BSA a kwestia smaku

Pracuję w instytucji poniekąd rządowej i w związku z tym staram się ze wszystkich sił wykorzystywać legalne oprogramowanie, pochodzące prosto ze znanych krakowskich sklepów. Wychodzę z założenia, że jak rząd nie ma pieniędzy na software, to nie musi go używać.

Pracuję w instytucji poniekąd rządowej i w związku z tym staram się ze wszystkich sił wykorzystywać legalne oprogramowanie, pochodzące prosto ze znanych krakowskich sklepów. Wychodzę z założenia, że jak rząd nie ma pieniędzy na software, to nie musi go używać.

Choć nie jestem w stanie zapanować nad wszystkimi użytkownikami (no chyba tylko tymi z terminalami unixowymi), to legalność posiadanego oprogramowania oceniam na 70%. I to jest maksimum, co mogę zrobić. Dlaczego? Po pierwsze, mam trochę wspaniałych programów shareware'owych, za które rząd RP zapłacić paru dolarów nie może, bo nie ma karty Visa (przynajmniej dla informatyka/księgowej z prowincji). Po drugie, nasza firma mieści się w trzech siedzibach (uwaga: jedna firma, bez oddziałów). Mamy programy, z których korzysta tylko jedna osoba. Sieć, poprzez łącza monopolisty TP SA, nie stwarza możliwości zdalnej pracy. A więc program z jedną licencją egzystuje na dwóch lub trzech komputerach, choć tylko jedna osoba z niego korzysta. W Krakowie od 30 lat (jak sięgam pamięcią) rzadko zdarzały się wypadki, by jedna osoba przebywała w dwóch miejscach (wszystkie dotyczyły rezerwistów na drugi dzień po wyjściu z wojska - a wtedy nie używa się komputerów - sam wiem, bo jestem starym rezerwistą).

Mam więc do wyboru: iść do więzienia z przypadku lub iść do więzienia z korzyścią dla siebie. BSA jakby radzi mi, abym zajął się handlem kradzionym oprogramowaniem - wtedy będę wiedział, za co siedzę. Niestety, wypadłem z gry - skończyłem 40. i nawet Dom Starców dla Piratów Komputerowych mnie nie zatrudni.

Co do tytułu otrzymanego listu. Ostrzegam panów z BSA: Panowie! W wolnej Polsce prawo zakazuje gwałtu na kobietach, a szczególnie trzynastoletnich dziewczynkach. Niech Panowie nigdy nikogo nie gwałcą! Niech Panowie nie kradną! W przeciwnym razie wsadzą Panów do więzienia! Za kraty!

Ciekaw jestem reakcji Panów na takie ostrzeżenie. Ja nie mam złudzeń: bogate BSA wynajęłoby prawnika, który zgnoiłby mnie, może nie w więzieniu, ale malucha musiałbym sprzedać. Mnie, informatykowi z pensją 850 zł (netto), można napluć w twarz bezkarnie. (...)

Z uwagi na brak środków na adwokatów proszę o niepodawanie moich personaliów.

Imię i nazwisko

znane redakcji

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200