Balansowanie na linie

Chociaż sprzedaż biletów lotniczych online, według formuły zaproponowanej przez Priceline.com, zdobywa coraz większą popularność, to przed dwoma tygodniami akcje tej firmy spadły na nowojorskiej giełdzie o 40%.

Chociaż sprzedaż biletów lotniczych online, według formuły zaproponowanej przez Priceline.com, zdobywa coraz większą popularność, to przed dwoma tygodniami akcje tej firmy spadły na nowojorskiej giełdzie o 40%.

Notowania Priceline.com są najgorsze w historii tej firmy. Za ak- cje płaci się po 5 USD, podczas gdy 52 tygodnie temu ich cena wynosiła 104 USD. Dzieje się tak, mimo że konsumenci zaakceptowali model sprzedaży nazywany w skrócie: "Powiedz mi, ile możesz zapłacić, a ja znajdę dla ciebie stosowną ofertę". Czego zatem oczekują inwestorzy, którzy okazali brak zaufania do biznesu Priceline.com? Czyżby zraziły ich niższe niż się spodziewali prognozy przychodu ze sprze-daży biletów, które zwyczajnie tanieją? Czy może nie ufają księgowym tej firmy, którzy w przychód wliczają całą sumę uzyskaną ze sprzedaży biletów, podczas gdy wiadomo że gros tej kwoty oddają liniom lotniczym? Może nie mogą odszyfrować, czy tu naprawdę jest zysk? A może odstraszająco podziałały skargi niektórych klientów, którym firma nie zwróciła pieniędzy, mimo że nie wykorzystali oni biletów, i nie zamierza zwrócić, bo takie ma zasady?

To wszystko ma znaczenie, ale nie to zdecydowało o negatywnej postawie inwestorów i akcjonariuszy. Na giełdzie jest bardzo zła atmosfera wokół spółek internetowych, które nie przynoszą zysku, natomiast potrzebują czasu i pieniędzy na to, żeby się rozwinąć i wypracować rozsądną formułę działania. Co więcej, inwestorzy już nie zadowalają się doraźnymi sukcesami w postaci akceptacji przez klientów, rozszerzeniem działalności, pozyskaniem ważnych partnerów czy nawet pierwszymi zyskami. Im chodzi o coś więcej, o to, co przesądza o przyszłości danego modelu biznesu.

Obserwują, czy dany model sprawdza się tylko w jednej dziedzinie czy w wielu, w stosunku do jednego produktu czy też do innych. Kłopot z Priceline.com polega na tym, że inwestorzy stracili pewność, czy wypracowany przez tę firmę model biznesu ma przyszłość. Są fakty, które budzą podejrzenie, że jego trafność i żywotność dotyczą tylko branży biletów lotniczych.

Fortuna zaczęła się odwracać od Priceline.com w momencie, gdy dwie inne firmy korzystające z jej pomysłu biznesowego, a także wsparcia finansowego ogłosiły, iż niestety nie są w stanie utrzymać się na rynku i zamykają swoją działalność w handlu internetowym. Nie wypracowały żadnego zysku i są na skraju bankructwa. Są to: WebHouse i Perfect Yardsale. Zapowiedziały, że kończą działalność za 90 dni.

WebHouse prowadzi internetową sprzedaż produktów spożywczych i paliw, natomiast Perfect Yardsale handluje rzeczami używanymi. Obie pracują zgodnie z regułą "podaj swoją cenę". WebHouse otrzymała już 179 mln USD wsparcia od Jaya Walkera, założyciela Priceline.com (ogó-łem 360 mln od różnych inwestorów). Rozpoczęła ekspansję na Zachodnim Wybrzeżu USA i zdobyła życzliwość (czytaj: zamówienia) dwóch milio-nów gospodarstw domowych. Nic dziwnego, bo zaoferowała im ceny produktów o 50% niższe od cen w supermarketach. WebHouse miała nadzieję, że uda się jej zmobilizować producentów do ofert promocyjnych i zniżek w zamian za obietnicę zapewnienia lojalności klientów i wiedzę o ich zwyczajach i nawykach konsumpcyjnych. Wielcy producenci, np. Kraft czy Procter & Gamble, potraktowali te zapewnienia z rezerwą. Nie udało się przekonać ich do współpracy. WebHouse sprzedawał dokładając do oferowanych produktów. Im liczniejszych miał klientów, tym większe odnotowywał straty.

Nie udała się dywersyfikacja dochodów Priceline.com i jej partnerów. To był wyrok na model biznesu wymyślony przez Priceline.com. Okazało się, że na razie w ten sposób można sprzedawać tylko bilety lotnicze i nic więcej. Firma miała rozległe plany. Zamierzała zastosować swój model do sprzedaży usług telefonii komórkowej i lokalnej, ubezpieczeń i kart kredytowych. Nic z tego. Na razie inwestorzy są nieugięci.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200