Bajki o technice

Jest i wieloryb stary, Co nosi okulary

Tymczasem operator, który zainwestował spore środki w infrastrukturę (do tego na ogół z kredytu), dzięki której miał świadczyć nowe usługi, nie może tych usług uruchomić. System nie działa tak jak obiecywano. Klienci nie mogą korzystać z usług, więc nie płacą za nie. Czas mija, a gdy wreszcie uda się usługę uruchomić, może już zabraknąć czasu na amortyzację zainstalowanej infrastruktury.

Niezgrabny styl, w jakim producenci i ich specjaliści ds. sprzedaży wycofują się z roztaczanych pod koniec zeszłego wieku sielskich obrazów "gwałtownie rosnącego rynku", bardziej przypomina z aklinanie rzeczywistości niż odważne patrzenie w oczy nadchodzącej rzeczywistości. Wciąż dominuje przekonanie, że ogromne możliwości stoją tuż-tuż za rogiem... i to pewnie dlatego ich jakoś nie widać. Weźmy np. słynne już wideo na żądanie.

Uczone są łososie W pomidorowym sosie

W roku 1996 brałem udział w konferencji Westell Europe. W pięknych okolicach Cambridge poznałem zalety urządzeń xDSL. Nawet wówczas xDSL już dawno nie było technologią nową, choć wtedy na powrót stało się bardzo obiecujące. Powtarzano nam wówczas, że xDSL jest idealne dla usługi "wideo na żądanie, które lada chwila stanie się gwałtownie rosnącym rynkiem".

Obraz płatnej telewizji o powierzchni 25% 17" ekranu komputera osobistego bardziej bawił niż zachwycał na tle analogowej technologii HDTV na ekranie wielkości 32". Obecnie, po 5 latach, wciąż słyszę, że "wideo na żądanie to gwałtownie rosnący rynek", choć nie mamy ani w Polsce, ani w Europie żadnej komercyjnej instalacji.

I tresowane szczury Na szczycie szklanej góry

Skończył się chory okres, w którym wartość akcji byle jakiej firmy deklarującej zainteresowanie Internetem szybowały w górę. Niczym nie uzasadniona euforia wygasła, pozostawiając na lodzie rzesze, jak zawsze łatwowiernych, ciułaczy. Skończył się mit Nowej Gospodarki i nieuzasadnionych nadziei, że nadszedł czas niemal darmowej komunikacji za sprawą protokołu IP. Pozostała możliwość rzetelnej nauki i pracy. Gdzie jest kres zwolnień w fabrykach producentów i u dostawców sprzętu, u operatorów oraz usługodawców serwisów informacyjnych?

Być może nadzieją rynku usług wirtualnych jest sprawna w cyfrowej komunikacji i zakochana w spektaklach reality show generacja, która właśnie kończy szkoły podstawowe. Jednak zanim uzyska dochody, które pozwolą jej wejść na rynek konsumentów, minie kilka długich lat. Po wtóre, konia z rzędem (oraz 1% prowizji) temu, kto ich przekona, by płacili za to, co przywykli mieć darmo; vide Napster, bramki WWW-SMS, darmowe konta e-mail, bezkarnie kradzione oprogramowanie, muzyka, filmy wideo i dostęp do rozrywkowych serwisów WWW.

Przed nami ciężka praca tworzenia i wprowadzania na rynek produktów wysokiej jakości, gwarantujących jakość i bezpieczeństwo z jednej strony, chroniących wartość intelektualną i prawa autorskie - z drugiej.

Jest słoń z trąbami dwiema I tylko... wysp tych nie ma

Kluczową sprawą jest budowa zaufania klientów i reputacji operatora - usługodawcy. W ten sposób powoli, lecz systematycznie przekonamy klientów, że w zamian za doskonałej jakości usługi warto płacić abonamenty. Zapewne nie będzie to 100% małych i średnich firm ani 300% (wg modelu 2+1) gospodarstw domowych. Będzie to część rynku złożona z klientów, którzy potrzebują usług i ich na nie stać. Dzięki lojalności pozyskanych abonentów uzyskamy stabilność finansowania przedsięwzięcia.

Czy producenci i dystrybutorzy są już gotowi zostać rzeczywistymi partnerami operatorów i usługodawców? Czy dalej będą śnić o "szybko rosnącym rynku" i wynikających z niego "szybko rosnących prowizjach"? Bo prawda jest taka, że potrzebujemy od nich solidnych, dopracowanych rozwiązań, nie zaś imponujących wizji.

--------------------------------------------------------------------------------

Paweł Musiał jest specjalistą IT/ITSec. Pracuje w Dyrekcji Teleinformatyki Kolejowej.


TOP 200