nie ograniczają dostęp do usług. RBE ma ogromną rolę do spełnienia w zakresie popularyzacji usług bankowości elektronicznej. Jeśli jednak RBE chciałaby, by bankowość elektroniczna była realizowana za pośrednictwem jednej platformy technologicznej, sugerowałbym inne rozwiązania.

Przyjrzyjmy się zagadnieniu prezentacji i płatności rachunków w Internecie. Co stoi na przeszkodzie rozwoju tej formy usług w Polsce?

To jeden z najbardziej interesujących problemów związanych z internetowymi finansami. Prezentacja i płatności rachunków w Internecie zdobywają sobie popularność wówczas, gdy polecenie pobrania jest dominującą formą płatności za rachunki w tradycyjnej bankowości. W Polsce direct debit, czyli polecenie pobrania, jest w powijakach i ma bardzo ograniczone zastosowanie. Głównie z tego względu model internetowy nie przynosi spodziewanych efektów. Z pewnością usługa taka kreuje korzyści dla wszystkich stron transakcji. mBank również ją zaoferuje, choć dziś jeszcze nie istnieją przesłanki dla jej szybkiego rozwoju.

Wciąż nie poszukuje odpowiedział na pytanie, jakiego rodzaju innowacje przyniesie bankowość internetowa w następnych miesiącach.

Jeśli ktoś myślał, że mBank jest jakąś niesamowitą innowacją - mylił się. Świat zmieniany jest przez ludzi, którzy potrafią zastosować wynalazki innych. Jestem bardzo pokorny wobec wielkich słów, takich jak innowacja czy odkrycie. Model mBanku w zasadzie nie jest innowacyjny. Jedyną może innowacją było zebranie wszystkiego, co najlepsze od strony technologicznej i stwierdzenie, że będziemy płacić klientom dwa razy więcej. Kiedy zaczynaliśmy przygodę z bankiem internetowym, wiedziałem, co będziemy robili w ciągu najbliższych 6 miesięcy. Dziś mój horyzont nie wykracza poza te 6 miesięcy. Nie sądzę, by ktoś poważnie myślący o Internecie mógł przewidzieć, co zdarzy się za rok.

A czego oczekiwaliby dziś klienci?

Chcieliby, by mBank był instytucją oferującą wiele produktów. Staramy się tym oczekiwaniom wychodzić naprzeciw: wprowadzamy kartę kredytową, kredyt w rachunku, zbliżamy się tym samym do modelu bankowości detalicznej w tradycyjnym ujęciu, jeżeli chodzi o zakres. Jest to jednak niebezpieczne, bo nie można oferować wszystkiego i być jednocześnie tak efektywnym kosztowo, jak jest mBank dzisiaj. Powinniśmy specjalizować się w ograniczonej liczbie produktów. Dlatego nie oferujemy 10 produktów oszczędnościowych, tylko jeden.

Czy w takim razie model "wszystko pod jednym dachem" - gdzie usługi bankowe uzupełnione są usługami ubezpieczeniowymi i inwestycyjnymi, a wszystkie dostępne są za pośrednictwem wielu zintegrowanych kanałów dystrybucji - ma sens?

To chyba zależy od tego, kto i jak to robi. We współczesnym świecie szansę mają zarówno specjaliści, jak i "uniwersaliści". Znajdziemy przykłady porażek i sukcesów w obu grupach. mBank ma produkt oszczędnościowy, produkt transakcyjny, i będzie miał produkt kredytowy. Finanse są prostsze, niż swoim klientom chcieliby przedstawić to finansiści.


TOP 200